Cedric × OC - Nie wszystkie zakończenia muszą być szczęśliwe

2K 84 19
                                    

Dedykowane HaniaWeronika2

P.S. Czy tylko ja tak bardzo nie lubię Cho? Aghr, nie cierpię jej! Polecam włączyć piosenkę w mediach. Przy niej, pisząc to prawie się rozpłakałam...

Siedziała w namiocie, czytając książkę. Musiała czymś zająć myśli. Inaczej czuła, że zwariuje. Nie wiedziała, że był to jeden wielki zbieg okoliczności, szczęśliwy traf czy jeden wielki pech. Rose westchnęła, wkładając zakładkę do książki. Odchyliła głowę do tyłu, zamykając oczy. To był jakiś absurd. Znalazła się tutaj, z przyjacielem z dzieciństwa, którego darzyła uczuciem, na mistrzostwach w sporcie, który uwielbiał. Była skazana na jego uroczy uśmiech i własne głupie serce. 

- Jesteś tu - Do namiotu wszedł Cedric, na co ta podniosła się z łóżka, siadając na nim po turecku.

- Cały czas - Mruknęła, gdy ten usiadł obok niej, wręczając jej kubek gorącego kakaa. Kiwnęła głową, odkładając książkę na bok, aby chwycić kubek.

- Zabawna jesteś - Powiedział, na co ta nieśmiało się uśmiechnęła, upijając łyk, jednak szybko zaprzestała, gdyż było ono za gorące. 

- Spotkałem znowu Weasleyów. - Powiedział, przysuwając się do niej, na co ta na chwilę zesztywniała. - Jeden z bliźniaków pytał o Ciebie. - Powiedział, na co ta zaciekawiona postanowiła odważyć się spojrzeć w jego oczy.

- I co im powiedziałeś? - Zapytała, chuchając w swój kubek.

- Nic szczególnego. Jak jest ciekawy to może sam Cię zapytać. - Wzruszył ramionami, na co ta pokiwała niezauważalnie głową, czując zawód. - Nie może być tak gorące. - Zaśmiał się patrząc na nią, upijając szybko łyk z jej kubka. Dziewczyna uśmiechnęła się, widząc jak z pianki zrobiły mu się wąsy. Kciukiem je otarła, unikając jego spojrzenia.

- Dzięki. - Powiedział, wstając. - Chociaż szkoda, że ich już nie mam. Może sprzedaliby mi z tym wąsem alkohol? Kto wie?! - Powiedział, odstawiając swój pusty kubek na stoliczku, wychodząc jakby nigdy nic z namiotu. Ślizgonka odstawiła również tam swój kubek z niewypitym napojem, opadając ponownie na swoje łóżko, chowając twarz w poduszkach. Dlaczego nie mogła zakochać się w kimś innym?

- Dlaczego Rose musisz być taką idiotką... - Powiedziała sam do siebie.


Czy to on był takim skończonym idiotą, czy tylko ona taką nawiną dziewczyną. Dziewczyna siedziała w kącie, nieopodal Wielkiej Sali, wylewając łzy bezradności w swoje ręce. Nie mogła go za to winić. Za miłość do innej dziewczyny. Było już ciemno, a ona zamiast panowań nad emocjami, wybiegła z Sali, gdy tańczyli w swoich ramionach kolejny taniec. Tacy szczęśliwi. Wszystko widziała. Ona. Głupia dziewczyna, która była dla niego jedynie przyjaciółką. Nikim więcej. Rose uniosła głowę, szybko ocierając łzy z policzków, gdy poczuła jak ktoś do niej siada. Spojrzała na jednego z bliźniaków Weasley, który smutno uśmiechnął się do niej. Bez zbędnych słów, wtuliła się w niego, drżąc, nie z zimna, lecz bezradności.

- Dlaczego to tak bardzo boli? Odrzucenie... - Wyszeptała, zaciskając dłonie na swojej sukience. - Już wolałabym, aby powiedział mi to w twarz, że mnie nie kocha. Może przestałabym się łudzić? - Wyszeptała, ocierając łzy. - Ale sęk w tym, że nie potrafię... - Wyszeptała jeszcze ciszej.

Chłopak milczał. Jedynie przytulił ją do siebie bardziej. Siedzieli w milczeniu, wsłuchując się w gromkie wiwaty, muzykę i śmiechy. Sami. Ze swoimi smutkami.


Rose, zupełnie wyprana z emocji stała pośród tłumu. Dla niej mógł być nawet ostatni. Jedynie czego chciała, to, żeby wrócił cały. Nawet jeśli nie do niej, chciała, żeby wyszedł z tego cało. A teraz patrząc na jego twarz. Zimne i zastygłe w bezruchu oczy. Martwe oczy. Czuła jak część niej powili podupada. Straciła grunt pod nogami. Upadła ciężko na ławę, czując jak łzy napływają jej do oczy. Był martwy. Rose złapała się za głowę, czując jak łzy rozmazują jej obraz. Dziewczyna załkała. Straciła go na zawsze.


Nie mogła wybaczyć, że tak łatwo o tym zapomnieli. Nie mogła wybaczyć, jej, której zaufał i pokochał jak szybko zdążyła pokochać kogo innego. Chociaż kochał ją do końca. Do samego końca. Rose wpatrywała się pusto w szybę pociągu, czując, jak powoli staje się wrakiem człowieka.

- Rose? - Fred złapał ją za dłoń, na co ta spojrzała na niego. - Chcesz coś z wózka? - Zapytał, na co dziewczyna pokiwała głową.

- Nie, dziękuje... - Powiedziała cicho, na co ten skinął głową, wychodząc z przedziału. Wzrokiem ponownie powróciła do widoków zza oknem.


Nie było jej wskazane kochać, ani być kochaną. Każdego traciła, na kim tylko jej zależało. Po kolei. Nie było jej dane wieść szczęśliwego życia ani dowiedzieć się dlaczego spotkał ją taki los. Dni jej żałoby zakończyły się, gdy poległa broniąc miejsca, które kochał. Którego obaj kochali. Jej oczy także stały się puste. Bez wyrazu i uczucia. Nagi grób, a na nim jedna biała róża. Ku pamięci tej, której nie było dane być kochaną. Samotny grób, pośród wielu innych.

- Dzięki Tobie miał o co walczyć... - Postać ubrana w czerń, spojrzała po raz ostatni na imię na nagrobku, nim odwróciła się na pięcie, aby odejść. Tak jak odeszły jej wszelkie marzenia i Ci, których kochała. Ponownie została sama.

One-shot Harry Potter 💔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz