Jedenastoogonisty zaryczał w przestrzeń. Shinobi zadrżeli na dźwięk smutku, którym zabarwiony był ryk. Jednak nie czuli do niego strachu...
Shinsui rozejrzał się po pobojowisku. Ten atak....ta kula chakry, która miała ich wszystkich zabić...nie było jej. Dojrzał jak ogony czarnego biju falują nad ludźmi chroniąc ich. Wszyscy stali w miejscu. Nawet pozostałe potwory swoimi pustymi oczami wpatrywały się w przybysza.
Szakal...opuścił lekko głowę, a z jego paszczy wydobyło się warczenie. Wyciągnął jedną łapę i zamachnął się. Trzy demony wcześniej atakujące Uchiha zostały posłane w tył. Upadły tuż za statuą.
-Co to ma być?!-zakrzyknął zamaskowany.-Co to za potwór?!
Monstrum wyprostowało się i spojrzało swoimi białymi ślepiami na człowieczka, wielkości jego najmniejszego kła.
-Jestem kolejnym wcieleniem, Hagoromo i Hamury Otsutsuki, czyli Mędrców Sześciu Ścieżek...
-Łżesz potworze!-wykrzyknął mężczyzna w białoczarnej masce.-On był człowiekiem, nie biju, tak jak ty!
Szakal spojrzał obojętnym wzrokiem na człowieczka. Prychnął w jego stronę.
Nagle białe pasy na cielsku potwora zaczęły się rozszerzać, chcąc pokryć jego ciało. Po chwili, okolica została oślepiona światłem, ponownie wszyscy zostali oślepieni. Uchiha przetarł oczy i spojrzał przed siebie.
Nastolatek o blond włosach stał tuż przed nim. Jego szaty były czarnego koloru. Je również przecinały białe wstęgi. Na ramieniu miał zawiązaną maskę Szakala. W jego prawej dłoni znajdowała się prosta laska, a na szyi miał zawieszony naszyjnik z jedenastoma symbolami Ying Yang.
Naruto spojrzał dumnie przed siebie ukazując rinnegana. Zignorował ciszę i przeciwnika. Odwrócił się do Zjednoczonych Sił Shinobi.
-Kto z was znalazł mój czerwony zwój?-zapytał, zupełnie spokojnie, jakby nie byli w środku bitwy.
Ninja zaczęli spoglądać na siebie nawzajem.
Po kilku sekundach, słowa dotarły do głowy Shinsui'a.
"J-ja przecież brałem ten zwój...ten z piwnicy..."Przypomniał sobie. "Gdzie on jest...? Nie pamiętam bym go gdzieś pozostawił....Ja włożyłem go do kieszeni, a potem....a potem..co???"
Uchiha powoli położył dłoń na lewej piersi, co dziwne wyczuł pod płaszczem....cylindryczny kształt. Wyciągnął to i z nieukrywanym zdziwieniem wpatrywał się w czerwony przedmiot.
Uzumaki podszedł do niego i bez ceregieli odebrał mu go. Shi podniósł głowę do góry i spojrzał w oczy przybranemu bratu.
Ten mrugnął do niego i delikatnie się uśmiechnął.
-Magia...-szepnął jakby czytając w myślach czarnowłosemu.
Odwrócił się w stronę wroga.
-Myślisz, że słuchając ją dojdziesz do czegoś?-zapytał.- Kaguya tobą manipuluje, chce jedynie się wydostać z pieczęci, by ponownie władać światem.
-Nie wiem o czym ty mówisz! Ja wykonuję ostatnią wolę Madary Uchiha! Sprawię, że ten świat stanie się lepszym miejscem!
-Zniszczysz go uwalniając dziesięcioogoniastego. Myślisz, że tak łatwo naprawić świat? Łatwiej byłoby go zniszczyć i rozpocząć wszystko od początku, bo do końca przeżarty jest podłością i nienawiścią...tak właśnie myśli Kaguya!
-Kim do, cholery, jest Kaguya!?-zapytał wytrącony z równowagi Tobi.
Naruto jednak ignoruje jego ostatnie pytanie. Rozwija czerwony zwój i przywołuje dziewięć masek. Każda symbolizuje biju. Chłopak łapie je w jedną dłoń. Wyciąga pierwszą przed siebie i teatralnie przystawia ją do twarz.
-Shukaku!-zebrani słyszą spod maski.
Nagle ciało nastolatka spowiła chakra, która po chwili jakby mając własny rozsądek zeszła z ciała Naruto i ustawiła się obok tworząc ciało z chakry.
Przed nimi pojawił się mężczyzna miał krótkie piaskowe włosy, a ubrany był w brązową yukatę. W dłoni miał sztylet. Nie było widać jego twarz, bo to właśnie maska zasłaniała ją.
-Matatabi!-Naruto przyłożył kolejną maskę do twarz.
Kolejna postać uformowała się z chakry. Tym razem była to wysoka kobieta o czarnych włosach, sięgających do pleców. Czarne kimono zdobione było błękitnymi płomieniami, a upasa miała zapiętą katanę.
-Isobu!
Szare włosy zasłaniały mu połowę maski. Był to mężczyzna niski, w szaroczerwonym kimonie. Ręce miał zasłonięte przez zbyt długie rękawy.
-Son Goku!
Czerwonowłosy mężczyzna stanął po lewej stronie chłopca, miał rozpięte kimono i fioletowy sznur owijał mu pas. Ręce miał założone za głowę.
-Kokou!
Mężczyzna miał założoną jedynie hakamę, a jego ręce były zabandażowane. Oprócz tego jego Białe, długie do podłoża, włosy były splecione w warkocz.
-Saiken!
Wyglądał jak nastolatek. Delikatnie połyskujące na fiolet kimono, było o wiele za duże, na niego. krótkie brązowe włosy byłe roztrzepane, a w dłoni trzymał tanto.
-Chomei!
Kobieta była wysoka. Jej zielona sukienka, miała szarawe wstawki, a popielate włosy, spięte w kucyk sięgały za ramiona. W dłoni trzymała jedynie kunai'a.
-Gyuki!
Mężczyzna postawnej budowy, wyprostował się. Kimono mocno opinało się na jego ciele, a krótkie fiołkowe włosy, wtapiały się w kolor ubrania.
-Kurama!
Mężczyzna ubrany w pomarańczową yukate miał odsłoniętą pierś i ramiona. Wszystko starannie owinięte czarnym bandażem. Jego włosy sięgały pleców i były krwisto czerwone.
Postacie stanęły krok za Uzumakim. Chłopak uniósł wzrok i powiedział, spokojnym tonem.
-Wiecie co macie robić?
-Hai...-w ich głosach słychać było rezygnację i ocean smutku, jednak żaden z nich nie miał zamiaru sprzeciwić się chłopcu, mimo że wiedza o przyszłości przynosiła im utrapienie.
CZYTASZ
Odcień szarości pomiędzy błękitem
Short StoryNaruto jako dzieciak był bity, wyśmiewany i gnębiony. Co jeśli Danzo i rada nagle znajdą zapotrzebowanie na broń? A najlepszą bronią jest zagubiony chłopiec o potędze Kyuubi'ego? Co jeśli Trzeci nie zdąży go uratować...