Cała te badania potrwały miesiąc. Nie najgorsze były tu leczenie oraz to ,że teoria się potwierdziła. Tak jestem nie normalna. Zapomniałam o jego urodzinach mimo ,że obiecałam mu ,iż będzie to jeden z najlepszy dzień z jego życia. On też dużo mi przysięgał, a choćby przeprosin nie dostałam. Więc nie czuje wyrzutów sumienia.Otwierając szufladkę w naszej sypialni. Ujrzałam to pudełko które miałam ci podarować. Pamiętasz może jak zgubiłeś bransoletkę z puzzlami. Odnalazłam ją ,a raczej Stuu ,znajdowała się pod kanapą. Niestety jej już nigdy nie odzyskasz.
Myślałam ,że będę przybita wchodząc do jakiegokolwiek pomieszczenia. Widać ,że leki robią swoje. Z ciekawości zajrzałam po jego stronie szafki nocnej. Nigdy nie pozwalałeś mi tam zajrzeć.
Przesuwając szufladkę do przodu ujrzałam masę teczek. Wyjmując je po kolei większość była pusta. Gdzie nie gdzie przewinęła się moja stara spinka.
Na dnie zaciekawiła mnie jedna z ulotek.
Przestawiała ona jakiś zakład we Wrocławiu. Dokładna nazwa oraz adres była zamazana. W środku można było dostrzec napis ,,Poradnia uzależnień i emocji". Po co mogło mu to służyć?Wychodząc schowałam ta ulotkę do kieszeni. Patrząc na zegar uświadomiłam sobie ważną kwestie.
Dla pewności rozejrzałam się do o koła.-On tu nie wróci. -a w sercu słowa te dobił mi się miłością. Ale już nigdy tego nie pokaże. Skoro tak łatwo mnie zostawili na pewno nie ma nękających myśli. Zresztą z kąd mogę wiedzieć co czuł. Może była to iluzja. Do niczego nie mogę mieć już pewności. Nie wykluczam faktu ,że tam gdzie jest szczęśliwy. Każdy zasługuje na szczęście. Szkoda ,że w obie strony to nie działa. Może lepiej już jest kiedy go nią ,niż kolejna kłótnia. W pewien sposób jednak nas uwolnił od fatum sprzeczek. I nie wiem co bym bardziej wola kłócić się czy jego odejście te dwie drogi tak samo cholernie bolą. Co bym nie wybrał i tak będzie źle. Taki mój tragizm.
Podeszłam do klientów którzy gościli w ogrodzie. Była to dwójką młodych ludzi. Na pewno będą mieć tu dobrze. Westchnęłam.
-Chyba wszytko już jest ogarnięte. Mam nadzieje ,że państwu się spodoba -uśmiechnąłem się do nich.
-Bardzo dziękujemy z żoną było potrzebne nam takie miejsce. -objął czule mężczyzna swoją partnerkę. Kiedyś to byliśmy my Kacper. Pamiętasz? Powiedz mi.
-A z ciekawości czemu pani to sprzedaje? -odparła kobieta. -Taka ładna posiadłość ,aż szkoda sprzedawać -zaśmiała się.
-Znalazłam nowy dom -również odparłam pozytywnie. Nie wiem czy kiedykolwiek uda mi się mieszkanie nazwać domem.
Mój dom jest tam gdzie on.Po załatwieniu formalności ,oraz zatwierdzenie zbędnych papierków mogłam uwolnić się z tej klatki.
-Hej. -powiedziałam gdy połączenie doszło.
-Hay -usłyszałam dobrze znany mi głos mojej Lexy.
-Przyjedziesz po mnie? Będę czekać przy stacji.
-Okey zaraz będę. -rozłączyła się.
Usiadłam na ławce. Dopinając dokładnie kurtkę na ostatni suwak. Listopadowy chłodek jednak dawał się trochę wyznaki.
Żałuję ,że nie wzięłam rękawiczek. Zazwyczaj najszybciej marzną mi dłonie.
Za to zapowiadają się zimowa sceneria była dość niesamowitym zwiastunem tego jaką piękną zimę przywitamy w tym roku.Świat jest piękny. On nigdy nie jest szary wystarczy otworzyć oczy. Zaryzykować.
-Julia Kostera? -usłyszałam nie pewny głos domyślając ,że należy do nastoletniej dziewczynki -Julia Kostera! -wykrzyczała głośniej zbliżając się z prawdopodobnie przyjaciółką obok.
-Tak? -wstałam wyjmując ręce z kieszeni. Czyżby moi fani i jeszcze o mnie nie zapomnieli?
-Bo uwielbiamy twoje filmiki i makijaże w ogóle jesteś cudna -zaczęła mnie chwalić dziewczyna z bujne kręconymi brązowymi włosami. Tak ,że kilka loków wyszło jej z pod czapki. Rumieńce zwyciężyły i pokryły mą twarz intensywnym kolorem.
-Możemy zdjęcie? -odezwała się szatynka trzymając kurczowo telefon.
Miesiąc temu za pewne bym odmówiła ,lecz teraz i tak już nie mam nic do stracenia. Może nie tyle nic jeśli chodzi o życie prywatne. W świecie wirtualnym nie istnieje.
-Dawajcie -uśmiechnęła się. Widząc je poczułam się jak kiedyś kiedy moja kariera wzrosła do takiego poziomie ,że nie mogłam prawie że ironicznie ujmując wyjść z domu.
Po sesji zdjęciowej szatynka od razu rzuciła się na przeglądania kadrów czy aby na pewno nie będzie tego powtórzyć.-Może to nie na miejscu ale mam pytanie -ośmieliła się brunetka -Czemu nie nagrywasz z Kacprem? Czemu w ogóle nie nagrywasz?
Rozumiem ,że takie zdanie mogło paść. W końcu sama kiedyś bardzo lubiłam mieć poszerzoną wiedzę na temat swych idoli.
-Chyba mnie to przerosło -prychnęłam. Bo dobrze wiedziałam jaka jest prawda.
-Nie jedna osoba marzyła o sławie ,a ty ja zdobyłaś mam nadzieje ze wrócisz na yt.
Na pożegnanie uściskałam obie nastolatki.
-Od początku was shipowałam -szepnęła mi do ucha szatynka i powędrowałam dalej z koleżanką.
Jak zawsze mnie śmieszyła kiedy poruszaliśmy temat tak zwanego shipu. Takie rozmowy nie dało się poważnie przegadać. Ale co nie które formy realizacji były całkiem urocze.
Z myśl wyrwałam mnie dźwięk klaksonu. Zapięłam pas obok kierowcy i ruszyłyśmy.-Jaki adres? -spytała kątem oka na mnie spoglądając.
-Na Mickiewicza -oparłam się wygodniej siedzenia. Auto Lexy to jakiś istny fenomen. Nigdy nie wiedziałam ,że materac może być taki miękki. Jak bym mogła to nawet zaczęłabym tu nocować.
-A gdzie to?
-Tam w lewo później prosto dwa razy w prawo wjeżdżasz w uliczkę i dom z granatowym dachem.
-Wait pogubiłam się jak powiedziałaś lewo. -moja Lexy.
-Będę namierzać cię w trakcie. -odparłam.
Uświadomiłam siebie jedna ważna rzecz ,że tęsknię ale nie umiem umrzeć. Może nie wynika z braku umiejętności ,a wręcz przeciwnie. Mam dla kogo żyć.
To jest mój nowy dom. Raczej mieszkanie ,które potrzebne jest mi do skrycie i zaspokojenie moich potrzeb. ~Dom to nie miejsce a ludzie~. Za dużo Thora.
-Całkiem niezła ta hacjenda -rozglądała się po salonie dotykając przy tym małe ozdóbki.
-Lexy -dziewczyna odwróciła twarz w mym kierunku - ja chyba zaczynam coś rozumieć po ostatniej naszej kłótni wtedy nie płakałaś przez Marcina ,prawda? -nastała cisza która po dłuższej płazie przerwała amerykanka.
-Bo jest coś czego nie wiesz ,a dłużej nie jestem w stanie tego ukrywać zwłaszcza przed tobą. -stanęłyśmy na przeciw siebie.
================================
Nie wiem czy to zauważyliście ale chciałam to pokazać. Kiedyś nasza Julia na widok pary zalewa się łzami a teraz nic. Taki fakt jak coś.

CZYTASZ
Bez ciebie nie ma mnie / Julia Kostera i Kacper Błoński ☆ZAKOŃCZONA☆
FanfictionMówiłeś ,że kochasz ,że będziesz na zawsze planowaliśmy wspólną przyszłość ale ty stchórzyłeś.Przepraszam to ja stchórzyłam ty dalej pozostałeś niezłomny. Nie potrzebuje cie rozumiesz. Szkoda ,że nie umiem kłamać. Wróć nawet jeśli miałbyś mnie znów...