Rozdział pięćdziesiąty-szósty

2.8K 226 53
                                    

Każda osoba z wioski pracowała ciężko by odbudować swoje domy i sklepy. Jednak mimo ciężkiego czasu nadal mieli czas na mniejsze przyjemności, jak spotykanie się i plotkowanie. Wszyscy próbowali się odnaleźć w tym czasie bez Hokage. Wielu odbywało spacer na cmentarz co jakiś czas, aby uczcić zmarłych podczas tej katastrofy.

Uzumaki nie miał jednak czasu na coś takiego. Technicznie rzecz biorąc, był geninem o 'specjalnej misji'. Jednak jego szef zginął, czy to znaczy, że teraz przejdzie do innego Hokage? Wiedział, że jeśli wydarzyłby się wypadek Danzo i nie byłby w stanie pełnić swojej służby to ANBU przeszliby pod dowództwo Trzeciego, ale w drugą stronę to tak nie działało. Na ten czas bezprawia on wraz z innymi shinobi podległymi tuż pod ręką Sarutobiego mają największe prawa, no i jeszcze jego doradca, czyli Itachi, przez to mieli jeszcze więcej obowiązków. W czasie, gdy Uchiha zajmował się papierkową robotą, Naruto jako gennin pomagał przy budowie, natomiast gdy miasto zasypiało patrolował ulice i okolice miasta. Czasami pomagał nawet przy dokumentach, bo sam nie raz wypełniał wiele rubryk. 

Minął mu tak tydzień, gdy podczas jednego z patrolów upadł na ziemię. Chwilę zajęło mu wstanie.

-Czyżbyś o czymś zapomniał?-zapytał zirytowany Kurama.

'Nie jadłem od jakiegoś czasu...'.Powiedział niepewnie blondyn.

-Kontynuuj...

'Nie spałem...'

-Mhmmm...

'Nie piłem...'

-I nie odwiedzałeś toalety. Pewnie śmierdzisz gorzej niż śmietnik.

'Wczoraj padało, więc zmyło zapach i brud.'

Usłyszał warknięcie.

'Dobra, dobra! Poproszę Łasice o kilka godzin wolnego!'

Burknął i poszedł w stronę budynku. Wszedł do biura Trzeciego. Wchodząc zauważył większy niż dotychczas rozgardiasz. Starszy Uchiha przysnął na stole. Uzumaki podszedł do niego i szturchnął go. Był środek nocy, a ten nadal ślęczał przy papierach. Westchnął nie chciał go budzić. Przykrył go i wyszedł. Wykonał pieczęć i stworzył trzy klon. Rozkazał im patrolować teren przez trzy godziny. Wystarczająco by się umyć i zjeść, a do tego zdrzemnąć. Szybko wrócił do domu i bez ogródek wszedł do łazienki.

***

Z samego rana został obudzony przez jednego z klonów. Sprawdził czy na pewno wszystko gra w okolicy i zaczął kolejny dzień obowiązków. Nie lubił używać klonów. Miał wrażenie, że to tylko marnowanie chakry na mięso armatnie, które wysyła się do walki. Były dobrym wabikiem i świetnie mogły zmylić trop, ale do niczego innego się nie nadawały. Ich techniki były słabsze, a wytrzymałość kończyła się na dwóch silnych kopnięciach. 

Wstał nie ociągając się i ruszył na teren budowy gdzie od jakiegoś czasu pomaga. Dawno nie widział się również z drużyną, ale słyszał, że dzielnica Uchiha została również zmasakrowana, jak centrum, a raz na jakiś czas widywał Haruno i innych. Odstał parę bur za opuszczenie przedwcześnie szpitala od Hatake i Tsunade, ale oprócz krótkich chwil na kiwnięcie głowy nikogo nie widział.

***

Po dwóch tygodniach dzięki ciężkiej pracy cywilów i shinobi Liść zaczął przypominać miasto, a nie piaskownicę. Zostało jeszcze wiele do odbudowy, ale teraz każdy przejmował się bardziej nowinami. Ogłoszono, że został już mianowany następca, Piąty Hokage. Słyszał pogłoski, iż ma to być Jiraiya, ale nic nie było pewne, a już szczególnie Itachi nie chciał nic powiedzieć. 

Naruto nie miał w naturze naciskania, a więc gdy raz mu odmówiona, nie próbował tego wyciągać siłą. Z cierpliwością czekał aż nadejdzie odpowiedź.

***

Uzumaki czuł dwie silne i wrogie chakry. Wioska była teraz łatwą zdobyczą, ale żadne państwo nie wysłało by jedynie dwóch atakujących bądź zwiadowców. A nie wyczuwał ani nosem, ani sensorycznie kogoś innego w pobliżu. Dodatkowo osoby te kierowały się w tą stronę w bardzo wolnym tempie. 

Chłopak odstąpił od jedzenia. Zapłacił i samotnie udał się przed bramę by zobaczyć tajemniczych przybyłych. 

***

Kakashi wraz pozostałą trójką przyjaciół szedł spokojnie chodnikiem, oczywiście odpowiadał zdawkowo. Guy, Kurenai i Asuma zdawali się odrobinę frywolni, jednak nie winił ich za to. Potrzebowali chwili odpoczynku od szarej rzeczywistości. Jednak w tym momencie, coś innego przykuło jego uwagę. Jego uczeń zdecydowanym i twardym krokiem szedł w stronę bramy. 

Nie wiele się zastanawiając poszedł za nim, a jego towarzysze poważniejąc nie odstąpili go, zmierzając w tym samym kierunku. 

Hatake myślał, że chłopiec ponownie chce się wyrwać z Wioski i pójść do Świątyni. Jednak blondyn przystanął, spojrzał bez emocji na twarz sensei'a i czekał, aż zrównają z nim krok. Srebrnowłosy miał bardzo złe przeczucia. 

Niebieskookie doprowadził ich do bramy. Stanął przed nią i wydawało się, że na coś czekał. Sięgał wzrokiem daleko w głąb ścieżki. Wypatrywał czegoś. Po kilku minutach ciszy. Jounini zauważyli lekkie drżenie ramion, a potem dzieciak wyciągnął broń. W chwilę później Kopiujący Ninja również wyczuł złowrogą chakrę i przygotował się do obrony. Następnie po kilku minutach reszta poczuła na skórze mroczną energię.

Dopiero po następnych minutach ich oczom ukazały się dwie postaci, w czarnych płaszczach, zdobionych czerwonymi chmurami i w słomianych kapeluszach. Zmierzali prosto na nich pełni pewności siebie.

Odcień szarości pomiędzy błękitemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz