ROZDZIAŁ IV - KARIM SHAHEEN

39 7 1
                                    

- Wyobrażasz sobie co by było gdyby życie było musicalem? - zapytałem Xsarę i podbiegłem do drzwi. - Zaraz otworzę pięknej pani drzwi, la la la - zaśpiewałem radośnie.


- Przestań - zaśmiała się i delikatnie uderzyła mnie torebką. - Nie powiem, podobało mi się, ale następny film ja wybieram.


- Czyli mam się szykować na jakąś masakrę piłą mechaniczną, tak? - Nacisnąłem dzwonek.


- Przecież uwielbiasz horrory, duchy i te sprawy. - Przeczesała ręką włosy, które sięgały jej już do ramion.


- Jasne. - Przeszył mnie dreszcz na myśl o jakiś nawiedzonych domach czy zjawach. Byłem dzielny do momentu aż zapadała noc. Wtedy wszystkie upiorne postacie, o których rozmawiałem ożywały.


Drzwi otworzyły się i ukazał się w nich Oliver. Jego twarz była rozciągnięta w szerokim uśmiechu, ale w oczach czaił się jakiś strach. Wiedziałem, żeby nie zostawiać go samego na tak długo.


- Cześć - przywitałem się i zmarszczyłem brwi. - Coś się stało?


- Niee, skądże - zaprzeczył szybko. - Tylko jest jedna ważna sprawa. Zanim wejdziesz do salonu, to... Okej, za późno.


Zastygłem w bezruchu. Jakiś mężczyzna siedział na kanapie. Przyszli po mnie, jednak to był zamach i teraz mnie aresztują. Nie, wykluczone, weź się w garść, chłopie!


- Eee, dobry wieczór? - Spojrzałem nerwowo na Xsarę, ale ona była równie zaskoczona co ja. - Można wiedzieć kim pan jest?


Mężczyzna wstał z kanapy i stanął na przeciwko mnie. Był dużo wyższy i dobrze zbudowany. Przypominał mi jednego z więźniów, Mouleya, on zawsze nade mną górował i sprawiało mu to ogromną satysfakcję.


- Te, mały, nie podskakuj, bo wystarczy, że lekko cię dotknę, a w gipsie będziesz latać do końca roku - mówił, gdy robiłem coś nie po jego myśli.


Ale mimo tego wszystkiego co mi zrobił, okazał się dobrym człowiekiem. Dzięki niemu zyskałem szansę do dochodzenia swoich racji przed ludźmi.


Teraz nasuwało się pytanie, czy facet stojący przede mną też taki będzie?


- Sen değiştin, Karim - powiedział coś bardzo szybko w niezrozumiałym języku. Chyba zobaczył moje zdezorientowanie, bo powtórzył - Zmieniłeś się.


- Nadal nie rozumiem i język, w którym pan to powiedział nie ma znaczenia - lekko się zirytowałem.


- To ja, Amir.


Jedno imię, tysiące wspomnień, które teraz we mnie uderzyły z całą siłą. Przede mną stał mój brat. Prawdziwy, nie zapomniał o mnie. Świat zaczął wirować i musiałem się podeprzeć oparcia sofy, by nie upaść. Tego było zbyt wiele.


- Wody? - zaproponował Oliver, a ja skinąłem głową.


Dwa sprzeczne uczucia targały moim sercem. Radość z jego powrotu i możliwości nadrobienia straconych lat, pamiętał o mnie! Oraz złość, bo przypomniał sobie dopiero teraz, a nie wtedy gdy było mi cholernie ciężko.


- Kuźwa, to jakiś żart?! - Xsara chyba czuła tylko złość. - Dobry brat sobie przypomniał, tak? Gdzie byłeś przez te wszystkie lata?


- Niech pani pozwoli mi się wytłumaczyć... - zaczął, ale dziewczyna bez cienia strachu podeszło do niego. Była o głowę niższa, ale nie robiło to na niej żadnego wrażenia.


- To to da się tak po prostu wytłumaczyć?


- Xsara, proszę. - Położyłem jej rękę na ramieniu. - Daj panu... mu mówić.

W KADRZE MROKUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz