Będzie element kontynuacyjny rozdziału 18.Koszmar więc proszę o powtórzenie. I dzięki @ImiiNazwisko6 za podsunięcie pomysłu.I ważna notka na dole!
Poczułam jak grunt pod stopami się zarywa i spadam prosto w przepaść. Wyciągam rękę przed siebie z nadzieją ,że on mnie złapie ,lecz ja zniżam się ku dołowi z każdą sekundą.Miałam spaść na ziemie bezlitośnie upaść tak na zawsze zostać rozgnieconym tylko człowieko podobnym kształtem.
Zawieszona w powietrzu wcale nie ląduje na dół tak jak sobie to wyobrażała. Ma ręką czuje mocny uścisk blokujący przed upadkiem.Mrok zasłania możliwość zidentyfikowania postaci która pomaga wrócić mi na platformę. Po odejściu mroczek przed oczyma miałam Kacpra. Tego Kacpra z którym pragnę spędzić resztę życia. Tego którego me serce wybrała bijąc wyłącznie z dedykacją dla jego duszy.
Wiatr rozwiał nasze włosy wraz z tym zbędne obawy. Czując coś na wzór katarsis. Powietrze wydało głośny o dźwięk świeżości.-Julka...bądź silna...nie trać nadziei...kocham cię -zwinął mój kosmyk za ucho rozpowiadając słowa tworząc nieprzejrzystą mgłę. Podbródek drżał nie mogąc nic wydusić ,nawet pobrać powietrza niezbędnego do funkcjonowania. Fala ciepła na które tak czekałam przepłynęło będąc jedynie zwiastunem jakie może mnie spotkać.
-Kac... -przerwał mi. Miałam wydobyć krzyk sprzeciwu ,lecz jedynie zamilkłam słuchając mego lekarstwa.
-Boję się -skinął ku dołowi głowę -Kocham cię.
Byłam w stanie wyraźniej poczuć spadający na mnie oddech. Warga namiętnie łuskała moją. Wszystkie emocje jakie pragnęła czułam silniej większym przypływem rozpierającym od środka. Dobrze wiem ,że mogło mnie rozerwać to jednak oddałam się.
Wstałam dysząc czując jak cały pot zlepił moją koszule nocną z ciałem dodatkowo powodując nie przyjemny zapach łączący z duchotą poranka. Zegarek leżący na komodzie wskazywał czwartą godzinę ,gdzie za oknem nawet nie zapowiadało ,iż słońce oświeci nas swą obecnością.
To był tylko sen. Próbowałam ustatkować normę wdechów do płuc uświadamiając jak realistyczne wydało się w mej głowie zdarzenie. Nie wierzę w sny prorocze ,ale on przypomniał mi dokończenie poprzedniego nie wiem tego do końca ,gdyż sny szybko umykają z umysłu to jednak świadomość jako pierwszą opcje taką podsunęła.
-Ja też cię kocham -wyszeptałam roniąc krystalicznie bezładną ciecz. Prawie zapomniałam jak to jest odsyłać emocje w łzach. Uwiarygodniając ból w postaci czegoś co może równie zinterpretować
jako... szczęście. Takie niewinnine kropelki ,a jaką głębię skrywają widząca o samych którzy pozwalają im wypłynąć na szkaradny świat.List leżał na nocnym stoliku. Tam gdzie z zresztą go położyłam mając nadzieję ,że nie będę musiała go otwierać ,a jedynie podziwiać cudny majestat białej koperty.
Otwierając go przed ułożeniem liter w słowa pozwoliłam duchowi chwilowo odpocząć na szok termiczny jaki może przejść. Byle nie zwariować ,obłęd siedzi wyłącznie w mojej głowę. Miłość w sercu.
Czując wokół siebie rozmytą aurę ,niczym osłonę pozwalając mi przetrwać. Miejmy nadzieję.
Jestem gotowa ,sam tak powiedziałeś Kacper ujmując elokwencje opierając na mej sile. Patrząc wstecz sama zauważam jak wiele chwili trudności ,blokad pokonałam będąc tu gdzie. Jestem dumna z każdego posunięcia ,a ty mnie w tym utwierdzasz. Czyli coś co niby gra formę dodatku ,ale bez drobiazgów nie ma efektu końcowego.,,Słońce ten list pisze od razu po drogim myliłem się. Ja tak naprawdę boję się nas stracić. Boję się tak cholernie się boję. Pragnąłem wywołać uśmiech na twej twarzy ,a teraz sam użalam się nad swym losem. Jestem tchórzem.
Kochanie jesteś inteligentną osobą ,która jako jedyna potrafiła mnie zrozumieć jak nikt inny. Kochać jak nawet sam siebie obrzydzałem. Czuć radość kiedy pod skórą gotowała się złość. Pamiętasz ta szufladkę obok łóżka po mojej stronie. Znajdziesz tam ulotkę jeśli w twoich oczach już kompletnie nie wyszedłem na egoistycznego dupka ,choć pewnie tak nie myślisz mimo ,iż sam sobie na to miano zasłużyłem. Jadę do tej poradni ,choć tak bardzo się boję. Czemu nie dzwonie? Głupia sytuacja ,ale mój telefon padł ,więc zostaje mi jak tylko pisać do ciebie listy. Romantycznie nieprawdaż?
Nie mam zamiaru ubolewać nad swym losem ,bo mam nadzieje ,że jeszcze zdołasz mnie pokochać. Postaram się wyleczyć i już nigdy ciebie nie krzywdzić ,nie sprawić zawodu. Boję się ,ale będzie warto. Mam dla kogo się starać.Uśmiechnij się słońce -twój najwierniejszy na zawsze fan"
-Kacper -już setny raz przeszło przez myśl to imię za każdym razem wywołując coraz to nowsze odczucie. Teraz przechodzą przeze mnie dreszcze nie z powodu tęsknoty czy żalu. Z szczęścia. Po woli zaczynam się oswajać z tym doznaniem które czyhało na mnie tuż obok. Podpowiedź zawsze była tak blisko na wyciągnięcie ręki. Widać sformułowanie miłość jest ślepa bywa najbardziej prawdziwa ,zwłaszcza odzwierciedleniem mnie.
Nie panicznie ,a spokojnie podeszłam do biblioteczki gdzie pomiędzy ostatnio czytanymi książkami znalazłam tą właściwą ,ale nie zupełnie. Zakładka została zrobiona z tej nieskazitelnej ulotki.
Jestem pewna ,że uda nam się to przetrwać po tym co oboje przeżyliśmy ,ile upadków nie dające ociupinkę wiary na lepsze jutro. Należy nam się szczęśćcie ,zrozumieliśmy się nawzajem. By dopełnić tą sytuacje nie pozostaje nam nic innego ,niż spotkać się razem i zadecydować co razem.
Spoczywające na bladych policzkach łzy przeistoczyły cierpnie w ulgę organizmu nie musząc przy tym go ranić ,ani rozcinać na pół.
Gotowałam się cała mimo to zachowałam stan spokoju.Kacper jeśli nasze spotkanie nie będzie na ziemi a okaże się ,iż już więcej siebie nie ujrzymy to więc ,że będę czekać na ciebie w niebie stwórco mych uczuć.
================================
~•○●♤●○•~Dużymi kroczkami zbliżamy się do końca. I z tej ,że okazji pod każdym rozdziałem będzie kilka pytań na które będzie mi niezmiernie miło jak odpowiecie.
Jaki wasz był ulubiony rozdział?
Jaka była wasza ulubiona postać ,a jaka najmniej?
Czy były momenty w których zanudzałam lub pisałam bez sensu? Jeśli tak to jakie konkretnie.
CZYTASZ
Bez ciebie nie ma mnie / Julia Kostera i Kacper Błoński ☆ZAKOŃCZONA☆
FanficMówiłeś ,że kochasz ,że będziesz na zawsze planowaliśmy wspólną przyszłość ale ty stchórzyłeś.Przepraszam to ja stchórzyłam ty dalej pozostałeś niezłomny. Nie potrzebuje cie rozumiesz. Szkoda ,że nie umiem kłamać. Wróć nawet jeśli miałbyś mnie znów...