James Syriusz Potter × Reader - Choroba

3.2K 128 22
                                    

Dedykowane dla Kejkii

Czy był jakikolwiek sens? Sens dalej to ciągnąć? Ten bezsens, niewiadomą, uczucia i reakcje, które przy nim nigdy nie była w stanie zatrzymać. Jak błędne koło, za każdym powtarzała sobie, że tym razem się uda... czy aby na pewno? Nigdy się nie udawało. Każda porażka była znoszona przez nią coraz gorzej, bolała coraz bardziej. Choć tak naprawdę on nic jej nie zrobił. Z pewnością nie był świadom, że dopowiada za te łzy, ten trud i tyle nieprzespanych nocy. Śmiała wątpić czy to oby na pewno wciąż było tylko zwykłe zauroczenie. To trwało za długo, bolało coraz bardziej. Rany się już prawie nie goiły. Nie było sensu. Czy był sens dalej to ciągnąć?

~*~

- Co o tym sądzisz? [T.I]? - James przestał mówić, gdy zauważył, że dziewczyna go nie słucha. Była wpatrzona w talerz, mieszając smętnie łyżką w zimnej brei, która jeszcze niedawno była zupą. Brunet szturchnął dziewczynę, na co ta drgnęła, najwyraźniej oderwana od swoich przemyśleń. Dziewczyna poprawiła się na ławie, zarzucając włosy do tyły, gdyż już zdążyły opaść jej na twarz. Chłopak spojrzał na nią pytająco na co ta, pokręciła głową. Nie chciała o tym rozmawiać. Nie z nim.

- Co się z Tobą dzieje? - zapytał - Od dłuższego czasu... jesteś jakaś inna - mruknął, patrząc na nią zatroskanym wzrokiem. [T.I] od razu odwróciła wzrok.

- Ludzie się zmieniają... - mruknęła, jednak widząc jego minę przekręciła oczami wzdychając. Odłożyła łyżkę, która zniknęła w zupie. - Aż tak to widać? - zapytała, opierając się ramionami o stół.

- Hmm - mruknął chłopak, odwracając się do niej przodem, przerzucił nogę przez ławę, również się opierając łokciem. - Powiesz mi co się dzieje? - zapytał

- Mam... ostatnio gorsze dni - mruknęła, odwracając wzrok od jego zatroskanej twarzy.

- Od kilku miesięcy? - ciągnął dalej. Dziewczyna nie odpowiedziała. Rozejrzała się po Wielkiej Sali, ponownie się zamyślając. Harmider był wszechobecny. Zresztą jak zawsze. Prefekci z Hufflepuffu starali się rozdzielić dwóch bijących się Puchonów. Coś wybuchło niedaleko przy ich stole. Ślizgoni siedzieli markotni, za to Krukoni wykłócali się o coś, jedni się śmiali, jeszcze dalej poleciała misa z jedzeniem.

- Nic od Ciebie nie wyciągnę, co? - zapytał, uśmiechając się. Nachylił się, chcąc zgarnąć włosy dziewczyny do tyłu, gdyż ponownie przykryły jej twarz. [T.I] za bardzo nerwowo strzepnęła jego dłoń. Spojrzała na niego wielkimi oczami, szybko wstając. Był za blisko. Znów czuła jak serce zaczyna jej szybciej bić. Bez słowa opuściła Wielką Sale, zostawiając zszokowanego chłopaka samego.

~*~

- Wiedziałem, że Cię tu znajdę... - dziewczyna zadrżała i to nie przez wiatr, słysząc głos Jamesa. Przystanęła z nogi na nogę, za bardzo się bała, aby się odwrócić.

Gryfon w ciszy podszedł do niej, również opierając się o balustradę wieży astronomicznej.

- Byłoby to oklepane, gdybym teraz położył bluzę na twoich ramionach? - zapytał, odwracając głowę w jej kierunku na co się cicho zaśmiała.

- Trochę... - mruknęła z nikłym uśmiechem. [T.I] spojrzała na niego ukradkiem. Chłopak mruknął, zamyślając się.

- Znam coś lepszego... - i nim zdążyła zapytać czy nawet zaprotestować - przytulił ją. [T.I] zadrżała, a cała ta bariera, którą wokół siebie budowała legła w gruzach. Zamknęła oczy, wtulając się w chłopaka, który oparł brodę o czubek jej głowy.

- Nie wiem co się z Tobą dzieje, ale wiedz, że razem damy radę. Możesz na mnie liczyć. Zawsze - szepnął

- Jeszcze nim... pomogłeś mi wtedy na stacji - zaczęła po chwili ciszy. - Kiedy jeszcze byłam całkiem sama... przychodziłam tu... sama nie wiem czemu. Czułam tutaj dziwny spokój. Jednak po tym, jak... - dziewczyna zawahała się. Zniżyła głos - powiedziałeś, że moje oczy są jak gwiazdy... zaczęłam tu przychodzić częściej.

Wiatr ponownie zawył, świerszcze zaczęły grać, a z zakazanego lasu dobiegało wycie wilków.

- Wiem co Ci jest... - powiedział James. Dziewczyna nie mogła zauważyć jego uśmiechu. - Inni nazywają to chorobą... więc i ja mogę. - James milczał. Zamknął oczy. - Jesteś chora z miłości - szepnął, przytulając dziewczynę mocniej do siebie, gdy ta chciała się wyrwać.

- Skąd ty to możesz wiedzieć? - zapytała

- Ponieważ także jestem chory... przez Ciebie



One-shot Harry Potter 💔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz