2. Gdzie jesteś?

5.6K 120 10
                                    

Obudziłam się na kanapie. Próbując sobie uświadomić co wczoraj się stało. Poczułam jak usta mam szorstkie oraz podkrążone oczy od płaczu.Leżałam jeszcze przez dłuższą chwile ,nie mając sił by wstać ani fizycznie ani psychicznie. On tak po prostu mnie opuścił.

,,On mnie zostawił" te słowa dalej nie przechodziły mi przez myśl. A co dopiero je wypowiedzieć a najgorsza uświadomić. Ale jak on mógł tak po prostu wziąć walizkę i odejść nawet nie odwracając się. Czy cała ta nasza znajomość nic nie znaczyła? Czy ja dla niego nic nie znaczyłam? Nie ,nie to nie może być prawda. Znam Kacpra on nie jest taki. Przecież go znam. I wiem co myśli a przynajmniej mi się tak wydawało, do dziś.

Gdy jednak moje pragnienie oraz głód stawał się silniejszy zmusiłam się do pójścia w kierunki kuchni. Zaparzając herbatę nadal z nadzieją patrzyłam w okno by dojrzeć zielone autko a w środku jego.
Pamiętam jak się uparł na ten kolor pomimo ,że wolałam bardziej stonowany. To jednak nie odpuścił a ja jedynie mogłam patrzeć jak się uśmiecha. Przecież to tylko samochód ,rzecz materialna a jednak pozwoliłam mu by był zadowolony. By był takim Kacper ,którego uwielbiam i kocham. I nigdy nie przestane.
Na wspomnie to ,poleciało kilka niewidocznych łez. Bo może oczy nie są zaszklone to jednak serce okropnie boli. A to dopiero niecała doba odkąd go niewiedzę. To nie oznacza ,że jak kiedyś wyjeżdżał na dłużej to sama nie umiałam żyć. Wcale nie ,wtedy nie przeżywałam tego mocno bo miałam pewności ,że wróci ,przytuli.

-Hej nie zostawiaj mnie-powiedziałam przesłodzonym głosem poszerzając oczy.

-Niedługo wrócę to tylko 3 dni będziemy pisać - dotknął mojego noska.

-To aż 3 dni a dokładniej 72 dwie godziny a jeszcze dokładniej 4320 minuty.

-Ja myślałem ,że jesteś umysłem humanistycznym.

-Wiele rzeczy o mnie nie wiesz-powiedziałam pewnie zakładając ręce na klatkę piersiową.

-Tak samo jak ty o mnie-uśmiechnął się intrygująco.-Dobra ja muszę spadać, bo znowu się spóźnię i później na żadne nagrywki mnie nie wezmą.

-Ale jak wrócisz to mnie przytulisz i obejrzymy fajny film prawda?

-Pewnie słońce- pocałowaliśmy się w usta. Jak ja uwielbiam dotyk jego warg.

-Eluwina- powiedział będąc jednym butem w drzwiach.

-Aha Eluwina- wybuchłam śmiechem, on raczej też słysząc za ściany.

Usiadłam przy stole stawiając na nim kubek i talerz kanapek.
Próbowałam na siłę choć trochę wepchnąć mojej mu organizmowi jedzenia. Lecz nawet głupia kanapka nie smakowała już tak samo dobrze gdy nie było go przy mnie.
Wpatrywałam się w puste krzesło na którym zawsze siedział.
Często robiliśmy sobie konkurs kto szybciej wstanie i zrobi nie zapomniany posiłek. Bez używania budzika. Dla mnie gotował najlepiej i byłam w stanie się poświęć i zjeść co naprawdę nie przypadło mi do gustu. Jego motywacją było ,żeby danie nie było wegetariańskie.

Chwyciłam się rękami za głowę ciężko wzdychając. W końcu doszłam do wniosku ,że nie dam rady tego zjeść. Więc zostawiając pełny talerz poszłam się przewietrzyć. Na dworze było ciepło. Zbyt ciepło. Można powiedzieć ,że kontrastowało to z moimi mieszanymi uczuciami. Letnie słońce pięknie mieniło się wśród chmur. Liście drzew lekko powiewały pod wpływem małego wietrzyka.

-Gdzie jesteś? -odezwałam się półszeptem. Słowa te kierowałem do tej jedynej osoby. -Gdzie jesteś! -krzyknęłam głośniej. -To kolejny jakiś durny prank ,co mam myśleć o tym, daj mi chodź jakąś podpowiedź- ostatnie słowa wypowiedziałam coraz ciszej zagłębiając się w myślach. Zaraz ,zaraz jeśli on mi nie da odpowiedzi to sama ją znajdę. Od czego mam telefon. Napisałam do Kacpra kilka wiadomości w stylu gdzie jesteś? ,przepraszam już więcej nie będę, tylko daj znać.
Nie odczytał ,a nie chciałam pisać więcej bo może mnie zablokować a tego bym nie chciała. Po pierwszej próbie zadzwonienia do niego gdzie z resztą nie odebrał ,napisałam do innych. Czy może coś o tym zajściu wiedzą.
Odłożyłam telefon na stolik. Dalej się w niego w wpatrując ,ale z dumą. W końcu zaczęłam myśleć racjonalnie. Uwielbiam ponosić się emocjom ,lecz to one są moim największym wrogiem z którym muszę walczyć. Gdy bym nie czuła to nie musiałabym leczyć tych cholernych ran jakie wyrządziłam sercu. A po części jest to moja wina. Najlepiej byłoby nie zaczynać tego tematu, który zakończył się naszą na razie ostatnią kłótnią.
Z myśli wyrwał mnie ten charakterystyczny dźwięk telefonu.
Może dla innych to nic ciekawego ,lecz teraz po odblokowaniu urządzenia dowiem się coś co może mnie na kierunkować.

-A uważasz ,że będzie dobrze?

-Musi być- uśmiechnął się do mnie.

-A nie zostawisz mnie?- wtuliłam się w jego tors. Dalej wpatrując się w ten cudowny zachód słońca.

-Nigdy.

-Obiecujesz?

-Obiecuje.

Bez ciebie nie ma mnie / Julia Kostera i Kacper Błoński ☆ZAKOŃCZONA☆Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz