38. Czuć bez uczuć

1.1K 69 14
                                    

On był idealny. Może za perfekcyjny w swym wydaniu. Tak naprawdę nie chciałam tak uważać i sądzić o nim wygórowanie. Zrozumiałam ,że chciałabym dzielić życie z Kacprem który również ma wady oraz swe zalety. Miłość jego jest w istocie prawdziwa ,będąca dla mnie cennym skarbem. A wyobrażałam ją sobie jak coś nie osiągalnego mimo ,iż zawsze stała przed nosem na wyciągnięcie ręki.

Z tego co czułam nie mogąc otworzyć oczu przeleżałam dzień. Potem dwa. I następne trzy. Liczba ta nie ustanie wzrastała z każdym zmarnowany porankiem ,przeniknioną sekundą z zwiną nadzieją.
Ilustrując siebie w myślach byłam wrakiem. Porzuconym statkiem wepchniętym na głęboką nieokiełznaną w swej istocie morze ,mimo że wcale się na nie nie pchałam. Płynie łódka sama bez steru ,gubiąc pojęcie orientacji w terenie i nowym środowisku ,jakże uczulając na czyhające niebezpieczeństwo.

Popełniłam wiele głupstw zaczynając od tych które nie wpłynęły na me funkcjonowanie kończąc na porażkach ,które niosły wielkie konsekwencje wlokąc niczym żelazny sznur.

Otuchy nie świadomie dodawał mi ciepły dotyk równie strudzonej dłoni. Zawsze nade mną czuwała niczym anioł stróż ,a ja próbowałam wykreślić tą dobrą duszę z mojego życia.

Nie wiem ile przepłakała brunetka siedząc na drewnianym łącząc się z nie wygodnym krześle by jedynie móc wpatrywać się w ciało ,które pokrywa nędza widok za pewne również przyprawiał ją o dreszcze.

Postanowiłam sobie ,że jak tylko się zbudzę zacznę walkę na nowo. Tylko po co? Na to pytanie odpowiedzią wcale nie będzie szatyn o błękitnych oczach. Bitwa ta będzie na innych zasadach by raczej odpuścić. Czasem trzeba zluzować ,bo tylko tak wyrządzamy sobie mniej ran na które coraz częściej braknie miejsca.

Wracając do żywych dowiedziałam się ,że przespałam dwa tygodnie .Przez następne dni faszerowali mnie mnóstwem bez liku leków robiąc jednocześnie badania ,które jedynie pogarszały mój stan kompletnie go przymulając. Będąc świadoma nie odbierałam bodźców z zewnątrz. Tylko co ze mnie zostało to pustka wyrządzoną po wielkiej stracie. Tragedia może być po czyimś odejściu.

-Lexy - z komplikacją wymówiłam imię dziewczyny mając doszczętnie wysuszone gardło.

-Proszę -podała mi szklankę wody ,którą opróżniłam doszczętnie nie zostawiając nawet na dnie żadnej kropli.

Przysunęła krzesło bliżej przysuwając się ,przy tym szurając o szpitalna podłogę. Długo nie zostając w ciszy wypowiedziała skierowaną do mnie treść.

-Kiedyś może zadała bym ci pytanie dlaczego to robisz -potrzepała rzęsami by móc ostudzić gotujące się do wypłynięcia łzy. -Teraz już wiem. Zrozumiałam cię. I know what you feel.

Oczekiwałam ,że wyrzuci każdy ten brud na mnie jeszcze bardziej utwierdzając w tym ,lub zmusi to wytłumaczenia się z każdej popełnionej według niej głupoty ,która mimo to jednak miała swój sens.

Nasze opuszki nawzajem oddawały wibracje równie ze sobą je kumulując. Ma lodowate dłoń skryła się w jej.O większej interakcji nie było mowy ze względu na blokadę jakie stanowiło łóżku połączone z fatalnym samopoczuciem ,przyczyniając się to utrudnia wykonywania gestów.

-Lexy skąd wiedziałaś ,że wróciłam i dlaczego ty nie pojechałaś -przy słowie stanęła mi kulka w gardle blokując dalszy ciąg wypowiedzi.

-Jadąc autem z samego ranka po naszej kłótni coś się we mnie obudziło ,że jednak popełniłam głupstwo ,wiec czym prędzej zawróciłam. W domu był tylko Damian ,który również wyznał mi wszystko. Dowiadują się prawdy równie się załamałam z powodu jaką krzywdę przez te lata ci wyrządzał od razu z nim zrywając chodź i tak miałam to dawno zrobić. Obdzwaniałam po znajomych czy przypadkiem cię nie widzieli. Dzwoniąc na policję uznali ,że od zaginięcia musi minąć doba ,a ja tyle nie mogłam czekać. Przeszukałam prawie całą Warszawę bez przerwy ciebie szukając. Na końcu wpadł mi pomysł ,że możesz się znajdować w swoim mieszkaniu. I tak ciebie wtedy znalazłam byłaś zalana łzami ,twoja histeria paraliżowała również i mnie. Nie wiem co się stało ,a racjonalna rozmowa nie wchodziła w grę.Z trudem udało mi się zabrać cię do szpitala i czekałam ,aż w końcu wyzdrowiejesz. -mówiła dość spokojnie tak jakby dawno się przygotowała do tej rozmowy w przeciwieństwie do mnie.

-Dziękuję -wydukałam z siebie czując jak załamuje się głos pod wpływem emocji.

Po raz kolejny gdy by nie ona było by mnie na tym świecie. Niebiosa jednak przydzieliły mi najukochańszego anioła stróża dzięki któremu tak wiele zawdzięczam.

-Nie masz za co -uśmiechnęła się w mym kierunku sprawiają ,że w mojej duszy został wywołane milutkiego ciepełko powoli rozgrzewające wszystkie organy.

-Lexy mam prośbę -niechętnie spojrzałam w jej oczy lekko się przy tym rumieniąc.

-Jaką? -zgarnęła swoje niesforne pasemko włosów za ucho.

-Mogłabyś mi przywieść telefon?

-Nie pozwolę ci się ranić. -odparła dość surowo lecz za razem opiekuńczo.

Ona już wie co bym pierwsze sprawdziła w urządzeniu i do kogo napisała. Najwidoczniej sama musiała uważnie śledzić przez te dni czy aby przypadkiem nie napisał. Sądząc po jej minie nie ma to wydźwięku pozytywnego.

Na nadgarstkach nie było śladu skaleczenia co dało mi ogromną ulgę pomieszaną z niepokojem. Nie można czuć bez uczuć.

-Mogłaby zostawić nas pani sama? -przeszedł prawdopodobnie wnioskując mój lekarz trzymający papiery zapewne z wynikami.

-Trzymaj się -przytuliła mi nad wyraz delikatnie Lexy po tym wychodząc z pomieszczenia.

Doktor zajął miejsce na którym siedziała przed chwilą amerykanka ,opierając się o krzesło skierowanie bardziej do przodu.

-Zrobiliśmy badania ogólne ,USG brzucha i wynika na to ,że jest pani zdrowa. Poziom stresu również spadł do nie zagrażającej postaci ,wiec na okres kontrolny zostanie pani tydzień oraz zastała umówiona pani do psychologa. -wyjął swój nos z kartek spoglądając na mnie.

-Co z moim dzieckiem. -spytałam nie pewnie ale tylko ten powód mógł zatrzymać Kacpra bliżej.

-Nie jest pani w ciąży -rzekł stanowczo.

Nie zszokowała mnie nad wyraz ta wiadomość wiedząc ,że to jest prawie nie możliwe ,ale jednak warzyłam zadać pytanie.

-Nie może mieć pani dziecka -ujrzał jak moja twarz bladnie pod wpływem tej informacji.

Już drugi raz muszę przyjąć to do świadomości tym razem na stałe.

-Oraz ważna rzecz zaniepokoiło mnie na pańskich plecach ogromne pozostałości po ranie co prawda jest ,już dawno zagojona ,lecz wątpię żeby pani sama sobie to zrobiła. Więc powiem w prost kto pani to zrobił?

•○●☆●○•☆•○●☆●○•☆•○●☆●○•☆•○●☆

Trochę ważne info
Więc zostało nam 12 rozdziałów liczba ta jest zaokrąglona ,wiec wszystko może się jeszcze zmienić.
I wyczynem będzie jeśli uda nam się ją zakończyć w lutym ,ale raczej będzie to marzec. Po zakończeniu zaczną się poprawki ,bo już teraz wiedzę ,że 1 rozdziały mogły być lepsze nawet na tle zwykłych opisów ,ale fabuła nie ulegnie zmianie.
Od razu tego samego dnia co wstawię epilog zacznę publikować nową książkę również o jxk! Nieco bardziej realistyczna ,niż ta. Oraz równie bardziej dopracowana.

Będzie to książka również oparta na moich poglądach i jak postrzegam różne sprawy. Jestem w tym samym wieku co Julia ,więc uważam ze niektóre podejścia do życia mogą być zbliżone. W końcu każdy nastolatek jest szczęśliwy ma chwile obaw ,złości ,dopada nas leń ,oraz odkrywamy po woli na czym tak naprawdę polega miłość. Więc znów zagłębimy się w psychologie postaci.

Tu macie mały spojler:

,,Nie wiedziałam jak kochać ,ale on otworzył mi oczy ,które wiodły przez wyczerpującą podróż i tylko jedna osoba była w stanie wytrwać chwile słabości by móc na końcu upoić się w miłości."

Już więcej nic nie zdradzam
Do zobaczenia ^^

Bez ciebie nie ma mnie / Julia Kostera i Kacper Błoński ☆ZAKOŃCZONA☆Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz