Fred × Reader - Obietnica

4.4K 176 59
                                    

Minuty, sekundy, dosłownie chwile dzieliły ich od wyruszenia na niebezpieczną misje. Z każdą upływającą sekundą [T.I] czuła jak coraz bardziej ogarnia ją niepokój. Siedziała skulona w salonie, patrząc beznamiętnie w przestrzeń przed sobą, już dawno nie słuchając rozmów pozostałych.

- Fred? Widział ktoś Freda? - zapytała z przejęciem Pani Weasley, krążąc po salonie. Na dźwięk tego imienia, dziewczyna natychmiast oprzytomniała.

- Pewnie migdali się w kącie ze swoją dziewczyną - mruknął Ron, na co Hermiona obdarowała go zgorszoną miną, uderzając chłopaka w ramię. Chłopak widocznie chciał ją rozśmieszyć, lecz widocznie jedynie ją oburzył.

- Tutaj jestem... - mruknęła dziewczyna, zwracając na siebie uwagę pozostałych, którzy siedzieli w odróżnieniu od niej przy stole. Ron pokrył się purpurą, udając, że rozmawia z Georgem, który śmiał głośno.

- [T.I]! Właśnie. Pójdź proszę po niego. - poprosiła Molly, kładąc rękę na ramieniu.

Gryfonka westchnęła, wstając powoli. Spojrzała na Rona, którego nawet uszy były pokryte wstydliwym różem, ruszając w kierunku schodów.


- Fred? - zapytała dziewczyna, wchodząc bez pukania do pokoju chłopaka. Chłopak akurat stał przed lustrem, na dźwięk jej głosu pośpiesznie zaczął zakładać t-shirt na gołą klatkę piersiową. Dziewczyna spojrzała na niego wielkimi oczami, odwracając głowę. Chłopak uśmiechnął się pod nosem, zauważając reakcje dziewczyny.

- Założyłeś bluzkę na lewą stronę - stwierdziła rozbawiona, gdy spojrzała na niego z powrotem

- W takim razie możesz dłużej napatrzyć się na to boskie ciało... - powiedział, szybko ukrywając swoje zmieszanie.

- Chciałbyś Weasley - mruknęła, kręcąc głową. Odwróciła wzrok, gdy ten bez uprzedzenia z powrotem zdjął górną odzież.

- Nie marudź, wiem, że ci się podobam... - mruknął rozbawiony, podchodząc do niej. Cmoknął ją w czoło, uśmiechając się.

- Jesteś tam potrzebny na dole... za chwilę wyruszają. Czekają tylko na ciebie. - przerwała mu posępnym głosem, wracając do rzeczywistości. Fred uśmiechnął się na pożganie, ruszając w kierunku drzwi - Fred - zawołała chłopaka. Rudowłosy błyskawicznie się odwrócił. - Uważaj na siebie... inaczej Cię głupku ukatrupię...

Chłopak uśmiechnął się.

- Będziesz jeszcze miała na to wiele okazji... - puścił jej perskie oczko, zbiegając ze schodów.

~*~

Siedząc w Norze, wraz z Ginny i Panią Weasley dom wydawał się pusty. Siedziały we trzy z kubkami gorącej herbaty, nawet ich nie ruszając. Wszystkie były zbyt zmartwione, aby jakkolwiek funkcjonować. Tak wiele miały do stracenia. [T.I] siedząc na końcu stołu, nie mogła się odpędzić od złych myśli.

- Nie rozumiem - przerwała ciszę, która została nieprzerwana odkąd jak pozostali wyruszyli - Czemu nie pojechałam zamiast Hermiony czy Rona? Oczywiście nie zaprzeczam, że są zdolni...

- Na pewno rozmawiamy o tym samym Ronie? - zapytała sarkastycznie Ginny

- Jednak wydaje mi się, że w pojedynkach mam lepszą wprawę niż oni... - dokończyła - Nie rozumiem czemu nie poleciałam za nich.

Pani Weasley i Ginny spojrzały po sobie znacząco.

- Miał on z pewnością na rzeczy dobro brata jak i Hermiony, jestem tego pewna - zaczęła Molly - Lecz wtedy był tak stanowczy... - pokręciła głową, z ukrytą dumą

- Ale kto? - zapytała [T.I]

- Fred - powiedziała Molly - Fred się sprzeciwił, abyś nie leciała na misję...

Nie wiadomo czemu, ale dziewczyna poczuła motyle w brzuchu na myśl o tym, że Fred zrobił coś takiego. Zdała sobie sprawę, że gdyby nie wrócił, nie wiedziałaby co ze sobą zrobić. Fred był dla niej całym świtem. Jednak to, że naraził Rona i Hermionę sprawiło, że zagotowało się w niej.

- To... to jest niedorzeczne - wydukała, patrząc oskarżająco na Molly i Ginny.

Gdy ten miały odpowiedzieć, drzwi się otworzyły, a przez nie wszedł Harry. Następnie zapanował rumor, ludzie zaczęli wchodzić na pomieszczenia. [T.I] nie dostrzegła chłopaka, więc szybko wybiegła na zewnątrz, wyczekując Freda.

Czekała z niepokojem, gdy kolejne osoby się pojawiły. Aż w końcu go dostrzegła. Poczuła jak łomocze jej serce na widok jego wycieńczonej z zarazem szczęśliwiej twarzy, gdy ten schodził z miotły.

Coś sprawiło, że dziewczyna nie wytrzymała. Podbiegła do niego, przytulając się do jego klatki piersiowej, czując się wspaniale. Wrócił cały. Do niej. Zarzuciła mu ręce na szyję i pod wpływem emocji, pocałowała go. Sama nie wiedziała później jak to się stało, ciało odmawiało jej zupełnie posłuszeństwa, gdy zaatakowała jego usta. Fred zszokowany cofnął się kilka kroków do tyłu, lecz ona nie dała mu na chwilę namysłu. Było w tym coś niezręcznego, niczym w typowym romansidle, lecz także magicznego. Nie obchodziły ich te wszystko osoby. Liczył się teraz tylko i wyłącznie ten pocałunek.

- Aż tak Cię pociągam, że nie mogłaś oderwać ode mnie oczu, a teraz to? Chyba zacznę chodzić na golasa... - mruknął rozbawiony w jej włosy. [T.I] przewróciła oczami. Fred był tylko Fredem. Spojrzała na niego zmrużonymi oczami. Skarciła go wzrokiem, gdy ten szczerzył się jak głupi.

Od tygodni jak ze sobą chodzili, zadawał sobie tysiące pytań, na które nie spodziewał się odpowiedzi. Ukrywał rozczarowanie, śmiejąc się, w środku się zastanawiając co takiego widzi w nim [T.I]. Zamiast widzieć swe zalety, wciąż widział coraz więcej wad. Tego popołudnia, zanim weszła mu do pokoju zastanawiał się, patrząc z obrzydzeniem w lustro, "Co [T.I] niby we mnie widzi". Mimo jej zapewnień, nie wierzył jej. Czuł się wybrakowany, choć sam nie wiedział czemu. Jednak gdy ona sama z siebie go pocałowała nie mógł się nie szczerzyć. Był taki szczęśliwy,

- Jesteś istotą Weasley - pokręciła głową, próbując ukryć swoje rozbawienie.

- Twoim idiotą - słodził dalej - Na zawsze.... -

Gryfonka uśmiechnęła się szeroko.

- Obiecuje - szepnął


Nie dotrzymał tej obietnicy. Nie był w stanie.



One-shot Harry Potter 💔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz