ROZDZIAŁ XXI - KARIM SHAHEEN

15 4 0
                                    

Notatnik i długopis - miałem wszystko czego potrzebowałem. Kamerę załatwił Jojo, a dyktafon Rayan.

Mimo moich usilnych starał u szefa w moim dzisiejszym wywiadzie nie mógł mi towarzyszyć Lee. Przy nim zawsze wiedziałem, że wywiad wyjdzie świetnie, zwłaszcza, że ten miał iść na żywo i był bardzo ważny.

- Mamy wszystko? - upewniłem się rozglądając się po sali. Siedziałem na krześle i gapiłem się na pusty fotel stojący przede mną.

- Poza naszym obiektem wywiadu to tak. - Jojo przestawił kamerę i włączył swoją grę na telefonie.

- Zaraz przyjdzie.

Kiedy to powiedziałem otworzyły się drzwi i do środka wszedł mężczyzna w białym kitlu i identyfikatorem przewieszonym na szyi.

- Przepraszam, zatrzymała mnie ważna sprawa. - Usiadł przede mną i prawie podskoczyłem. To nie mogła być prawda...

Jego twarz pokryta była siniakami w różnych odcieniach zieleni, a zakrzepła krew tworzyła strupy na przeciętej brwi. W dodatku miał ten uśmiech, który był tak okropnie podobny do tego, którego nienawidziłem.

- Ty - wycedziłem przez zaciśnięte zęby i gwałtownie wstałem. Na plakietce miał napisane Jake. - Ty byłeś w barze tamtej nocy. Kto cię przysłał?!

- Spokojnie, proszę się uspokoić. - Powoli wyciągnął do mnie ręce jak do rozwścieczonego konia. - Kim niby mam być?

- Nie udawaj. To ty zadzwoniłeś na policję a potem uciekłeś. - Starałem się uspokoić głos, ale z drżał mi z gniewu. W końcu go dopadłem. To wszystko mogło się skończyć.

- Karim, co ty wyprawiasz? - Rayan stanął pomiędzy mną a mężczyzną. - To jest przewodniczący lekarzy z programu Zdrowy ja, zdrowa rodzina. Nie wiem z kim go pomyliłeś, ale przeproś pana i zrób ten wywiad, do cholery!

- Z nikim go nie pomyliłem! - upierałem się. Dlaczego nie ma tu Lee'go, który by mnie poparł tylko ten Jojo siedzący cały czas nad jakąś grą jakby nic się nie działo?! - Mów kto cię przysłał? Dla kogo pracujesz?

- Może się pan napije wody? Alice! Przynieś panu szklankę! - krzyknął do jakieś kobiety. - Niech pan usiądzie, porozmawiajmy.

Cały gotowałem się w środku, ale wykonałem jego polecenie.

- Wiem kim pan jest, panie Shaheen - zaczął i splótł palce. - I jestem przekonany, że myślał pan, że jestem Lorganem Dufacem. Z tego powodu uważa pan, że z nim współpracuję, ale tak nie jest. Często się panu zdarza widzieć ludzi z przeszłości i panikować na ich widok?

- Nie! - zaprzeczyłem zbulwersowany. - Jakim...

- Poczekaj - wtrącił Rayan. - Na konferencji prasowej tego polityka dziwnie się zachowywałeś. Tuż po pytaniu tamtej chudej kobiety.

- Nieprawda. Po prostu się nie przygotowałem i spanikowałem - broniłem się i obrzuciłem go spojrzeniem spode łba. Jak on mógł być przeciwko mnie? Zaraz. A jak on z nim współpracował?

- Czy po tych okropnych wydarzeniach udał się pan na terapię? Leczył się pan z traumy?

- Nie będę odpowiadać takiej osobie jak ty na to pytanie. - Kobieta podała mi szklankę z wodą. - Nie mylę się, współpracujesz z nim.

- Myślę, że cierpi pan na zespół stresu pourazowego - zdiagnozował. - Powinien pan poddać się leczeniu.

- Ja? To są jakieś kpiny! - Wypiłem łyk wody i zaśmiałem się histerycznie. - Jedyną osobą potrzebującą leczenia jesteś ty.

W KADRZE MROKUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz