– Co ty sobie wyobrażasz, że mi na tym zależy! - wykrzyczał na całe gardło doniosłym tonem tak, że poczułam jak dreszcz przechodzi mi po kręgosłupie tworząc w równych odstępach fale mrożeń przekazywanych w ciarkach skutkujących gęsią skórką na ramionach.
–Ja nie jestem gotowa –powiedziałam półgłosem schylając nisko głowę poczuwając wstyd z mojej subiektywnej strony.
–A powinnaś –zgrzytnął między zębami co bardziej utwierdziło moje ciało w chwiejnym paraliżu. Tak to boli kiedy on podnosi temper głosu z mej własnej przyczyny choć czy do końca winna leży wyłącznie na mych barkach?
Stałam dalej jak w osłupieniu prze analizując wtórnie każde słowo jaki do tej pory padło z jego ust które tak bardzo pożądam. Niczym wryta w ziemię słucham bez ustanku tych obelg, jakie we mnie rzuca jak śmiercionośno oblazły węglista mazią kamień. Przecież na to nie zasłużyłam czemu więc się tak zachowuje. Próbuje zatamować już kolejną ranne powstałą na sercu, które głupio wyrywa się w jego obrąb idealnie nietkniętego majestatu.
–Będzie tak jak chce, albo zapomnij o mnie –chwyta mą dłoń w szczelnie piekącym uścisku wywołując u mnie pojedynczy stłumiony ze środka niekontrolowany pisk. - Odejdę.
Złapałam głęboki wdech napełniając je do syta, aż nad to powietrza wpuszczając w gotujący obieg. Do oczu cisnęły napływający potok łez, jakobe próbowałam powstrzymać, poprzez ból który zadawałam swoim wargom przegryzając je kurczowo dopóki nie od czułam przepływ szumu krwi jakie stłumił dźwięki w uszach. Umysł jak monotematycznie wdraża zakodowane elokwencje.
,,On odejdzie, rozumiesz, on cię już nie kocha, zrób coś zanim będzie za późno.''
–Więc jak będzie? – wybił mnie z myśli jego dźwięczne struny weryfikujące każdy impuls tymczasowo rozproszony w organizmie. Złudnie wydał się specyficznie kojący kiedy to razem miło oddawaliśmy czas w stan abstrakcji wydobywając esencje z każdych poczynań w rytm pożądliwości dusz.
Wysunął z inicjatywa złączenia naszych ust bezwładnemu z przynależności ekstatycznie pocałunkowi, lecz gwałtownie reaguje nie tyle nie chęcią, a brakiem więzi która zanikła pod czynnikiem naszej kłótni. Próbuje ratować naszą relacje ,ale jedynie coraz zauważalniej się od niego oddalam, niż przybliżam do intrygującego wnętrza mającemu oddać się bezgranicznie. Dając moment myślą na splecenia ich w jedną racjonalnie wytłumaczalną całość wnioskującą co właściwie uczyniłam do umysłu wkracza niechciany głos, gdzie adresat stoi pod dużym znakiem zapytania.
,,Nie ufasz mu.''
Ku oczyma ukazał się w pełni okazałej efektywności Kacper, tego z którym chciałam dzielić życie zaczynając w księdze nowy rozdział nastawiony na coraz to nowsze doznania pisane emocjonalnym atramentem, ale nie takie w negatywnym odbiciu jakie aktualnie się toczy. Mówił mi jak bardzo mnie darzy uczuciem i pomimo trudności zawsze będziemy razem opatuleni czyście iskrzącymi dokonaniami stanowiące barierę mającą na celu uchronienia przed czyhającymi negatywnie czynnikami.
Może to ja coś robię źle? On chciał byśmy byli zawsze przez siebie kochani. Może to ja podświadomie nie chcę tego choć sama obecność Kacpra wzbudza u mnie nie mały epizod impresyjny. Powiew wiatru za uchylonego okna daje poznać o zagęszczonej atmosferze panującej w pomieszczeniu.
Moją skumulowaną uwagę całkowicie skierowałam na niego. Jego ubiór nie był w ładzie jaki zazwyczaj posiadł, bądź pomijając fakt jak dbał o szykownie schludny wygląd. Włosy lekko rozczochrane zakrywające na dodatek całe czoło chłopaka, bluza niedbale przechylona na bok, sznurówki rozwiązane. Ale nie tylko wizerunek nie przypominał mi Kacpra. Jego usta były spuchnięte od prawdopodobnie słonych kropli co ciemnej barwy podkrążenia spod oczu dały mi możliwość utwierdzenia tej, że tezy. Spod szkiełek mogłam zagłębić się w ochłoń zapełnionej bólu mieszanej z gniewem duszę. Wewnątrz czułam jak płacze ,ale Kacper nigdy nie da po sobie tego pokazać pozostając niezłomny, dumnie trzymając marmurową twarz.
Chciałam mu coś przekazać nie wiem co konkretnie wśród wypowiedzi jakie nasuwają się na język, ważne by przerwać tą cisze, która największy zadaje dla nas cios.
Już otworzyłam usta, ale on był szybszy.
To on zawsze był ten lepszy, silniejszy, ja byłam tylko drobnie nie znaczącym szczegółem.

CZYTASZ
Bez ciebie nie ma mnie / Julia Kostera i Kacper Błoński ☆ZAKOŃCZONA☆
FanfictionMówiłeś ,że kochasz ,że będziesz na zawsze planowaliśmy wspólną przyszłość ale ty stchórzyłeś.Przepraszam to ja stchórzyłam ty dalej pozostałeś niezłomny. Nie potrzebuje cie rozumiesz. Szkoda ,że nie umiem kłamać. Wróć nawet jeśli miałbyś mnie znów...