Rozdział czterdziesty-czwarty

3K 226 96
                                    

Uzumaki czekał na Shinsui'ego i Kakashi'ego wraz z Sasuke. To właśnie oni zostali przydzieleni jako jego ochroniarze. Co dziwniejsze zgodzili się od razu. Oczywiście Kakashi bardzo chciał zabrać Sasuke, więc on również miał się wybrać, a że Jiraiya po godzinach błagania przekonał Hatake do zabrania go, teraz siedział i próbował zagadać do stojącego blondyna. Niestety Uchiha o tym nie wiedzą, że zboczeniec idzie wraz z nim, więc Kurama z chęcią czeka na moment ich kłótni. 

-Ah...Naruto, nigdy nie znajdziesz dziewczyny, jeśli będziesz takim mrukiem i nic nie będziesz odpowiadał-stwierdził białowłosy.

Naruto nie wiedział o co chodzi. Jak znaleźć dziewczynę? O co chodzi?

-'Znam sporo dziewczyn, nie muszę szukać innych'.

-Eeee...-dwunastolatek zbił z piedestału mężczyznę.-Chodziło mi o to, że się nigdy nie ożenisz, ani nie znajdziesz swojej wybranki serca.

'Wybranka serca? Kto to jest?'Zapytał kyuubiego.

-Wchodzisz na niebezpieczne tereny dzieciaku...-ostrzegł lis, trochę chyba mniej rozbawiony.

-'Nie rozumiem.'-zapisał komunikat do ninja.

-No wiesz, nigdy nie będziesz mieć dziecka, ani tej przyjemności z małżenstwa...wiesz o czym mówię-zamrugał do niego.

'Ani trochę...'

-Naru, NIE!-krzyknął Kurama gdy usłyszał zamiary dwunastolatka, ale było za późno.

-'Skąd się biorą dzieci? I o jakiej przyjemności mówisz?'

Białowłosy spojrzał na niego jakby właśnie ktoś wbił w ziemię, albo zobaczył ducha. Nie wiedział co odpowiedzieć, aż w idealnym momencie przerwało im przybycie reszty ekipy.

-Co tu robisz?-krzyknął Shinsui w stronę Jiraiyi. Chwycił Naruto i schował go za plecami.

-Shinsui-kun!-krzyknął Hatake.

-O, zaczyna się-Uzumaki usłyszał głos lisa.

-Nie pozwolę ci go tknąć, ani nawet przy nim stać!

-Hej, hej, a może byśmy się uspokoili i pogadali?-zaproponował srebrnowłosy.

-Tu nie ma nic do pogadania! Ten zboczeniec chciał się pobawić Naruto, nie ma mowy, żebym pozwolił mu się chociaż do niego zbliżyć.

Blondyn nie wiedział kto jest bardziej zszokowany. Kakashi, Jiraiya, czy Sasuke...w ostateczności postawiłby na swojego rówieśnika. 

-Ten starzec chciał go zgwałcić?-zapytał się czarnowłosy.

'Kurama! Co to jest 'zgwałcić'?'

-Naru, nie teraz, bo się fajnie to rozkręca.

-Nie, nie, nie!-zaczął zaprzeczać. -Ja nic takiego nie zrobiłem!

-On nie ma w zwyczaju kłamać! Napastowałeś go wieczorem na ulicy i nazwałeś blondyneczką!-warknął w jego stronę Uchiha.

-Aaaa...więc to ty byłeś tą dziewczyną, co mnie zdzieliła!-wykrzyknął mężczyzna, by później Kakashi wykopał go za mury.

***

Szli już od kilku godzin. Uzumaki nie czuł zmęczenia i patrząc po twarzach pozostałych tylko Sasuke miał lekki problem z nadążaniem. 

Jiraiya dołączył do nich, ale miał kategoryczny zakaz rozmawiania z dzieciakami i podchodzenia do nich bliżej niż piętnaście metrów. Dodatkowo zawsze oddzielał ich jeden z pozostałych opiekunów. 

Niestety przez spóźnienie Uchiha i Hatake, wyruszyli dopiero po południu, teraz więc słońce powoli chyliło się ku horyzontowi.

-Proponuję rozbić już obóz-odezwał się Kakashi.

W ciszy rozpalili ognisko, aby potem z przyjemnością podgrzać sobie jedzenie. Gdy nagle wywiązała się rozmowa pomiędzy zebranymi, Uzumaki się wyłączył. Wyciągnął mapę hipsometryczną i mapę ogólnogeograficzną. Był w stanie znaleźć stare mapy, z których uczył się będąc jeszcze w ANBU. Zaczął je porównywać i zastanawiać się gdzie mógłby się znajdować budynek o pewnie skomplikowanej budowie, dostępem do rzeki i prostą drogą do Wioski Liścia. Od razu wykreślił ścieżki którymi już wędrował. Zostały tylko te mniej uczęszczane przez kupców, drogi z których korzystają szajki i bandy złodziei oraz zwierzęce, które nie znajdowały się na żadnej znanej mu mapie. 

Po kilkunastu minutach po znalazł siedem miejsc mogących nadawać się do budowy takiej świątyni Świątyni.

***

Spędzili cztery dni na sprawdzaniu potencjalnych miejsc, po czym wrócili do wioski z niczym. Niestety bez dodatkowych informacji nie byli w stanie tego znaleźć, ale nie tylko to było przeszkodą.

Naruto nie chciał powiedzieć, czego dokładnie szukają, prawdę mówiąc, gdyby znaleźli to razem postarałby się ogłuszyć towarzyszy, a potem wymazać im pamięć. Chciał by tajemnice jego klanu nadal pozostały tajemnicami.

Na szczęścia dla nich, nie znaleźli nawet jednej poszlaki. Uzumaki lekko zdenerwowany stwierdził, że po powrocie sprawdzi dokładnie mapy i informacje w bibliotece, nawet miał pomysł jak to zrobić.

Była jedna osoba, której ufał i mógł poprosić o pomoc, bez zbędnych pytań o przyczyny-Iruka Umino.

***

Gdy wrócili i zdali raport, o niewypale wyprawy, Hokage, sakryfikant od razu poszedł do Akademii. Idąc przez ulice czuł spojrzenia przechodniów. Każdy o takiej samej sile wrogości, życzył mu śmierci. Jednak nie to zwróciło jego uwagę na otoczenie. 

Był śledzony i to przez dobrze mu znanego osobnika. Szedł powoli w stronę szkoły, a gdy dotarł przed bramę, skręcił i czekając na koniec lekcji usiadł pod pobliskim drzewem. Czuł jak jego obserwator siedzi na gałęzi tuż nad nim. Uzumaki westchnął czy on nigdy nie przestanie go śledzić? Po godzinie czekania i rozmowy z Kuramą, w pobliżu znalazła się jeszcze jedna chakra i wprost szła w jego stronę. Blondyn wstał i strzepnął kurz ze spodni. Spojrzał na bramę, skąd właśnie wychynął białowłosy zboczeniec.

Odcień szarości pomiędzy błękitemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz