Wstając rano nie czułam na sobie zmęczenia co było dziwnym zjawiskiem przez ostatnie dni. Ale jak tylko przypomniałam sobie wczorajszy dzień diametralnie cały ból powrócił.
Siadając do siadu poczułam nieprzyjemne szczypanie na rękach. Spoglądając na paznokcie o mało co nie spadłam z kanapy.
Były cały pokryte przysychającą już krwią. Gdzie nigdzie pozostał kawalący się lakier.
Widok ten okropnie mnie obrzydzał.
Czy prędzej znalazłam się w łazience.
Gwałtownie odkręciłam kran polewając zimną wodą na dłonie próbując przywołać je do porządku.W oczach widniał przebłysk czychającego strachu. Bo jak mam ukryć paznokcie. Bandaż odpada sam w sobie wygląda podejrzanie. Rękawiczek raczej nie założę w końcu jest lato. A kłamie dalej Lexy tylko bardziej ją zasmuci lub rozłości sama nie wiem, ale wiem jedno kłamstwo nie pomoże. W sumie podobnie jak prawda.
Zmywając cały ten brud z nich mogłam ujrzeć ich nieregularne kształty. Niektóre z nich były całkowicie obgryzione do opuszek ,gdzie były całe poranione od mocnych ukąszeń.
Wczoraj jak wyżądzałam sobie tą krzyrwde czułam się naprawdę dobrze. I częściowo pomogło mi to zasnąć. A teraz też w sumie to tak bardzo nie boli ,niż moje obolałe serce wręcz przeciwnie zadziało to jak plaster na rozdarte rany. Choć na moment udało mi się o wszystkim zapomnieć.
Czułam się dobrze.
Spojrzałam w lustrze na swoje odbicie opierając się rękoma o umywalkę. Patrzyłam w swoje oczy myślać o pragnieniu jakiego teraz potrzebuje.Mój wzrok mimowolnie skierował się na pudełeczko w której trzymałam rzeczy do depilacji. Stanełam na palcach i zdjełam je z ostatniej półki. Otwierając ją zauważyłam rozżucone waciki ,oraz inne potrzebne rzeczy typu wosk czy laserowy depilator. Na samym dnie ukryła się ta jedna mała żyletka.
Wzięłam ją ostrożnie do ręki wspoglądajac jak srebny metal mieni się w świetle żarówek. Pamiętam jak dziś jak Kacper używał jej do golenia. Jak posuwał narzędzie po swojej delikatnej skórze. Nawet gdy zjeżdżał w okolicach szyi nie robił sobie krzyrwdy. Nie lała się krew.
Może po prostu nie umiał w pełni docenić potencjału tego jakże niewinnego skrawka metalu. Albo to ja jestem głupia i próbuje uciec do najprostszych rozwiązań.
Nastawiłam ręke nad kranem.W razie czego szybko zmyje ślady. W drugiej trzymałam żyletkę.
Oddech przyszpieszył wraz z moim pulsem. Na ciele zaczęła się pojawiać gęsia skórka powodując chłodne dreszcze.
Wyciągnęłam przed siebie dłoń w której trzymałam to małe cudeńko.
Myśl o tym ,że mogę to zrobić przyprawiał mnie o strach co było przeciwnym celem moich działań.Zaczęłam przełykać śline z coraz większym trudem . Na czole pojawiły się pierwsze krople sciekajacego potu.
Żylatka z każdą nowa myślą zbliżała się do mojej bezbronnej skóry ,którą zamierzałam ukrać ,a jednocześnie sprawić radość.
,,Dobrze Julia. Niech krew się poleje. Wiesz o tym doskonale ,że tak doznasz szczęścia. Masz dość zamartwiania się o kogoś kto nawet nie zamierza cie w tym momencie powstrzymać. "
Panika wewnątrz wzrastała. Moje nogi uginały się podemną przez co zaczęłam się chwiać mimo to walczyłam z nimi o utrzymanie prostej pozycji.
Metal znadował się tuż nad dłonią. Wystarczyło tylko ją pociągnąć do siebie tworząc przy tym trasę rozcietej skóry.Próbowałam powstrzymać chlipaniem ,lecz to tylko pogarszało mój stan.
Nagle przebłysk wspomnienia otworzył szerzej moje załałzawione oczy.
-Nie dam rady! - wykrzyczałam na całe gardło po czym rzuciłam się na łóżko będąc dalej wnerwiona.
-Słoneczko- podszedł do mnie Kacper siadając na rogu łóżka.- Nie przejmuj się tym.

CZYTASZ
Bez ciebie nie ma mnie / Julia Kostera i Kacper Błoński ☆ZAKOŃCZONA☆
FanfictionMówiłeś ,że kochasz ,że będziesz na zawsze planowaliśmy wspólną przyszłość ale ty stchórzyłeś.Przepraszam to ja stchórzyłam ty dalej pozostałeś niezłomny. Nie potrzebuje cie rozumiesz. Szkoda ,że nie umiem kłamać. Wróć nawet jeśli miałbyś mnie znów...