Pisane dla candy_565
Charlie nigdy nie lubił rozpamiętywać starych czasów, które niosły za sobą bolesne wspomnienia. Wspomnienia, które starał się zakopać jak najgłębiej w swej pamięci, aby nie musieć do nich powracać. Starał się zagłuszyć ten wciąż świeży ból. Zapomnieć błysk w jej zielonych oczach. Cichy słodki śmiech. Żarty, które zawsze go bawiły. W jaki okrutny sposób ją stracił. Dlatego znając własną rodzinę, nie poruszał zazwyczaj przy stole spraw osobistych, a szczególnie spraw sercowych. W innym wypadku wydusiliby to z niego. Wszystko. Wszystko przez wciąż cierpiał.
Molly ochoczo przyjęła od swego syna filiżankę z herbatą, oglądając swym czujnym wzrokiem pomieszczenie, w którym się znajdowali. Była to przestronna, lecz niewielka chatka na skraju lasu w pobliżu miasta.
- Szkoda, że Ron nie mógł przyjechać - Zaczął Charlie, wyjmując talerzyki z szafki nad zlewem - Dzisiaj znalazłem na kiermaszu kartę z czekoladowych żab, której nie ma. - Powiedział. - Przekażecie mu ją? - Zapytał, chociaż wiedział, jaka czeka go odpowiedz.
- Z pewnością. - Odparła kobieta, przyglądając się karcie, którą położył wcześniej jej syn na stole. Zmarszczyła brwi, po czym odstawiając filiżankę na stolik, spojrzała na syna. - Poznałeś tu może jakiś ciekawych ludzi? - Zapytała. - W twoich listach nie dostaje nic oprócz opisów różnorodnych smoków, którymi się tu zajmujesz - Powiedziała z przekąsem.
- Tak - Zaczął chłopak, wzdychając, gdy jego matka ponownie skupiła się na jego włosach, które jej zdaniem powinien obciąć. Chłopak wykładać kilka misek obok swojej prawej ręki.
- Kobietę? - Zapytała, na co kilka osób parsknęło w swoje filiżanki, krztusząc się herbatą. - Czemu się śmiejecie? Nie widzę w tym nic zabawnego. Chyba jako matka powinnam wiedzieć, czy mój syn w końcu sobie znalazł!
- Ma jeszcze czas. - Powiedział Artur, sięgając po kolejne ciastko, które leżały na środku stołu.
Charlie na chwilę zamilkł, zawieszając wzrok na nocnej panoramie za oknem. Oparł dłonie po obu stronach zlewu, zamyślając się. Po chwili wziął naczynia, kładąc je na stole.
- Nie kobietę, zwykli znajomi z pracy. - Odparł. - Poza tym nie spotkałem, żadnej kobiety, która się zajmowałaby się również tym fachem - Odparł, siadając na krześle obok ojca.
- Muszę się z Tobą nie zgodzić. - Powiedziała Ginny. - Pamiętasz Victorie? - Chłopak uniósł gwałtownie głowę. - Spotkaliśmy ją na Pokątnej - Powiedziała. - I ona zajmuje się zwierzętami, w tym głównie smokami... - Dodała.
Mężczyzna, przyjrzał się uważnie siostrze. Jednak po chwili westchnął, opadając na oparcie drewnianego krzesła.
- Pamiętam. Możemy zmienić temat? - Zapytał, zakładając ramiona na piersi, aby ukryć swe zmieszanie. - Słyszałem, że Ron... - Zaczął, lecz przerwała mu matka.
- Jak zmienić temat? - Zapytała oburzona. - Victoria to śliczna i porządna kobieta. Przecież się przyjaźniliście, nie interesuje Cię co się z nią dzieje? Tak powinni postępować przyjaciele. Nie rozumiem, dlaczego kontakt się wam urwał. Nawet jej nie pogratulowałeś, gdy się zaręczyła!
- Przepraszam was na chwilę, pójdę przygotować posłania dla was... - Odparł, szybko wstając. Wyszedł z kuchni, przez drzwi wejściowe na dwór.
- Dlaczego wyszedł na dwór? - Zapytała Ginny.
- Poszedł przygotować dla Ciebie ławkę, śpisz na dworze - Odparł jeden z bliźniaków, chowając kartę do kieszeni, z nikłym uśmiechem, nie zdając sobie powagi z zaistniałej sytuacji dla jego brata.
Charlie stanął przed domkiem, przymykając oczy. Wziął drżący oddech. To wciąż bolało. Usiadł na trawie, pokrytej rosą, starając się uspokoić. Wiedział, że to co robił było śmieszne. Po tylu latach, wciąż sądził, że może jednak zmieni zdanie. Pewnego dnia pojawi się u progu jego domu, tłumacząc, że jest to możliwe. Mężczyzna oparł się plecami o ścianę domu, przymykając oczy. Nie raz marzył, aby wrócić chociaż na chwilę do tamtych lat by móc bez żadnej kontroli móc na nią patrzeć bez końca albo nigdy jej nie poznać. Poznać kogoś innego, z kim mógłby ułożyć sobie życie. Jednak nie był wstanie. Nie był w stanie pokochać kogoś innego.
Dlatego Charliemu trudno było wyjśnić, dlaczego później i do samego końca swych dni nie ożenił się i nie miał dzieci. Stało się tak, ponieważ jego serce już dawno należało tylko i wyłącznie do Victori. Na zawsze.
Wtedy, gdy patrzył jak wychodzi za mąż, jak jej dzieci kupują po raz pierwszy książki na pokątnej i jak jej syn uczy się od niego praktyk. Nie przestał kochać. Nawet do czasu, gdy jego serce wykonywało swe ostatnie uderzenia. Ponieważ one biło tylko i wyłącznie dla niej.
CZYTASZ
One-shot Harry Potter 💔
Fanfiction❤️ - zamówienia otwarte 💤 - zamówienia chwilowo zamknięte/realizowane 💔 - zamówienia zamknięte Któż by nie chciał przeżyć własną przygodę w słynnym Hogwarcie!? Zaprzyjaźnić się z Ginny Weasley, wyznać miłość Syriuszowi Bkack'owi czy zostać wyznacz...