Regulus × OC - Rysunek

2.3K 90 17
                                    

Dedykowane _Lunox_

Pierwsze co poczuła to uczucie gorąca, które przeszło przez jej ciało, które następnie w jednej chwili zamieniło się w zimny dreszcz. Czuła się jak główna bohaterka z jednych tandetnych i oklepanych romansideł, gdy zagapiona w strony książki, a jednocześnie będąc myślami gdzie indziej, wpadła na kogoś co poskutkowało bolesnym wylądowaniu na plecach. Szatynka uderzyła głową w posadzkę, na co cicho jęknęła z bólu. Dziewczyna podniosła się powoli, czując ostry ból głowy. Jane przełknęła ślinę, czując suchość gardła, gdy uniosła głowę, aby spojrzeć w czarne tęczówki chłopaka stojącego nad nią. Dech zamarł jej w piersi, gdy poczuła się strasznie głupio. Nigdy nie była dobra w relacjach międzyludzkich, przez co poczuła nagły skurcz żołądka, wiedząc, że chyba najwyraźniej będzie musiała coś powiedzieć, nawet przeprosić. Unikając srogiego wzroku bruneta, szybko, mimo zawrotów głowy, przykucnęła, aby pozbierać kartki, które wyleciały jej z książki. Czuła na sobie przenikający wzrok czarnych tęczówek Ślizgona, który nawet nie poruszył się o milimetr przy ich zderzeniu, czy choćby w najmniejszym stopniu ułatwić dziewczynie zbieranie kartek, które wylądowały pod jego nogami.

- Zagapiłam się... Ja... Ja, przepraszam - zaczęła cicho. Słysząc swoją mocną chrypkę, szybko odchrząknęła. Przeklinała własne lenistwo, że nie trzymała wszystkich swoich notatek z eliksirów w jakiejś oddzielnej teczce, a nie książce. Nie mogła uwierzyć, że ze wszystkich uczniów ze szkoły, trafiła właśnie na niego. Na Regulusa. 

Jane uśmiechnęła się słabo, widząc ostatnią kartkę. Jej uśmiech szybko przerodził się w spanikowany wzrok, gdy zauważyła co na niej jest. Wyprzedził ją jednak brunet, który szybko ją podniósł. Zmarszczył brwi, obserwując swoją podobiznę na papierze. Brązowo oka podniosła się, zaciskając drżące dłonie na podręczniku. Przez zmęczenie, ale także ból głowy nie potrafiła teraz myśleć racjonalnie. Zażenowana szatynka chciała ją jak najszybciej odebrać, chcąc zniknąć z tego miejsca. Jane niepewnie chciała odebrać swoją własność, lecz chłopak znowu ją wyprzedził. Regulus podniósł swoją dłoń, przez co ta nie mogła dosięgnąć rysunku, narysowanego na kilku nudnych lekcjach transmutacji i eliksirów. 

Black stanowczo, a zarazem delikatnie uniósł wolną dłonią jej podbródek, przez co ta musiała stanąć na palcach, gdyż mimo swojego wzrost, brunet przewyższał ją o głowę. Przez jego dłoń, trzymającą rysunek, pod której naporem przylgnęła do jego tordu. Pochylił się nad nią, obserwując jej twarz z uwagą.

- A czy ja mówię, że to źle? - zapytał, unosząc pytająco brew. Jane z początku niczym zahipnotyzowana wpatrywała się w jego tęczówki, czując jak jej serce boleśnie się zaciska. Szybko się jednak opamiętała. Zagryzając wnętrze policzka, szybko wyrwała mu rysunek, odsuwając się od chłopaka.

Regulus uśmiechnął się widząc jak rumieniec wpływa na jej policzki. Ślizgonka szybko zasłoniła twarz dłonią, omijając go, aby udać się na kolację, na którą i tak była spóźniona. Niech to szlag. Czemu to ona miała taką bujną wyobraźnię! 

- Nic nie zjadłaś - Jane zamrugała kilkukrotnie, gdy została wyrwana boleśnie z błogiego zamyślenia. Spojrzała na Ślizgona, siedzącego obok niej, którego sam widok miała ochotę przekręcić oczami. Joe był chyba największym nerdem, nawet większym od niej, spośród ich domu. Zaczepiał ją słabymi tekstami na podryw, gadając na tematy, które same w sobie były nudne i powodowały, że bała się o jego zdrowie psychiczne. Niektórzy, którzy znali go z widzenia, mówili oburzeni, dlaczego jest dla niego oschła. Wystarczyłby jeden dzień z nim sam na sam, aby zrozumieli. Poza tym raz pewnego wieczoru, gdy nachodził ją zbyt długo pod wpływem emocji wytłumaczyła mu, że już ktoś zdobył jej serce. Nie warto nawet to zapisać i mówić, jaka była jego reakcja i słowa.

- Jakoś nie jestem głodna - powiedziała, chcąc sięgnąć po sok, lecz widząc, że Joe robi to samo, szybko cofnęła rękę przez co uderzyła łokciem o kant stołu. Dziewczyna wciągnęła gwałtownie powietrze, zaciskając usta w wąską kreskę.  - Gdyby tylko Black się Tobą zainteresował, jak ja za Tobą szaleję Jane... Nawet nie wiesz jak na mnie działasz - Zamknęła oczy, słysząc jego słowa, prostując rękę. Chłopak przybliżył się do niej. Nie było to dla niej niczym nadzwyczajnym, o czym Sam doskonale wiedział, jednak musiał dotknąć jej ręki, aby ją "obejrzeć". Dziewczyna wzdrygnęła się, gdy jej dotknął,  - Nic dziwnego, że on Cię nie chce, skoro jesteś... taka... - mruknął. Jane szybko wyrwała swoją dłoń z uścisku jego lodowatych i spoconych dłoni, ponownie uderzając ręką o stół. Spojrzała na blondyna, z oburzeniem, szybko wstając od stołu.

- Ja... wiem, Jane poczekaj! Nie powinienem... - zaczął, zwracając na siebie uwagę ludzi. Również wstał, chcąc za nią ruszyć.

- Owszem nie powinieneś... - syknęła, czując się upokorzona. Blondyn otworzył usta w szoku. Jane odnalazła przy stole parę czarny tęczówek, które wpatrywały się w nią... z obojętnością, ze znudzeniem. Jane zamknęła oczy, biorąc uspokajający oddech. -  Ale wiesz co, mogła, się tego spodziewać - powiedziała - Po prostu jesteś skurwielem Smith - powiedziała, aby następnie uderzyć go z pięści w twarz, na co ten upadł na podłogę. Chłopak poleciał do tyłu, łapiąc się za nos. - I nie będzie mnie dłużej obchodzić zdanie moich rodziców o to, że mam się zdawać z Tobą, bo uwierz w to Sam, ale tylko dlatego Cię tolerowałam! Ciebie i twoje obleśnie zachowania. - Gorycz przepełniała jej słowa. Jane wymierzyła w niego palec, zauważając nauczycieli idących w jej kierunku. - Nie będzie mnie to obchodziło, twoje zasrane uczucia...ani to, że twój ojciec, który jest zresztą taki sam jak ty, zajmuje wysokie stanowisko. - syknęła. Spojrzała wyzywająco w czarne tęczówki Blacka, aby następnie wyjść w Wielkiej Sali po raz pierwszy od wielu lat z podniesioną głową. Głównie ze względu, że czytała, aby nie musieć patrzeć na blondyna.

Siedząc w pokoju wspólnym czytała list od swoich rodziców. W głowie wciąż szumiały jej słowa oburzenia Slughorna. Jane odchyliła głowę do tyłu, przymykając oczy. Rozsiadła się na miękkiej kanapie, przekręcając głowę w lewo. Spojrzała smętnie na blady ogień w kominku. Poczuła czyjąś obecność. Jane uniosła głowę, aby spojrzeć na Blacka, który oparł dłonie po obu stronach jej głowy. Spojrzała na niego zmęczonym wzrokiem, gdy chłopak nachylił się nad nią.

- Chyba musimy sobie coś wyjaśnić... - powiedział, pokazując zbiór rysunków autorstwa szatynki. Zapewne dostał jej od blondyna, w akcie zemsty na niej. Ta niepewnie spojrzała na kartki, na których znajdowały się jego podobizny, nim zdołała powiedzieć cokolwiek, ten przyłożył różdżkę do jej gardła. Nachylił się jeszcze bardziej nad nią. - Tym razem jestem zły... sam zadecyduję czy to dobrze... - chłopak przekręcił głowę w bok - Czy źle...

One-shot Harry Potter 💔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz