Urządzono sparingi, jednak nie byle jakie, a pomiędzy mistrzami, a uczniami. Do tej pory wygrywali jedynie nauczyciele, oczywiście za każdym razem przepytywali przegranych, czego im brakuje, co muszą polepszyć i czy wygraliby niektóre starcia używając lepszych technik. Kilka razy również musieli uzupełnić braki wiedzy u niektórych. Tak minął im dzień na uzupełnianiu luk w obronie i znajdywaniu u wroga. Uzumaki został wezwany na sam koniec, gdy wszyscy zmęczeni usiedli na tarasie chcąc obserwować walkę ich przyjaciela.
-Naruto jeśli pozwolisz-zaczął Kakashi.-biorąc pod uwagę twoją przeszłość, w ja, Guy oraz Asuma będziemy walczyć przeciwko tobie, chcę również, byś dał z siebie jak najwięcej, a walka będzie trwać do upadku jednego z nas, dobrze?
Chłopak pokiwał głową. Zobaczył jaka jego mistrz odsłania sharingana, mistrz drużyny 10 wyciąga kastet i ładuje go chakrą, a Might przygotowuje się w pozycji bojowej.
Kurenai stanęła pomiędzy nimi.
-Trzy...dwa...jeden...Start!
Zielony rzucił się do przodu i chciał zaatakować chłopca. Ten złapał jego dłoń i z obrotem wbił mu łokieć w brzuch. Kątem oka zobaczył błysk. Odwrócił się w stronę Kakashiego jednocześnie odpierając jeden z ataków Asumy. Hatake podchodził, naprawdę poważnie do pojedynku, bo miał zamiar właśnie użyć chidori.
Wystrzelił w kierunku chłopaka ten jednak bez problemu uniknął techniki i sam miał teraz zamiar przystąpić do ataku, jednak nie chciał używać swojej techniki przyzwania. Chwycił więc kilkanaście shurikenów i zaatakował nimi, gdy jeden z nich leciał w stronę Kakashiego i przeleciał nad jego głową, Naruto teleportował się i złapał swoimi łańcuchami srebrnowłosego.
-Hmmm....-okej tyle wystarczy mruknął Kopiujący.-Z tego co zauważyłem, twój styl walki jest stworzony do samotnych pojedynków, jeden na jeden bądź, jeden na wielu. Widać było to również na egzaminie. Nie potrafisz walczyć drużynowo...ani trochę mnie to nie dziwi...ale nie oznacza to, że nie da się ciebie tego nauczyć.
Wyciągnął dłoń i potarmosił go po włosach. Chwilę patrzył na blondyna, aż wziął kępę jego grzywki na twarzy i podciągnął do góry odsłaniając mu oczu. Ich błękit mógłby spokojnie konkurować z niebem, czy oceanem.
-Patrz...nie myślałem, że ty masz oczy!-zażartował mistrz.
Dwunastolatek czuł się trochę upokorzony i zawstydzony tym dowcipem, naturalnie zaczął się przez to odrobinę czerwienić. Maska na jego twarzy zasłaniała usta i prawie całe policzki, ale i tak dało się zauważyć jego zakłopotanie.
Srebrnowłosy zaśmiał się z jego miny. W jego ślady poszła reszta, niestety kolejny raz Uzumaki zrozumiał to opacznie i szybko wyrwał się spod dłoni mistrza by zakryć twarz z powrotem pod grubą warstwą kłaków.
-Eeeee...-Hatake zdał sobie sprawę z dwuznaczności jego śmiechu.-Nie, nie , nie! My się nie śmiejemy z twojego wyglądu... ehhh....przepraszam cię!
-Hej, Kakashi! Może zabierzemy dzieciaki na ramen?-przerwał nerwową atmosferę Sarutobi.
***
Usiedli przy ladzie, musieli jednak donieść kilka krzeseł by każdy mógł spokojnie zająć miejsce. Gdy czekali na posiłek, Ino i Sakura podeszły do Uzumakiego. Widząc to chłopcy spróbowali ratować blondyna.
-Dziewczyny, dajcie mu spokój!-mruknął Choji.
-Jesteście upierdliwe...-mruknął Shikamaru.
Natomiast Sasuke z Kibą i chytrymi uśmiechami podeszli do niebieskookiego. Złapali go za ramiona. Zdezorientowany, aż jego "przyjaciele" będą próbowali go pobić. Nie miał zamiaru się bronić ani nic, więc czekał na ból.
Jednak po chwili poczuł jak dziewczyny zaczynają się bawić jego włosami. Po kilku chwilach, jego włosy ponownie były spięte w kucyk z tyłu głowy, a grzywka spięta do góry jedynie dwa kosmyki z boków, zasłaniały uszy blondyna.
-Ooooo....-jęknęła Tenten.-Wyglądasz uroczo, jak szczeniaczek...
-Pff...-prychnął Neji.
-Ha teraz możemy stoczyć pojedynek, Naruto-kun!
***
Jeszcze przez godzinę siedzieli razem w barze, by po spędzonym razem czasie rozejść się do domów.
Niebieskooki nie chciał po prostu iść do mieszkania, postanowił się ponownie przejść, jednak tym razem szedł w stronę głów Hokage.
Nagle ktoś próbował podejść chłopca od tyłu. Zobaczył czerwonowłosą dziewczynę, która próbowała zaatakować go kunaiem. Oczywiście odbił go w jej stronę. Po chwili pojawił się drugi, jakiś pół łysy gość i zaatakował go pięścią. Blondyn przerzucił go przez ramię uderzając nim w jego towarzyszkę. Oboje byli z dźwięku. Z uliczki wyłoniły się jeszcze dwie osoby je jednak kojarzył. To one uczestniczyły w ataku Gaary. Wieloręki wyrzucił sieć, próbując unieruchomić chłopca, jednak sakryfikant uniknął jego ataku.
-Hehheeh-mruknął biało włosy.-Słyszeliśmy, że jesteś silny, ale przerosłeś nasze oczekiwania. Jednak mamy dla ciebie propozycję....co ty na to by dołączyć do nas do mistrza Orochimaru.....my nie będziemy cię nazywać potworem....bo każdy nim tak naprawdę jest.
Uśmiechnął się podle. Blondyn nie miał zamiaru zdradzać wioski. Więc wysłał im mordercze spojrzenie.
-Jeśli to cię nie przekonuję, to co powiesz na maskę shinigami?-zapytał tajemniczo przywódca bandy.
CZYTASZ
Odcień szarości pomiędzy błękitem
Historia CortaNaruto jako dzieciak był bity, wyśmiewany i gnębiony. Co jeśli Danzo i rada nagle znajdą zapotrzebowanie na broń? A najlepszą bronią jest zagubiony chłopiec o potędze Kyuubi'ego? Co jeśli Trzeci nie zdąży go uratować...