14 Forma Doskonała

151 27 41
                                    

Rasha postawiała słoik wypełniony ołowianym cukrem, tuż obok tego z dziwnie wyglądającymi grzybami. Dłonie jej drżały, wzrok miała rozbiegany, usta zaciskała w wąską kreskę. Świeżo uwolnione od wstążki włosy, rozsypały się po porcelanowych policzkach zasłaniając jej skutecznie pole widzenia. Dmuchnęła w niesforne kosmyki i w tym momencie trzymana butelka ze śmietanką wyślizgnęła się jej z rąk. Dobrze, że Absynt tego nie widział, bo biedny manul zdecydowanie wyłysiałby, gdyby zobaczył syf jaki po sobie zostawiała. Rasha zamarła na ułamek sekundy, gdy szkło uderzyło o podłogę, jednak jakimś cudem obyło się bez większych szkód. Może dlatego, że butelka spadła na wcześniej wyciągnięte ścierki, fartuszki i inne sterty materiałów, które ją zdecydowanie nie interesowały, a dopiero potem przeturlała się na zimną posadzkę. Potworzyca wzięła głębszy wdech i całą swoją uwagę poświęciła dalszym poszukiwaniom. Wiedziała, że wuj po każdej jej wizycie przenosił swój barek, ale teraz na serio potrzebowała mocniejszego trunku niż niskoprocentowy kumys. Czuła się wytrącona z równowagi. Zagryzła wargę. Nie mogła uwierzyć, że prawie dała się wciągnąć w brednie wuja, który zaskakująco szybko jak na jej gust znalazł wspólny język z bohaterem. Niby podejrzewała, że tak to może się potoczyć, jednak ich chore ideologie tylko im zaszkodzą i nic się na to nie poradzi.

Potrząsnęła głową by oczyścić myśli i wzięła do ręki wino z mewy, zastanawiając się skąd wujaszek wytrzasnął takie cudo. Mimo wszystko stwierdziła, że jedna butelka to zdecydowanie za mało jak na powrót wspomnień oraz na to co usłyszała, zamykając za sobą drzwi do salonu. Zacisnęła wargi w wąską linię. Ścisnęła mocniej palce. Wybór wódki z serwatki czy z fermentowanych mięs, nie był prosty, ale ostatecznie zdecydowała się na wino z jogurtu. Złapała pod pachę swoje znaleziska, ułamała niemały kawałek dojrzewającego sera i tak uzbrojona ruszyła w stronę ogrodu. Usiadła pod jedną ze ścian. Oparła się o zimną cegłę, nie zwracając uwagi na wszechobecną wilgoć i wciąż siąpiący deszcz. Odkorkowała pierwszą butelkę i upiła łyk. Wzrok wbiła w pustą klatkę. Wpatrując się w kraty zastanawiała się jak to jest zapomnieć. Często o tym słyszała, o wybaczeniu, ale sama nie wyobrażała sobie tego zrobić. Bo czy faktycznie odpuszczenie dałoby jej ulgę? Czy to by coś zmieniło? Odruchowo pogładziła się po brzuchu. Słowa wuja, które wyłapała zza zamkniętych drzwi zabolały bardziej niż mogłaby kiedykolwiek przypuszczać. Przypomniały jej o tym, że ona nie będzie mieć przyszłości takiej jaką może mieć Erre. Ona będzie ostatnia, a po niej nie będzie już nic. To nie tak, że zawsze marzyła o potomstwie. Wręcz przeciwnie, za młodu odkładałaby to jak najdłużej. Zajęta była wojną, nic dziwnego, że nie widziała się w roli troskliwej matki. Bo skoro nie była wstanie uratować bliskich, to jak mogła myśleć o skazaniu swoich dzieci na ten sam los, na który była skazana ona? Jednak potajemnie musiała przyznać, że teraz zazdrościła tego daru Erregeli. Farashanie jej słuchali, a dla wielu była niczym rodzona matka. Do tego Erre wierzyła w to co robi i chyba za to najbardziej ją podziwiała. Potrafiła sobie ją wyobrazić jako głowę rodziny, która prowadzi swoje dzieci ku lepszej, wywalczonej przez nich przyszłości. Ta myśl była pokrzepiająca i dawała dziwne ukojenie. Niestety chwilowe. Mimo wiary w kuzynkę, Rasha martwiła się. Jeszcze nie otrzymała od niej żadnej informacji zwrotnej, a to oznaczało, że jest u partyzantów. To wróżyło kłopoty. Erre nie odwiedzała ruchu oporu bez potrzeby. Do tego Dara wspominała o zablokowanych mostach. Co jeśli plan nie wypalił?

Westchnęła, modląc się o burzę. Musiała spotkać wędrującego i skontaktować się z kuzynką. Miała nadzieję, że wszystko odbędzie się bez komplikacji. Pozostawała jeszcze kwestia bohatera, ale nie zamierzała się przejmować nim na zapas. Ragnar mimo wszystko mógł okazać się niebezpiecznym przeciwnikiem i jeśli opuszczą gardę, ta jego słodka, naiwna i zdecydowanie bezużyteczna strona może zniknąć w jednej chwili. Musi go poznać wystarczająco dobrze, dowiedzieć się ile bredni jest prawdą i znaleźć słabe strony. Nic dziwnego, że Erre wysłała ją tutaj. Wuj może się okazać bardzo przydatny do zyskania zaufania bohatera. Inną prawdą było, że złotokrwisty miał dar. Nie ważne co powiedział jego słowa zostawały na długo w głowie i szeptały nocami, a to czyniło z niego groźnego przeciwnika.

Morderca umysłówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz