Rozdział czterdziesty-pierwszy

3K 223 53
                                    

Momentalnie dwójka geninów zbladła. Spoglądali to na senseia to na blondyna. Oboje wysyłali im mordercze spojrzenia. Uchiha zastanawiał, się co było takiego złego w ugryzieniu z tamtej potyczki i chciał opowiedzieć o niej nauczycielowi. Nie tylko dlatego, że chciał pomóc chłopakowi w wyzdrowieniu, ale także chciał poczuć tą cichą satysfakcję z powiedzenia, że Naruto zasłonił go własnym ciałem, i zobaczyć jego wściekłą minę z tego powodu. Z drugiej strony jednak nadal pamiętał co powiedział mu, Uzumaki, gdy przechodzili test od Kakashego: 'Ja odejdę i tak nie chcę być w waszej drużynie...'. Kolejny raz poczuł się jak najgorsza osoba na świecie. Z jego winy wszyscy się od niego odwrócili i od blondyna, a teraz chciał mu udowodnić, że jest godną osobą, by ponownie zostać jego przyjacielem, a jeżeli dotrzyma tajemnicy...

Rozmyślał nad wszystkimi za i przeciw, aż...

-Wpadliśmy w zasadzkę zastawioną przez jakiegoś dziwnego kolesia-zaczęła Sakura.-Naruto został od nas na chwilę oddzielony, a gdy przeciwnik nagle zaatakował Sasuke-kun'a, Naruto próbował go obronić, ale nie wyszło i został ranny.

-Co się dokładnie stało?-zapytał jeszcze raz Hatake.

-Mężczyzna, jakby wydłużył swoją szyję i ugryzł go w tamto miejsce, a potem powiedział "Jeszcze się zobaczymy Naruto-kun" i zniknął.

Dla nauczyciela brzmiało to trochę jakby trafili na pedofila, który wziął sobie za cel chłopaków, ale mina Hokage mówiła, że sprawa jest poważniejsza.

Spojrzał ze złością w oczach na blondyna. Ten wzrok zdziwił wszystkich, mało kto widział staruszka wkurzonego. Jego wzrok zdawał się przygniatać niebieskookiego i nawet on przez to lekko spuścił głowę.

-Nie chciałeś nic nam powiedzieć?-zapytał się Trzeci.-Czy ty nie nauczyłeś się, że ten mężczyzna jest niebezpieczny?

Co zszokowało i odrobinę przeraziło zebranych, Uzumaki ze swej zwykłej obojętnej postawy, nagle zmienił się w zażenowaną i przestraszoną.

'Czy tylko Hokage tak na niego działa?'

-Oooo...nie udawaj teraz skruchy, nie nabiorę się na to-powiedział Sarutobi, chociaż lekko go poruszyło to, że nagle dzieciak zaczął odrobinę się uzewnętrzniać. Kiedy Naruto był mały często, gdy przeskrobał coś właśnie tak się ustawiał, więc te słowa same wypełzły z jego ust.

-Hokage-sama...o co chodzi?-zapytał Sasuke po kilkunastu minutach ciszy.

-Orochimaru-powiedział jedno słowo, co zmroziło krew w żyłach Kakashiemu.

-Co? Przecież to nie możliwe! Dlaczego miałby wybrać sobie za cel te dzieciaki?

Sakryfikant wyciągnął zeszyt i zapisał kilka słów.

-'On chciał oczu Uchiha, ale przez przypadek trafił na mnie...'

-Skąd ty wiesz czego chciał?-zapytał Kopiujący Ninja.

Blondyn nie mógł się przyznać, że Kurama wszystko mu opowiedział o tym osobniku, o jego eksperymentach na dzieciach lub o jego chęci bycia nieśmiertelnym. Wiedział, że potrzebuje on ciała, a chciał pewnie mieć z silnym doujutsu. Łatwo był się domyślić dlaczego wybrał Uchihę.

-'Po jego ostatnim ataku, trochę chciałem się dowiedzieć o nim...'

-Jak?-zapytał sensei.

-To już mniej ważne-Trzeci wydawał się zmęczony, tą konwersacją.-Odsuń rękę.

Nie brzmiało to jak prośba, a rozkaz, więc chłopiec nie mógł nic z tym zrobić.

Przeklęta pieczęć niebios. Wyglądała jak trzy znaki yang.

***

-Ekhm...-chrząknął Trzeci. Po sprawie z Naruto i przeklętą pieczęcią, postanowił dać mu kilka dni samotności, dlatego też odwołał spotkanie, na którym chłopak miał powiedzieć o swojej przeszłości. Kazał również jego znajomym by dali mu chwilę oddechu. Właśnie teraz myślał o organizacji trzeciego etapu i widział, że przez najbliższy czas nie będzie znów miał czasu na pogadanie z blondynem.-Może po prostu po trzecim etapie łatwiej mu będzie powiedzieć o ANBU. 

Teraz każdy był zajęty treningiem i misjami. Nie było więc czasu na tą sprawę. Był przekonany, że niebieskooki, będzie chciał przygotować się do egzaminu, by znaleźć na każdego dobry plan, nie wprowadzając nie potrzebnego zamieszania wokół siebie, dlatego on może również nie mieć głowy na wyznania.

***

-Naprawdę chcesz, abym tam poszedł?-zapytał Uzumaki.

-Nie znam, żadnych technik, w których mógłbyś wykorzystać swoje kekkei genkai, ale tam może być coś ukrytego. Idź i nie marudź-warknął kyuubi i sam zasnął.

Naruto wyjrzał przez okno. Była bardzo późna noc. Większość osób w wiosce już spała, tylko nieliczni kryli się jeszcze w barach. Jednak dziś nie miał zamiaru jeszcze wcielać w życie swojego planu.

Westchnął i podszedł do lustra w łazience. Pierwsze co rzucało się w oczy była maska zakrywająca jego twarz, a potem były zmęczone oczy. Zdjął koszulkę. Tatuaż ANBU był zakryty pieczęcią maskującą, praktycznie nie widoczną na jego ciele, ale tuż nad nią widać było pięciostopniową pieczęć. Jego, jak dotychczas, najlepsze cudo. Blokowała Ten no Juin całkowicie. Wpływ na jego organizm dzięki niej był zmniejszony do jednej tysięcznej procenta. Dodatkowo zawierała barierę ochronną. Trzy dni zajęło mu opracowanie jej. A potem pod czujnym okiem Sarutobiego nałożył ją na siebie.

'Ahh...jak dobrze być czasami Uzumakim. Uhh...nie mam ochoty na sen, ani na trening, ani na pójście za Konohę...chyba idę się przejść'

-Nie musiałeś mnie budzić by mnie o tym informować-warknął Kurama.

'Aaaa...wybacz zapomniałem się z tobą rozłączyć. Dobranoc, braciszku...'

Lekko się zarumienił i zakłopotał, gdy to powiedział. Ale nie usłyszał, żadnej karcącej wiązanki przekleństw, więc z dobrym humorem wyszedł na świeże zimne powietrze. Przeszedł kilka kroków i wolnym tempem kluczył pomiędzy uliczkami.

-A może byśmy tak spędzili tę noc u mnie?-blondyn usłyszał głos pijaka.

Odcień szarości pomiędzy błękitemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz