Siedząc w aucie nawet nie chciałam rozejrzeć się do okoła ,dla mnie ten radosny świat nie istniał. Dziś miałam mieć tą poważną rozmowę. Miłam opowiedzieć obcej mi osobie całe moje życie. A raczej co się stało ,że tak moje życie wygląda.
Z trudnościami było mi się dogadać z Lexy na ten temat ,a co dopiero człowiekowi, którego pierwszy raz ujrzę na oczy.Wiem ,że napewno ta osoba mnie nie skrzywdzi ,ale sam fakt mnie mocno stresuje. Nazwa psycholog wywołuje o mnie nie pokój.
I naprawdę wsydzę się niektórych rzeczy ,które postąpiłam. Biorę codziennie leki ,czy to nie wystarczy.
Stanałyśmy przed niewielkim budynkiem ,który niczym szczególnym się nie wyróżniał od innych.
Wchodząc usiadłyśmy na ławce w poczekalni.Było zwyczajnie nadal nic ciekawego. Szare ściany i pojedynci pacjenci również zapewne czekający na wizytę.
Lexy wzięła moją rękę w szczelnym uścisku i zaczeła masować ją kciukiem. Bym prawdopobnie się mniej stresowała. Chciałam jej znów marudzić ,żebyśmy stąd poszły ,ale nie ma to sensu. Przed każdym problem nie ucieknę. A mając jej wsparcie powinam z niego skorzystać.
Gdy wycztano moje nazwisko znalazłam się w tym właściwym pomieszczeniu ,gdzie ma odbyć się rozmowa.
Miałam doczynienia z panią Wiktorią. Osoba w dość mocno zawanoswanym wieku. Naturalne brazowe włosy spięte do tyłu w ciasny kok. Najbardziej jednak zaciekawił mnie naszyjnik ,który miała na sobie. Ale nie zdołałam się mu przyjrzeć dokładnie.
-Zrobić pani kawy? -spytała psycholożka podchodząc do maszynki do kawy ,która stała na stoliku obok jej biórka.
-Nie ,dziękuję -powiedziałam czując jak mój głos traci na sile.
Jakie mi zada pytania. Co jej mam powiedzieć. Nie dostałam nawet przykładowych odpowiedzi. Więc skąd mam wiedzieć jakie są poprawne. Mam mówić jej o głosie w mojej głowię. Ale czy nie wtedy uzna mnie za psycholkę? Co potem? Czy stracę Lexy ,kolejna mi ważna osobę w moim życiu?
Położyła kubek na stoliku przysuwajac jednocześnie bliżej teczkę z papierami.
-Pani Julio Kostero -spojrzała ponownie na kartki i znów na mnie ,ale nie na moją twarz ,a na paznokcie -Czemu ma pani tak zniszczone paznokcie?
-A czy to naprawdę ważne -zdumiało mnie jej pytanie ,spodziewałam się coś w stylu czemu próbowałaś się się zabić lub coś o moim chłopaku.
-Lubisz się malować? -przysuneła się bliżej mnie.
Pokręciłam głową na tak.
-Wiesz ja w sumie nigdy się na tym nie znałam ,ale co najbardziej lubisz podkreślać w swojej urodzie?
Chwile się zastanowiłam.
-Oczy.
-,,Oczy to drzwi duszy ",cudowne słowa ,nieprawdaż. Co twoje w takim razie mówią? - dała mi lusterko do ręki ,bym się przejrzała.
,,Widzisz ten strach ,odrzucenie ,brak wiary ,że już nigdy nie wróci ,powiedz mi ,czujesz to."
Gwałtownie odłożyłam przedmiot na mebel.
-Nic nie widzę -odparłam chrząkając gardłem.
Ona odłożyła lusterko na swoje miejsce w szufladzie i zatrzymała swój wzrok na mnie.
-Dobrze - odparła obojętnie ,myśląc prawdopobnie nad kolejnym pytaniem ,chyba się domyśliła ,że nie mam zamiaru się otworzyć - rozluźnij się ,jesteś mocno spięta.
Tym razem z szuflady wyjęła tabliczkę czekolady ,na którą ,aż sama nie wiem poleciła mi ślinka.
-Może kawałek ,jak jest mi źle to zawsze mam ją pod ręką.
Podziękowałam i wzięłam kostkę do ust. Była pyszna ,co można było się tego spodziewać.
Jak ja ostanio zapomniałam o jej smaku to nic w porównaniu do innych słodyczy.
W ustach na nowo zagościł ten pyszny słodki smak.-Może zagrajmy w skojarzenia? Z czym kojarzy ci się słodkość? -dodała po chwili -pierwsza myśl.
Nic mi się z nią nie kojarzy. Bo za każdym razem ,gdy doznawałam tej ,,słodkości" następował ten gorzki posmak. Rodzina ,przyjaciele ,praca ,fani ,
chłopak. To wszystko kończyło jak się kończyło.Lecz mimo umysłu wyobraziłam sobię jak Kacper łuska moje wargi. Potem łączy w namiętny pocałunek. Był to najlepsza bliskość jaka między nami zaistniała ,gdyby nie fakt ,że to wspomnienie był tego dnia ,co odszedł.
-Z pocałunkiem. -mówię ostrożnie i wyraznie.
-Podoba ci się?
-Bardzo -moje fale dźwiękowe dostawały komunikat z opóźnieniem. Walczyłam o to by jednynie za bardzo nie odłynąć.
-Kto cię całuje? -rzuca kolejne pytanie w moją stronę.
-Chłopak. -nie zastanawiam się długo nad odpowiedzią.
-Jest dla ciebie ważny?
-Tak ,to z nim dzieliłam każdy ranek ,posiłek ,prace ,spotkania z znajomymi ,ale nie było idealnie. -nie wiem co mnie opętało by o tym mówić jakby ktoś mną sterował -On odszedł ,zostawił mnie bez słowa ,zbędnych wytłumaczeń dla czego. Czy on mnie nie kochał? Bo gdy cokolwiek coś do mnie czuł nie zostawił by mnie? Prawda? - ostatnie słowa zakończyłam pytanie ,lecz wiem ,że nie ma na nie odpowiedzi.
A więc słoneczka widzimy się w następnym roku!😘

CZYTASZ
Bez ciebie nie ma mnie / Julia Kostera i Kacper Błoński ☆ZAKOŃCZONA☆
FanfictionMówiłeś ,że kochasz ,że będziesz na zawsze planowaliśmy wspólną przyszłość ale ty stchórzyłeś.Przepraszam to ja stchórzyłam ty dalej pozostałeś niezłomny. Nie potrzebuje cie rozumiesz. Szkoda ,że nie umiem kłamać. Wróć nawet jeśli miałbyś mnie znów...