Rozdział siedemdziesiąty-piąty

2.2K 188 3
                                    

Jej współlokator wybrał się na misję, już upływa drugi tydzień od jego wyruszenia z wioski. Hinata właśnie wracała ze swojej ostatniej misji. Po zdaniu raportu, miała ochotę na porządny posiłek i ciepłą herbatę.

Mimo południa całe niebo wydawało się szare. Ciemne deszczowe chmury i mgła nadawały mroczny wygląd okolicom. Mżawka padająca już od kilku dni stworzyła wiele kałuży. 

Granatowowłosa weszła do sklepu i kupiła parę produktów. Idąc jednak obok bramy, by jak najszybciej znaleźć się w domu, usłyszała cichy pisk tuż za murami. Spojrzała na strażników, którzy mimo wszystko nadal przysypiali na warcie i przeszła by zobaczyć...małego, oblepionego błotem liska. Gdy tylko rudzielec ją ujrzał zaczął piszczeć w przerażeniu i próbował uciec, jednak mimo desperackich prób, nie był w stanie wstać. Jego tylne łapy ciągły się przez muł, przyprawiając dziewczynę o gęsią skórkę. Zauważyła, że zwierze ma głęboką ranę w udzie, a jego łapy przez tarcie mają całą zdartą skórę. Płacz zwierzęcia ściskał ją w sercu. Nie była jednak pewna, czy może go zabrać do mieszkania Higai'a. Nie chciała mu się narzucać, kolejnym lokatorem, więc ignorując piski zwierzęcia podeszła bliżej i podała mu jeden z kupionych produktów. Po czym oddaliła się.

***

Cały dzień myślała o zwierzaku, a gdy pod wieczór zaczęło padać i grzmieć była bliska pobiegnięcia po niego. Westchnęła jednak i pozostała w domu. Postanowiła poprosić Higai'a gdy tylko wróci o przygarnięcie szczeniaka. W tej wiosce zobaczenie lisa było zapowiedzią katastrofy, przez co ludzie tępią je jak najgorsze szkodniki. Bała się, że czarnowłosy również tak myśli o tych biednych stworzeniach.

Westchnęła i zaczęła czytać, gdy nagle usłyszała huk otwierających się drzwi. Wstała od stołu i pobiegła sprawdzić przedsionek. W otwartych drzwiach zobaczyła ANBU w czarnej masce. Na jego rękach leżało zawiniątko, wtulone w jego pierś. 

-Higai-san?-zapytała dziwczyna.

-Pff...-westchnął chłopak.-Nie mów do mnie -san. Wszedł do pokoju. Był cały umazany błotem i krwią.-Przynieś mi jakąś większą miskę i ciepłą wodę powiedział.

Gdy dziewczyna zaczęła ich szukać ten postawił zawiniątko na stole, a on sam wszedł do łazienki. Po kilku sekundach słychać było jedynie lecącą wodę z prysznica. 

Hinata przyjrzała się temu co chłopak postawił na stoliku. Był to mały lis, ten którego widziała przy bramie. Dziewczyna zaczęła drżeć. Były dwie opcje, albo czarnowłosy chce pomóc zwierzakowi, albo ma zamiar jak większość mieszkańców wioski wyżyć się na stworzeniu. Mimo swoich obaw dziewczyna przygotowała to o co poprosił. Zdecydowała się również zatrzymać go jeśli spróbuje zranić zwierze. Woli zostać wyrzucona na ulicę niż patrzeć na agonię liska. Podeszła do pokrytego błotem i chciała go pogłaskać, lecz ranny kłapną na nią zębami. 

Po dziesięciu minutach chłopak wyszedł w czystym podkoszulku i dresowych spodniach. Podszedł do zwierzątka trzymając jakieś pudełko w dłoniach. Postawił je obok zwierzaka i delikatnie uspokajając je pogłaskał go głowie. Dziewczynie spadł kamień z serca. Jednak patrząc na dłonie ANBU zobaczyła ranę po ugryzieniu.

"Pewnie lis zaatakował go w obronie..."Pomyślała.

Spojrzała na twarz nastolatka. Ten wyciągnął jakieś ścierki i namoczył je w ciepłej wodzie.

-Pomóż mi zmyć z niego te błoto-powiedział i zabrał się najpierw za ranne udo.

Po zmyciu warstw brudu, czarnowłosy zaczął golić furto wokół rany i nim dziewczyna zdążyła zrozumieć co robi, ten podał jakiś środek usypiający liskowi i zaczął dezynfekować oraz zaszywać mu ranę, kilka minut później rudzielec leżał już w nałęczu koców, w kącie. Czarnowłosy postawił mu miskę z piciem tuż przed nosem. 

Usiadł na sofie i ziewnął.

***

-Czemu mu pomogłeś?-zapytała Hinata.

-Z tego samego powodu co pomogłem tobie-mruknął w odpowiedzi, ale gdy zobaczył zamyśloną minę dziewczyny, dopowiedział.-Mam za dobre serduszko, by przejść obojętnie obok nieszczęścia.

Prychnął i mrugnął do niej. Słychać było w jego głosie śmiech. Po sekundzie zdał sobie sprawę z wydźwięku tego zdania. Wstał z kanapy, by zatuszować rozgoryczenie na swoją głupotę. Podszedł do śpiącego malucha i starał się unikać wzroku dziewczyny. Czuł jak jego twarz robi się czerwona. Pogłaskał liska, a ten zamlaskał przez sen.

-Uratowałem go, bo za dwa tygodnie zaczyna się święto pokonania kyuubiego-mruknął.

-To znaczy?-zapytała po chwili dziewczyna.

Chłopka odwrócił się do niej mocno zdziwiony.

-Nigdy nie słyszałaś co dzieje się w nocy po festynie?-zapytał.

-Plotki...jedynie słyszałam plotki-powiedziała.

Czarnowłosy zamyślił się. Szczeniak właśnie się obudził, więc chłopak wziął go na ręce i poszedł do kuchni gdzie leżała przygotowana dla niego papka z mięsa. Nakarmił zwierzę i ponownie położył je w kącie.

-Wyobraź sobie najgorszą plotkę, jaką udało ci się usłyszeć...-powiedział po minutach.-Nie ważne co to będzie i tak widok jest za każdym razem okrutniejszy i krwawszy od tego co masz w głowie.

-Ho...

-Hokage ma inne, ważniejsze sprawy, niż przejmowanie się co robią cywile i shinobi po zmroku.

*****************************************************

Hmmm.....nie wiem....może dodam jeszcze jeden dzisiaj, albo jutro....zobaczę w ile zdążę zrobić maturkę ;P

Odcień szarości pomiędzy błękitemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz