18. Koszmar

1.7K 84 13
                                    


Do okoła rozrastały się gęsto zakorzenione drzewa ,lecz ich korony drzew były prawie niewidoczne przez pokrywającą mgłę. Roznoszacy się szum przypominał mi o falach morza.
Pomimo braku obecności innych osób ,czułam na sobie ciężar porannego ruchu ,który zazwyczaj panuje w Warszawie.
Szłam dalej powoli stawiając swoje bose stopy na nieznanej mi przed tem powierzchni. Była twarda ,ale jednocześnie wywoływała u mnie gilgotki. Po bokach dalej się rozglądałam ,próbując rozpoznać choć nie wielką cześć otoczenia.
Coraz bardziej las zaczął się zagęszczać przez co zahaczałam swoje ubranie o pojedyncze gałęzie. 
Dochodząc dalej w głąb ujrzałam na środku mur z cierni unoszący się ku niebu.
Długo nie myślac położyłam na nim swoje dłonie próbując wspiąć się. Ten ruch gorzko mnie kosztował dawką bólu ,która doznałam niczym zastrzyk. Z moich ust wydobył się krzyk. Spoglądając na ręce ujrzałam jak całe krwawią mając wbijane igły krzewu.
Po mrugnięciu powiekami znalazłam się przetłoczonym miejscu.  Ludzie znajdujacy się obok mnie byli zajęci sobą ,a pomrok rzucany na ich twarze utrudnił mi rozpoznania kogo kolwiek.
Próbując się przepchać przez tłum skończyło się moim upadkiem na ziemię.

Podskakując na palcach ujrzałam w tej nicości mały snopek światła. Pomimo ,że dalej mnie tratowali na mej drodzę ,doszłam do źródła jasności.

Ujrzałam jego. To był on. Kacper Błoński. Jego włosy układały się pod wpływem wiatru ,który nagle przybrał swą moc na co moje ciało zaragowało dreszczami.
Wyraz jego twarzy był niezłomny ,która nie pokazywała uczuć. Lecz serce podpowiadało mi ,że jego myśli tkwią w smutku oraz szarości cierpienia ,który również doznaje.
Diametralnie cały krajobraz się zmienił. Była nicość o nieograniczonych ścianach czerni jak i podłogi ,co dawało dziwne wrażenie.
W tym ośrodku byłam tylko ja i on.

Próbowałam go dotknąć ,ale im bardziej próbowałam się do niego zbliżyć jedynie się odsuwałam. On natomiast stał niezłomnie ,obserwując moje każde najmniejsze posunięcie.
Zaczęłam czuć ciężar presji jaką nadawała mi ciemność. Rozglądając się na boki nie ujrzałam nikogo ,ale czułam tysiące spojrzeń ,które mnie śledziły.

-Kacper! - wydarłam się na całe gardło mimo to ,nie wydałam z siebie żadnego dźwięku.
    
-Żegnaj -usłyszałam od niego.

Poczułam jak grunt pod stopami się zarywa i spadam prosto w przepaść. Wyciągam rękę przed siebie z nadzieją ,że on mnie złapie ,lecz ja zniżam się ku dołowi z każdą sekundą.

Jedyne w mej głowie panował haos myśli i głosów ,które niosły ze sobą coraz to cieższą obawę.

,,Ten jego uśmiech był chwilowy ,a ty tak łatwo dałaś mu się zmanipulować" ,,To nie był on" ,,Ale naprawdę dasz radę się męczyć dla kogoś ,kto nawet nie wiadomo czy wróci? " ,,Niech poleje się krew"  ,,Jak długo tak wytrzymasz?" ,,Czy zawarli związek dla fejmu?" ,,A tak wogule gdzie jest Kacper?" ,,Ten list jest zadresowany do ciebie"

Urwał mi się sen i zaczęłam czuć rzeczywistość. Leżałam na łóżku , w uszach miałam pojedyncze pikanie. Próbowałam otworzyć oczy ,lecz na marne. Nawet nie było mnie stać na drgniecie palcem a co dopiero wstanie. Obok siebie mogłam sobie wyobrazić Lexy ,która ze złością patrzy na mnie. Jeśli mnie opuści sama znów spróbuję. W końcu kiedyś się uda.

Lecz mą nadzieje szybko zgasiła myśl będącego w mojej głowie i jak echo rozległy się po każdym zakamarku mojego ciała.

  
 ,,Skoro cię kocha to czemu cie opuścił ,jeśli coś do ciebie czuję nie powinien cię zostawiać."

Hejka😘
Dziś taki bardziej fantastyczny rozdział.
Jeszcze raz zapraszam na mój ing Julcia_x_kacpi 
I ważna informacja w rozdziale ,, Bądź ze mną" imię chłopaka Julki zmieniam na Adrian! Ponieważ jest jeden Michał w teamie i nie chce byś się to myliło.

Bez ciebie nie ma mnie / Julia Kostera i Kacper Błoński ☆ZAKOŃCZONA☆Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz