Dedykowane dla CzarnaPanii ; z powodu, że ten one-shot pojawia się po dłuższym czasie, uczyniłam go dłuższym... niż zazwyczaj to robię
- Jeśli mam być szczera - Cailiana spojrzała pewnie na dziewczynę - Quidditch jest przereklamowany... - mruknęła, obracając łyżkę w dłoniach. Westchnęła głośno, jakby znudzona tym tematem, prostując się.- Więc proszę... - Skrzywiła się - Przestań mi mówić o tym sporcie, bo zaraz mi chyba uszy zaczną krwawić.
[Imię koleżanki] otworzyła szerzej oczy, jakby nie dowierzając w to co czarnowłosa mówi. Nachyliła się do niej, zarzucając włosy do tyłu.
- Sama wiesz, że nie jestem zagorzałym fanem tego sportu, ale sama zobacz! Pojutrze będzie decydujący mecz między nami, a tymi wypierdkami z Gryffindoru! - [kolor włosów] rozłożyła ręce, lecz Cailiana już dawno przestała jej słuchać. Odłożyła sztuciec na bok, wstając od stołu. Przeszła szybko przez ławę, kierując się w kierunku wyjścia.
- Zaczekaj! - krzyknęła za nią [imię koleżanki], szybko wstając od stołu. W kilku szybkich krokach dogoniła dziewczynę, łapiąc ją za rękę, co skończyło się na mocnym szarpnięciem. Podirytowana dziewczyna westchnęła bezgłośnie, próbując się uspokoić.
- Możemy zmienić temat? Mam przeczucie, że już za chwilę na samo słowo "Quidditch" będę miała odruchy wymiotne - Wysyczała, wyrywając swoją dłoń z uścisku dziewczyny, mając zamiar wyjść z sali. Zrobiła pierwszy, zdecydowany krok, lecz zaraz potem odbiła się z impetem od czyjegoś torsu, zachwiała się zdezorientowana, próbując złapać równowagę.
Poczuła jak ktoś łapie ją za ramię. Chłopak spojrzał na jej twarz, zaraz potem na zielony krawat pod jej szyją, który spowodował, że ten natychmiast puścił dłoń dziewczyny. Cailiana ledwo zaparła się stopą, mocno o posadzkę, żeby nie upaść. Dziewczyna zacisnęła usta w wąską kreskę, widząc strój od Quidditcha w czerwonych barwach niemal nie roześmiała się histerycznie. [Imię koleżanki] zachichotała, na co Cailiana posłała jej mordercze spojrzenie. Bez słowa ominęła Olivera, spojrzała na jego strój od Quidditcha, na którego widok przewróciła oczami.
- Nic nie powiesz? - zawołał za nią chłopak, dziewczyna przystanęła na chwilę. Wyprostowała się, starając się zachować powagę. Obdarzyła szatyna promiennym uśmiechem, który go zaskoczył.
- Nie ma potrzeby - powiedziała szybko, ruszając od razu w kierunku lochów.
- Ale przyznać musisz, że zawodników mają przystojnych... - mrugnęła [Imię koleżanki], na co Ślizgonka na chwilę przystanęła, jakby nie mogła uwierzyć, co właśnie usłyszała. Spojrzała szybko przez ramię, na chłopaka, który wciąż się w nią wpatrywał.
- Och, zamknij się w końcu - powiedziała, wymijając szybko koleżankę.
W wszechobecnej ciszy, Ślizgonka wpatrywała się w ciemno zielony baldachim. Spokojne oddechy jej współlokatorek świadczyły o tym, że już spały. W przeciwieństwie do niej. Brunetka przewróciła się na lewy bok, zagryzając dolną wargę. Przez myśli, które teraz zalewały jej głowę nie mogła spokojnie zasnąć. Sytuacja z rana wciąż chodziła jej po głowie. Czuła jak jego spojrzenie wciąż przelatuje ją na wylot. Dziewczyna schowała twarz w poduszce. To nie tak miało wyglądać. Nie mogła czuć teraz się tak dziwnie, to nie było w jej stylu. Nie wiadomo czemu, serce jej podpowiadało, aby jutro poszła rano potrenować. Oczywiście w żadnym wypadku nie Quidditch.
Ślizgonka usiadła zmęczona na trawie, łapiąc łapczywie powietrze. Odłożyła piłkę od Quodpotu obok swojej nogi, kładąc się na trawie. Przymrużyła oczy, gdy dopiero co wschodzące słońce raziło ją w oczy. Jednak nie zamierzała się stąd ruszać. Szum liści i świergot ptaków był wystarczającą zachętą.
- Nie spodziewałem się, że kogoś tu znajdę o tej porze... - Czyjś ciepły głos zabrzmiał tuż nad jej głową. Zaraz potem poczuła jak cień przysłania jej twarz. Cailiana otworzyła oczy. Nie odpowiedziała, gdyż twarz Olivera ją dosadnie zdziwiła. Leżała tam przez chwilę, nie wiedząc co odpowiedzieć. Patrząc wprost w jego twarz. Widziała, że próbował się nie uśmiechnąć.
- Dlatego tu przyszłam, miałam nadzieję, że nikogo tu dziś nie zastanę z samego rana. - Odparła podnosząc się do siadu, skrzyżowała nogi, gdy chłopak ją okrążył, stając naprzeciwko niej. Oczywiście w swoim ukochanym stroju, dzierżąc w dłoni szkolną miotłę.
- Co Cię tu sprowadza? - Zapytał Oliver, gdy dziewczyna wstała, chcąc odejść.
- Przyszłam trochę poćwiczyć. - Wskazała głową na piłkę, którą później chwyciła.
Chłopak parsknął, na co ta uniosła pytająco brew.
- Przepraszam, ale... - odchrząknął - Jak to powiedzieć... Quodpot nawet nie umywa się pod Quidditcha... - powiedział, na co ta przyjęła bojową postawę, krzyżując dłonie na piersi.
- Mówisz? - mruknęła - Może tak mówisz, aby podbudować swoje kompleksy przed dzisiejszym meczem? Dlatego przyszyłeś potrenować. Boisz się porażki.
- Tak?! - Jego głoś stał się nieco piskliwy, lecz szybko odchrząknął. Najwyraźniej sam zaskoczony swoją reakcją. - A ty może tak mówisz, bo wiesz, że nie potrafisz grać Quidditcha, dlatego zgrywasz taką twardą...
- Nie przyszłam się z Tobą kłócić. - Westchnęła Ślizgonka - Gratuluję. Wy Gryfoni nawet w krótkiej chwili potraficie zepsuć dzień. Brawo, udało Ci się to! - Powiedziała z udawanym entuzjazmem, chcąc ruszyć w kierunku zamku.
- Strach Cię obleciał? - Zawołał za nią Oliver. Dziewczyna zatrzymała się, zagryzając dolną wargę. Nie wchodziła na miotłę od... śmierci jej ojca. Przysięgła, że już nigdy na nią nie wejdzie, ale... nie mogła mu dać tej satysfakcji. Przywołała zaklęciem miotłę, ze szkolnego składziku na sprzęt. Odwróciła się, unosząc pewnie głowę.
- Pokaż co potrafisz Wood - powiedziała.
- Dziewczyno co to było?! - Do łazienki weszła [Imię koleżanki], gdy Harrison myła ręce. Podeszła do niej, wyrzucając do góry ręce. - Wood zbierał szczękę z podłogi! Dlaczego nie jesteś jeszcze w drużynie!
- Mówiłam Ci przecież co o tym sądzę - Powiedziała beznamiętnie Ślizgonka, spoglądając znudzonym wzrokiem w swoje odpicie.
Entuzjazm drugiej Ślizgonki na chwilę zniknął.
- Wiem, ale...
- Nie ma żadnego "ale" [Imię koleżanki]. Dałam się sprowokować, to już nigdy się nie wydarzy. - Odparła, przymykając oczy. To zdarzyło się już wiele razy, ich trening, zanim [Imię koleżanki] ją przyłapała. - Dałam się dzisiaj sprowokować... to tyle
- Ale Wood nie wyglądał na zadowolonego, gdy odeszłaś...
- Nie interesuje mnie to - odparła, czując ból w sercu. Sprawy zaszyły za daleko.
- Jego najwyraźniej tak... - Dziewczyna wyciągnęła z torby różowe serduszko - Te walentynki organizowane przez... - Cailiana nie była zainteresowana tą rozmową, chciała jak najszybciej wrócić do Wielkiej Sali - On Ci to przysłał... - Dziewczyna zatrzymała się
Słońce zdążyło się już schować za horyzontem. Cailiana stała na trybunach, nie wiedząc co zrobić dalej. Ściskając w ręce różowe serce z papieru, wpatrywała się w Olivera, który siedział na trybunach zaledwie kilka metrów od niej. Ruszyła w jego kierunku, siadając obok niego.
- To nie może się udać - powiedziała z żalem w glosie. Oliver nie odpowiedział. On wiedział. - Moja matka... - dziewczyna zadrżała - Nigdy by nam nie pozwoliła...
- Rozumiem - Szepnął, przyciągając ją do siebie - Nie musisz się tłumaczyć... - mruknął w jej włosy. - Ja... chciałem powiedzieć to samo, ale brakło mi odwagi. - Oliver zamknął oczy. - Byłbym beznadziejnym chłopakiem, wiesz? - Zaśmiał się - Jednak jest w Tobie coś, co... - chłopak pokręcił głową.
Dziewczyna nic nie powiedziała. Pocałowała go. Na pożegnanie. Wtedy Oliver widział ją po raz ostatni.
CZYTASZ
One-shot Harry Potter 💔
Fanfiction❤️ - zamówienia otwarte 💤 - zamówienia chwilowo zamknięte/realizowane 💔 - zamówienia zamknięte Któż by nie chciał przeżyć własną przygodę w słynnym Hogwarcie!? Zaprzyjaźnić się z Ginny Weasley, wyznać miłość Syriuszowi Bkack'owi czy zostać wyznacz...