Uwaga! Rozdział ten jest skomplikowany polecam przeczytać go dwa razy.
-Przypomnij sobie! Dni świetności naszej rodziny!... Twoja matka była dobrą i piękną kobietą, pierwszą użytkowniczką chakry.
-Moja matka nazywała się Kushina Uzumaki! Te brednie zostaw dla kogoś innego!
-Milcz!-potężna fala chakry przyszpiliła blondyna do ziemi.- Nie mówię o tej kobiecie, która narodziła twe ciało, a tej co podarowała ci duszę! Pierwszej ninshu na świecie.
-Nin-shu...?
-Tak przypomnij sobie. Religię którą szerzyłeś jako Hagoromo! Walkę, którą stoczyłeś jako Mędrzec Sześciu Ścieżek i Homura, przeciwko własnej matce!
-C-co? Nie, ja...
***
Naruto siedział oparty o sąsiednią ścianę. Maska leżała daleko w drugim kącie pokoju. Blondyn trzymał swoją głowę między kolanami, jakby chciał ją uchronić, przed dojściem do prawdy. Jego rękawy były całe mokre od łez, a oczy czerwone. Siedział już tak dobrych kilka godzin. Nie mógł usunąć ze swojej głowy słowa shinigami. Były niczym trucizna dla niego. Wiedział, że mimo wszystko, będzie potrzebował dni, miesięcy, a może nawet lat do zrozumienia, co się dzieje wokół niego. Otarł ostatnie krople policzków i niemrawym wzrokiem patrzył się w jeden punkt na środku pokoju. Nie był pewny ile już siedzi w tym miejscu, ale wiedział, że wystarczająco by zdrętwieć i zgłodnieć.
Chciał wstać i odejść z tego felernego miejsca, ale coś mu nie pasowało. Kawałek podłogi był odrobinę jaśniejszy od pozostałych desek, a gdy przyjrzał się uważnie zauważył również, że nie był on również idealnie równy z podłogą.
Ociągając się podszedł do tego miejsca i położył dłoń. Podważył lekko wystający kawałek podłogi i otworzył. Była to klapa. Odsłonił dzięki temu jakąś pieczęć.
'Skoro było to w świątyni Uzumaki, to może tylko ja mogę to otworzyć...'
Dotknął palcem pieczęci, a ona zamigała i po chwili zniknęła pozwalając mu na przejście.
Zszedł ostrożnie po starej drabinie. Było tam strasznie ciemno, więc jedną z technik znaną mu z ANBU rozświetlił pomieszczenie.
Dzięki światłu zauważył stosy zwojów i ksiąg na półkach słaniających się ku ziemi. Jednak bardziej zdziwiła go obecność kolejnych masek na ścianie. Ich było jednak znacznie mniej niż w poprzedniej komnacie. Także ich wygląd się zmienił. Dziewięć z nich przedstawiały pyski zwierząt, a trzy pod nimi były całkowicie białe.
'Szop, tygrys, żółw, goryl...?'
-Koń, Ślimak, żuk, ośmiornica i lis-dokończył kyuubi.
'Kurama, nic cie nie jest?'
-Nic dzieciaku. Chciałem ci jakoś pomóc przy Tenjim, ale nie mogłem się z tobą skontaktować...
'Czy...?' Zaczął.
-Wybacz dzieciaku, ale chyba on mówił prawdę...potem ci dokładnie pomogę zrozumieć...Teraz zabieraj lepiej wszystkie zwoje i księgi.
'A co z tymi maskami? One są inne od tych na górze.'
-Taa...to maski przedstawiające ogoniaste bestie... niestety nie wiem do czego dokładnie miałyby służyć...
'A te białe?'
Uzumaki spojrzał na maski umieszczone pod wymienionymi. Miały jedynie otwory na oczy. Dwie z nich były popękane, ale nadal trzymały się całości.
-Ten klan miał wiele tajemnic, sam nie jestem w stanie stwierdzić co to jest.
Naruto wiedziony ciekawością, wziął ostatnią, niezniszczoną. Gdy tylko jego palce zetknęły się z białym przedmiotem, jego wygląd zaczął się zmieniać.
Po sekundach wirowania wokół niej charkry, maska przybrała ciemnofioletowy kolor, prawie czarny. Jej kształt z prostej zastygłej twarzy ludzkiej, zmienił się na coś o wyglądzie psa, tylko z dłuższymi uszami i cieńszym pyskiem. Z oczu spływał biały strumień i kończył się tuż przy brodzie.
-Naru, może lepiej ją odłóż-poradził lis.
'Nie!'
Chłopiec schował ją w pieczęci na nadgarstku, czuł że musi ją zabrać.
Nie ociągając się zaczął przeszukiwać karty by znaleźć coś potrzebnego, dla opanowania jego kekkei genkai w stu procentach.
Znalazł kilka zwojów o treningach, pieczęciach i łańcuchach, a w szczególności o biju. Większość schował w zwojach i zapieczętował. Nie chciał spędzić tam jeszcze więcej czasu.
Wychodząc założył ponownie barierę. Spojrzał jeszcze raz na Ściana Masek. W niewiadomy sposób tą którą wcześniej rzucił w kąt, teraz ponownie wisiała na swoim miejscu. Uzumaki podszedł, złapał za nią i schował za bluzą. Czuł, że może się mu ona jeszcze przydać.
Wychodząc na dwór zauważył, że słońce dopiero wstaje nad Konohagakure. Powolnym krokiem szedł nadal mając w pamięci, że musi niezauważony przez strażników wrócić za mury. Wtedy nikt nie zorientuje się, że zniknął z wioski.
Już przy pierwszym sprawdzeniu, wyczuł, że wartownicy dziwnie się zachowują. Zrobiło się ich więcej, a ich ruchy były bardziej chaotyczne.
'Ale to nie możliwe, żeby zauważyli moje zniknięcie! Nie było mnie tylko kilka godzin!'
-Może coś innego stało się w wiosce, podczas naszej nieobecności-mruknął zaniepokojony lis.
Blondyn sensorycznie sprawdził teren i gdy nie wyczuł nikogo, przeskoczył z powrotem do wioski. Zdążył jednak zrobić tylko jeden krok, gdy nagle ktoś go poderwał do góry.
Tuż za murem znajdował się Itachi, Shinsui, Kakashi i Kiba z Akamaru.
Łasica trzymał go za bluzę i spojrzał w twarz.
-Hmm...chyba zapomnieliśmy, że Uchiha też był w ANBU i to on cię szkolił...-burknął biju.
Mimo tego, że Naruto był świadomy, że ma spore kłopoty to był w niemałym podziwie. Itachi i Kakashi byli w stanie wyciszyć czakry i aury nie tylko swoje, ale i pozostałej dwójki, tak aby nie mógł ich spostrzec.
-Jesteś w sporych tarapatach, wiesz?-powiedział Inuzuka.
CZYTASZ
Odcień szarości pomiędzy błękitem
Short StoryNaruto jako dzieciak był bity, wyśmiewany i gnębiony. Co jeśli Danzo i rada nagle znajdą zapotrzebowanie na broń? A najlepszą bronią jest zagubiony chłopiec o potędze Kyuubi'ego? Co jeśli Trzeci nie zdąży go uratować...