Rozdział czterdziesty-siódmy

2.8K 220 31
                                    

Uwaga! Rozdział ten jest skomplikowany polecam przeczytać go dwa razy.

-Przypomnij sobie! Dni świetności naszej rodziny!... Twoja matka była dobrą i piękną kobietą, pierwszą użytkowniczką chakry.

-Moja matka nazywała się Kushina Uzumaki! Te brednie zostaw dla kogoś innego!

-Milcz!-potężna fala chakry przyszpiliła blondyna do ziemi.- Nie mówię o tej kobiecie, która narodziła twe ciało, a tej co podarowała ci duszę! Pierwszej ninshu na świecie.

-Nin-shu...?

-Tak przypomnij sobie. Religię którą szerzyłeś jako Hagoromo! Walkę, którą stoczyłeś jako Mędrzec Sześciu Ścieżek i Homura, przeciwko własnej matce!

-C-co? Nie, ja...

***

Naruto siedział oparty o sąsiednią ścianę. Maska leżała daleko w drugim kącie pokoju. Blondyn trzymał swoją głowę między kolanami, jakby chciał ją uchronić, przed dojściem do prawdy. Jego rękawy były całe mokre od łez, a oczy czerwone. Siedział już tak dobrych kilka godzin. Nie mógł usunąć ze swojej głowy słowa shinigami. Były niczym trucizna dla niego. Wiedział, że mimo wszystko, będzie potrzebował dni, miesięcy, a może nawet lat do zrozumienia, co się dzieje wokół niego. Otarł ostatnie krople policzków i niemrawym wzrokiem patrzył się w jeden punkt na środku pokoju. Nie był pewny ile już siedzi w tym miejscu, ale wiedział, że wystarczająco by zdrętwieć i zgłodnieć. 

Chciał wstać i odejść z tego felernego miejsca, ale coś mu nie pasowało. Kawałek podłogi był odrobinę jaśniejszy od pozostałych desek, a gdy przyjrzał się uważnie zauważył również, że nie był on również idealnie równy z podłogą.

Ociągając się podszedł do tego miejsca i położył dłoń. Podważył lekko wystający kawałek podłogi i otworzył. Była to klapa. Odsłonił dzięki temu jakąś pieczęć.

'Skoro było to w świątyni Uzumaki, to może tylko ja mogę to otworzyć...' 

Dotknął palcem pieczęci, a ona zamigała i po chwili zniknęła pozwalając mu na przejście.

Zszedł ostrożnie po starej drabinie. Było tam strasznie ciemno, więc jedną z technik znaną mu z ANBU rozświetlił pomieszczenie.

Dzięki światłu zauważył stosy zwojów i ksiąg na półkach słaniających się ku ziemi. Jednak bardziej zdziwiła go obecność kolejnych masek na ścianie. Ich było jednak znacznie mniej niż w poprzedniej komnacie. Także ich wygląd się zmienił. Dziewięć z nich przedstawiały pyski zwierząt, a trzy pod nimi były całkowicie białe.

'Szop, tygrys, żółw, goryl...?'

-Koń, Ślimak, żuk, ośmiornica i lis-dokończył kyuubi.

'Kurama, nic cie nie jest?'

-Nic dzieciaku. Chciałem ci jakoś pomóc przy Tenjim, ale nie mogłem się z tobą skontaktować...

'Czy...?' Zaczął.

-Wybacz dzieciaku, ale chyba on mówił prawdę...potem ci dokładnie pomogę zrozumieć...Teraz zabieraj lepiej wszystkie zwoje i księgi.

'A co z tymi maskami? One są inne od tych na górze.'

-Taa...to maski przedstawiające ogoniaste bestie... niestety nie wiem do czego dokładnie miałyby służyć...

'A te białe?'

Uzumaki spojrzał na maski umieszczone pod wymienionymi. Miały jedynie otwory na oczy. Dwie z nich były popękane, ale nadal trzymały się całości.

-Ten klan miał wiele tajemnic, sam nie jestem w stanie stwierdzić co to jest.

Naruto wiedziony ciekawością, wziął ostatnią, niezniszczoną. Gdy tylko jego palce zetknęły się z białym przedmiotem, jego wygląd zaczął się zmieniać.

Po sekundach wirowania wokół niej charkry, maska przybrała ciemnofioletowy kolor, prawie czarny. Jej kształt z prostej zastygłej twarzy ludzkiej, zmienił się na coś o wyglądzie psa, tylko z dłuższymi uszami i cieńszym pyskiem. Z oczu spływał biały strumień i kończył się tuż przy brodzie. 

-Naru, może lepiej ją odłóż-poradził lis.

'Nie!' 

Chłopiec schował ją w pieczęci na nadgarstku, czuł że musi ją zabrać.

Nie ociągając się zaczął przeszukiwać karty by znaleźć coś potrzebnego, dla opanowania jego kekkei genkai  w stu procentach.

Znalazł kilka zwojów o treningach, pieczęciach i łańcuchach, a w szczególności o biju. Większość schował w zwojach i zapieczętował. Nie chciał spędzić tam jeszcze więcej czasu. 

Wychodząc założył ponownie barierę. Spojrzał jeszcze raz na Ściana Masek. W niewiadomy  sposób tą którą wcześniej rzucił w kąt, teraz ponownie wisiała na swoim miejscu. Uzumaki podszedł, złapał za nią i schował za bluzą. Czuł, że może się mu ona jeszcze przydać.

Wychodząc na dwór zauważył, że słońce dopiero wstaje nad Konohagakure. Powolnym krokiem szedł nadal mając w pamięci, że musi niezauważony przez strażników wrócić za mury. Wtedy nikt nie zorientuje się, że zniknął z wioski.

Już przy pierwszym sprawdzeniu, wyczuł, że wartownicy dziwnie się zachowują. Zrobiło się ich więcej, a ich ruchy były bardziej chaotyczne.

'Ale to nie możliwe, żeby zauważyli moje zniknięcie! Nie było mnie tylko kilka godzin!'

-Może coś innego stało się w wiosce, podczas naszej nieobecności-mruknął zaniepokojony lis.

Blondyn sensorycznie sprawdził teren i gdy nie wyczuł nikogo, przeskoczył z powrotem do wioski. Zdążył jednak zrobić tylko jeden krok, gdy nagle ktoś go poderwał do góry.

Tuż za murem znajdował się Itachi, Shinsui, Kakashi i Kiba z Akamaru.

Łasica trzymał go za bluzę i spojrzał w twarz.

-Hmm...chyba zapomnieliśmy, że Uchiha też był w ANBU i to on cię szkolił...-burknął biju.

Mimo tego, że Naruto był świadomy, że ma spore kłopoty to był w niemałym podziwie. Itachi i Kakashi byli w stanie wyciszyć czakry i aury nie tylko swoje, ale i pozostałej dwójki, tak aby nie mógł ich spostrzec.

-Jesteś w sporych tarapatach, wiesz?-powiedział Inuzuka.

Odcień szarości pomiędzy błękitemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz