Rozdział dwudziesty-pierwszy

3.7K 255 10
                                    

Pozostawili chłopaka w szpitalu na jeszcze trzy dni. Z radością skrywaną pod maską obojętności wyszedł na świeże powietrze. Itachi dzień wcześniej przyniósł mu czyste ubrania, ale teraz chciał tylko jednego- zjeść coś porządnego, a nie jakieś szpitalne śmieci. Nie miał czasu by przygotować sobie cokolwiek i zdążyć na spotkanie do Hokage, więc szybko wybrał się do znanej restauracji Ichiraku Ramen.

Podszedł do lady i zamówił ich specjał. W oka mgnieniu zjadł podaną mu miskę, pełną parującej zupy. Rzeczywiście była świetna! Poprosił jeszcze dwie, a gdy zadowolony po posiłku wyszedł od razu wybrał się do budynku administracyjnego.

Skupił się i zeskanował otoczenie. Wyczuł pięć chakr w biurze przywódcy wioski. Westchnął i wszedł.

-Jesteś!-wykrzyknął Hokage. 

Od dnia gdy zaatakował Orochimaru staruszek był zapracowany i niestety nie mógł go zobaczyć. Tak samo jak reszty Tsunade, odsypiała ciężką operację, a Uchiha pomagali Sarutobiemu w pilnowaniu porządku. Jedynie brunetka, Shizune, przychodziła do niego codziennie i sama sprawdzała jego stan.

-Dobrze, że czujesz się już lepiej...

-Dobra!-warknęła Senju.-Odpuściłam ci, bo byłeś w okropnym stanie, ale teraz chcę wiedzieć! Dlaczego nic nie mówisz?!

-Tsunade!-wszyscy wykrzyknęli.

-Uratowałam ci ręce! Powinieneś być wdzięczny, smarku! To chcę w zamian!

-A może lepsze były by pieniądze....wie pani Tsunade, że ma okropne długi...-wtrąciła się Shizune.

-Nie!

Patrzyła na niego ostrym wzrokiem. Naruto rozejrzał się po zebranych. Wszyscy czekali na jego reakcję. Sami chcieli wiedzieć, ale nie chcieli naciskać. Ona jednak była inna. Chciała wiedzieć, ale w jej oczach widział...wini się za coś...dlatego chce pomóc.

Kiwnął więc głową.

Zdjął koszulkę i odwrócił się do nich lewym bokiem. Usłyszał jak trójka mężczyzn wciąga powietrze. Naruto przyłożył prawą dłoń po ramienia. Pieczęć zabłysnęła i znikła. Gdy natomiast blondyn odsunął dłoń Tsunade i jej uczennica zobaczyły karmazynowy tatuaż. Po kilku sekundach zapieczętował ponownie znak i się ubrał. Sannin wysłała Hokage morderczy wzrok.

Naruto zaczął długą serię znaków pokazując ją zebranym.

-C-co? O co chodzi?-zapytała się Shizune.

-Emm...-zaczął Shinsui.-On dziękuje nam za pomoc, w sprowadzeniu Was oraz Wam za...

-Ehh....Dziękuję za pomoc w odzyskaniu zdrowia i sprawności. Mam nadzieję, że mogę wam wszystkim jakoś wynagrodzić wasz trud...to powiedział-pomógł swojemu przyjacielowi Itachi.

-Naprawdę, aż tak oficjalnie?

-Niestety tak...Naruto należał do Korzenia nie do mnie, więc praktycznie nie miałem pojęcia co się z nim dzieje-zobaczyli jak kobieta uderza w stół z bezradności. Hokage tylko westchnął i wstał od stołu.-Niestety rada i Danzo związały mi ręce, a on przesiedział tam pięć lat.

-W tym czasie przez dwa lata ja go trenowałem, ale po tym czasie zdecydowałem się odejść by pomóc mojemu klanowi, po Ataku-powiedział Itachi.

-Więc nie mamy również dostępu do informacji o wykonanych przez niego misjach. Jak również i on nie mówi o tym.Jednak...-Trzeci podszedł do blondynka.-Coraz lepiej idzie mu dogadywanie się z innymi-poczochrał go delikatnie i wyszedł zapalić.

-Naruto...jutro wracasz do Akademii?-zapytała Shizune.

Chłopiec pokiwał głową. Widocznie chciała rozbić ciszę, ale wykorzystała złego członka grupy-niemowę.

-Yhmm-chrząknęła Tsunade.-Słyszałam, że jesteś dobry w fuinjutsu. Dlatego chciałabym ci coś podarować-rzekła.Podeszła do Naruto i podała mu czerwoną księgę, na jej okładce widniał symbol klanu Uzumaki i....znak Ying Yang. -Są tam jutsu z najwyższej półki! Dostała ją kiedyś za pomoc pewnemu ocalałemu z klanu Wiru. Jednak!-zakrzyknęła i wyciągnęła materiał z kieszeni zielonej narzuty.-To masz wyposażyć teraz już przy mnie w zaznaczone pieczęcie i nałożyć na ręce! Bez dyskusji!

Chłopiec spojrzał na nią z pytającym wzrokiem. Materiał był dwustronny. Jedna była gładka i aksamitna, wręcz delikatna, natomiast druga była stworzona w Sunie ze specjalnego materiału! Nie przepuszczał on chakry i był mechanicznie niezniszczalny, a przy okazji lekki i giętki. Prezent był niesamowicie drogi.

-Chcę żebyś nosił go na rękach. Rozumiem, że niektórych obrazów się nie zapomina...niektórych ran nie da się zagoić, ale nie twórz ich na ciele by je uzewnętrznić. 

Naruto zajrzał do księgi. Rozłożył materiał aksamitną strona do góry i zaczął przeglądać księgę. Zaczął ją wertować, aż natrafił na jakąś podkreśloną technikę. Przez kilka minut układał sobie w głowę pieczęci oraz rozmieszczenie chakry, aby za pierwszym razem udało mu się nałożyć bezbłędną pieczęć na tkaninie. Powtórzył to jeszcze piętnaście razy, aż książka zamknęła się z wielkim hukiem.

Oceniał twarze osób stojących nad nim. Uważał, że najbardziej zdziwiona była Shizune, chociaż i Shinsui miał dość zabawny wytrzeszcz. Wstał z klęczek i podniósł dwa oddzielne pasma.

Tsunade poprosiła go o zdjęcie rękawiczek. Zrobił to, a ona zawinęła szczelnie jego zabliźnione rany. Gdy skończyła chłopak nałożył na to jeszcze rękawiczki, wywołując uśmiech na twarzy brata.

***

Wrócił do domu. Jednak nie cieszył się tym, aż tak. Od czasu pobudki w szpitalu Naruto nie mógł skontaktować się z Kuramą. Czół, że nadal tam jest, ale jednocześnie coś blokowało jego połączenie. Chwycił za pióro i atrament. Zaczął szukać w szafkach książki, aż natrafił na szukaną zdobyć Namida no jutsu. Wyrysował ogromny pierścień i zakrył go symbolami. Stanął w miejscu chwilę skupiając się, by zadziałać.

Odcień szarości pomiędzy błękitemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz