Ostatni leżał na ziemi. Blondyn drżąc ze wściekłości prawie rozpruł swoich przeciwników, aktualnie jednak w szale stał naprzeciw białowłosego wroga. Ten w akcie obrony użył dziwnego jutsu, które wyrzucił z jego ciała kości. Naruto złapał jedną z nich i złamał mu ją. Po czym bezlitośnie wbił w brzuch i przyszpilił do drzewa. Blondyn wezwał odrobinę chakry kyuubiego by jego oczy stały się czerwone. Dzięki temu że nadal był uczesany, jego napastnik mógł zobczyć idealny kolor krwi w tęczówkach chłopca. Sakryfikant patrzył na dowódcę drużyny z dźwięku.
-M-możesz nas zabić-wydukał przyszpilony do ściany.-Ale wtedy nigdy nie dostaniesz swojej maski!
Jego własne kość mocniej wbiła się w ciało.
-...Orochimaru-sama ją ma...jeśli chcesz ją odzyskać to my cię zaprowadzimy-zażądał.
Uzumaki od dawna nie zabił żadnego człowieka, dlatego nie miał zamiaru zostawić jednego dla siebie, by wykonał zadanie. Był jednak świadomy, że idzie wprost w pułapkę, plus jeśli odejdzie jego jeńcy mogą uciec, a to byłoby kłopotliwe.
Szedł więc za nimi. Jednak tuż za bramą stanął i trzy razy odblokował i zablokował wyczuwanie swojej chakry. Miał nadzieję, że Itachi pamięta jeszcze jak wyglądała i wyczuje sygnał SOS. Nie chciał ich wciągać w to, ale bał się, że pomyślą iż uciekł do Sannina. Westchnął i przeszedł przez bramę.
***
Uchiha obudził się momentalnie wyczuwając czakrę Naruto. Zlokalizował ją tuż przy bramie, a potem ponownie zniknęła. Szybko wstał i ubrał się. Miał złe przeczucia. Pobiegł pod bramę i zobaczył nieprzytomnych strażników. Nie wiele myśląc ocucił ich.
-Co się stało?-zapytał spokojnym tonem.
-J-jakaś grupka z dźwięku i Uzumaki, ogłuszyli nas. N-nie wiem, gdzie poszli...
Łasica kiwnął głową i pobiegł w stronę domu Kakashiego. Tam niestety nie mógł go znaleźć. Zaczął rozglądać się po pubach, gdy nagle usłyszał, śmiech Jiraiyi. Nie wiele się zastanawiając wparował do baru i znalazł tam Sannina wraz z srebrnowłosym. Chwycił ich obu za szmaty i wyciągnął z budynku. Okazało się, że jeszcze nie zdążyli się napić, więc byli na szczęście trzeźwi.
-Co się stało młody Uchiho?-mruknął nie zadowolony Ropuszy Mędrzec.
-Naruto odszedł z Wioski-powiedział bardzo poważnym tonem i otrzeźwił pozostałą dwójkę.
-Co masz na myśli?-zapytał Hatake.
-Wysłał mi sygnał alarmowy, a potem zniknął. Pobiegłem pod bramę i zastałem ogłuszonych strażników, podobno chłopak nie był sam...-mruknął Itachi.
-Nie ma czasu do stracenia-stwierdził białowłosy.-Wezwę Tsunade i Irukę, spróbujemy mu przemówić do rozsądku.
-Ja zawiadomię moją drużynę-powiedział Kopiujący Ninja.
-A ja pójdę po drużyny ósmą, dziesiątą i jedenastą...nie chcę sprowadzać Naruto siłą, dlatego wolę by wszyscy się tam zjawili.
Pozostała dwójka shinobi, kiwnęła poważnie głową i rozdzielili się.
***
Dopiero z samego rana mogli zacząć swoją misję. Tsunade chcąc uczestniczyć mimo wszystko w niej zostawiła całą papierkową robotę dwóm ANBU i z chęcią, wraz z Shizunę znalazły się tuż przed bramą.
Gdy wszyscy znaleźli się przed murem Wioski, Kakashi przywołał swojego psa, Pakkuna. Pies ze znudzą miną zaczął obwąchiwać ziemię dookoła i bez zbędnej gatki zbiorowisko wyruszyło do walki.
***
Uzumaki skacząc po drzewach, podążał za dziwną czwórką. Jednocześnie mając cały czas w głowie mapę Konohy, widział jak zbliżają się do Doliny Końca. Jednocześnie miał nadzieję, że Itachi poczynił kroki, a jego przyjaciele podążają za nim tuż poza jego zasięgiem.
Po kolejnej godzinie wędrówki, zaczął wyczuwać dwie znajome chakry. Orochimaru oraz ten okularnik czekali na nich, na głowie Madary Uchiha.
Naruto zatrzymał się po drugiej stronie, stronie Hashiramy Senju. Ta dolina powstała, dzięki ich potyczce. Tutaj zmarł, przyjaciel i jednocześnie wróg Pierwszego.
Blondyn spojrzał na przeciwników. Czwórka z dźwięku przeskoczyła na stronę swojego pana i najwyraźniej czekali na rozwój sytuacji.
-Kolejny raz się spotykamy, młody Uzumaki...-mruknął wężowaty.- Nie masz mi za złe śmierci Trzeciego? Widzisz ten staruch powinien zginąć lata temu-chłopiec wiedział, że ten tekst ma tylko go rozzłościć i zachęcić do ataku, więc stał jak kamień.-Wiesz dlaczego to mówię?...Widzisz, gdy miałem wydać ostateczny cios, twój staruszek wyciągnął to...
Czarnowłosy wyciągnął zza rękawa czerwoną maskę.
-...i chciał jej użyć, jednak Shinigami nie chciał mu służyć i wyręczył mnie w pracy...
Uśmiechnął się paskudnie.
-...Dowiedziałem się, że należy ona tak naprawdę do ciebie, a więc jako dobry człowiek chcę ci ją oddać.
Wyciągnął przedmiot przed siebie i pomachał nią jak zanętą, chcąc złowić swoją rybkę.
Niebieskooki patrzył na niego bardziej niż nie ufnie i nawet nie drgnął na zaproszenie. Zaczął rozglądać się, sensorycznie szukając pułapek lub zasadzek. Nic nie wyczuł na swojej drodze, jednak wokół, w wodzie, lesie i na skałach wyczuwał tabuny sideł, pieczęci i wnyków.
-No więc, jaka jest twoja decyzja?-zapytał Sannin.
Uzumaki przeskoczył nad Doliną i wyciągnął dłoń przed siebie, gdy chwycił za czerwony przedmiot fioletowy wąż oplótł swoje cielsko wokół ramienia chłopca. Ten spróbował się wyszarpać, jednak potwór wbił się w jego ramię zębami. Wtem wyczuł nikłą czakrę za sobą.
Okularnik zaszedł go od tyłu i swoją techniką wbił mu dłoń w lewe ramię naruszając pieczęć chroniącą Ten no Juin.
**************************************************
Sorki, że dzisiaj tylko jeden rozdział, ale nie czułam inspiracji by napisać więcej :P
Postaram się wam to jakoś wynagrodzić.
CZYTASZ
Odcień szarości pomiędzy błękitem
Historia CortaNaruto jako dzieciak był bity, wyśmiewany i gnębiony. Co jeśli Danzo i rada nagle znajdą zapotrzebowanie na broń? A najlepszą bronią jest zagubiony chłopiec o potędze Kyuubi'ego? Co jeśli Trzeci nie zdąży go uratować...