Cedric × OC - Najwyższa półka

2.2K 90 1
                                    

Dedykowane TfujTlen

Cichy śpiew ptaków, przerwał głośny pomruk niezadowolenia dziewczyny. Blondynka spojrzała uważnym wzrokiem na chłopaka, który uśmiechał się do niej szeroko, najwyraźniej niewzruszony jej niezadowoleniem. Dziewczyna westchnęła, zarzucając swoje długie blond włosy do tyłu.

- Oszukujesz - powiedziała, śledząc jak pionek chłopaka przesuwa się po planszy. Cedric zaśmiał się cicho, podając jej kostki do gry, które po wymianie spojrzeń po chwili przyjęła.

- Mówiłem, że nie musisz dawać mi fory... - powiedział, poprawiając koc w kratę, który pod wpływem podmuchu wiatru podwinął się pod dłoń chłopaka.

- Zrobiłam tak, ponieważ nie sądziłam, że będziesz oszukiwał! - powiedziała oburzona, na co ten przewróci oczami, jednak kącik jego ust mimowolnie wystrzelił w górę. Dziewczyna przyjrzała się planszy, widząc, że chłopak lada moment wygra. - Poddaję się... nie gram w to - westchnęła, kręcąc głową. Talie opadła na trawę, przymykając oczy. Mogła usłyszeć jak plansza zostaje odepchnięta, a jej miejsce obok Puchonki zastępuje chłopak. Poprawiając się na kocu, szatyn przez przypadek włożył nogę do miski z chrupkami, które ostatecznie wylądowały na trawie.

- Ty to będziesz sprzątał - mruknęła, uchylając powieki, aby napotkać rozbawiony wzrok chłopaka. Blondynka przekręciła oczami, ponownie zamykając oczy. Zapanowała cisza, w której ponownie można było dosłyszeć świergot ptaków.

- Listy ze szkoły powinny przyjść dzisiaj... - zaczął szatyn, kładąc się na jednym boku, aby móc lepiej widzieć dziewczynę. Talie uniosła powieki, aby spojrzeć na chłopaka, który się w nią intensywnie wpatrywał. Policzki dziewczyny mimowolnie jej woli pokryły się lekkim rumieńcem. Niepewnie, jednak w miarę szybko podniosła się na łokciach, ponieważ jej serce niebezpiecznie zaczęło bić jej w piersi. Obiecała sobie przecież, że przestanie. Musiała się kontrolować, gdyż takie akty ze strony chłopaka przyjemnie łechtały jej ego. Ona jednak dobrze wiedziała, że na oku miał kogoś innego. - To co Anders... może wybierzemy się razem na Pokątną? - zapytała, dalej się jej przyglądając.

Dziewczyna się zamyśliła, wpatrując się w krzaki róży, które rosły prawie, że wszędzie w ogrodzie chłopaka.

- Tak się składa, że już się z kimś umówiłam... - powiedziała cicho, bojąc się rozgniewać lub zasmucić tym chłopaka. - [Imię kolegi] poprosił mnie ostatnio, abym mu pomogła... - Cedric przygryzł wnętrze policzka, aby się nie skrzywić na dźwięk tego imienia. Poczuł jak serce boleśnie mu się ściska, jednak starał się po sobie tego nie poznać. Żartem, przepełnionym goryczą zapytał.

- W czym? Kupowaniu książek z listy czy może doborze koloru krawata? - chłopak uniósł pytająco brew.

- Nie mów tak - powiedziała, unikając jego spojrzenia. - Poprosił mnie, abym mu doradziła w doborze książek... ostatnio zaczął się interesować [Twoje hobby\Ulubiony magiczny przedmiot], a tak się składa, że trochę się na tym znam... - Talie spojrzała przelotnie na chłopaka. - No nie patrz tak na mnie. Na pewno się spotkamy dzisiaj i mam nadzieję, że mi pomożesz z podręcznikami bo ty to przerabiałeś w tamtym roku... no i nie zawsze sięgam do najwyższych półek, a po tym jak ostatnio użyłam złego zaklęcia i zdemolowałam pół księgarni jakoś mi niezbyt pozwalają tam używać czarów... - mruknęła. Chłopak nic z początku nie odpowiedział.

- Bo wiesz... - podrapał się po karku, zaciskając usta w wąską linijkę - Wcześniej też się z kimś umówiłem, ale myślałem, że idziesz sama i wiesz... - powiedział, na co ta spojrzała na niego zaskoczonym wzrokiem. Dziewczyna posmutniała.

- A, to miło w twojej strony - powiedziała, po chwili niezręcznej ciszy. - Ja muszę się już zbierać... - powiedziała niechętnie, powoli wstając. Otrzepała swoją spódnicę, obdarzając chłopaka wymuszonym uśmiechem. - To do zobaczenia - powiedziała, ruszając w kierunku drzwi od tarasu.

Cedric położył się z powrotem na kocu, wypuszczając powietrze z ust. Przetarł dłońmi twarz, zamykając oczy.

- Coś ty narobił... - powiedział sam do siebie, spoglądając w bok, czyli w miejsce, gdzie przed chwila leżała Puchonka.


- Na pewno myślisz, że to jest dobry pomysł? - Cedric zignorował kpiący uśmiech przyjaciela, gdy oboje oparci o ścianę budynku wpatrywali się w witrynę sklepową przez którą było widać roześmianą dwójkę Puchonów. - W dodatku nie spodziewałem się po Tobie, że posuniesz się do aktów wzbudzania zazdrości... - powiedział z przekąsem, oglądając się przez ramię. W sklepie za nimi stała Cho Chang, która poszła na przymiarki szaty. Cedric szybko wywinął się z przyjacielem od tego, tłumacząc, że prawdziwemu dżentelmeni nie przystoi. Tak, więc stali skołowani, wśród tłumu jak ostatni idioci obserwując [T.I].

- Dupek robi to specjalnie - szatyn zignorował wcześniejsze pytanie Puchona, obserwując uważnym wzrokiem każdy najmniejszy ruch chłopaka.

- Byłby do tego zdolny, ale nie pomyślałeś, że [T.I] też może mu się podobać? - Blondyn westchnął widząc jednoznaczne spojrzenie chłopaka, które samo w sobie mówiło, że taka opcja nie może mieć miejsca - Mniejsza... - mruknął, wkładając ręce do kieszeni spodni.

- Jestem - obok nich stanęła Cho, trzymając w dłoniach już kilka pudełek, zresztą jak pozostali chłopacy.

- To może teraz... - zaczęła Krukonka, rozglądając się po ulicy.

- Książki - dokończył za nią Cedric, uśmiechając się nerwowo w jej kierunku. Krew zawrzała mu w żyłach, widząc jak [Imię Kolegi] nieznacznie przybliżył się do Talie. Chłopak od razu ruszył w tamtym kierunku, ciągnąc za rękę brunetkę i blondyna. Brunetka posłała mu pytające spojrzenie, na którego widok ten jedynie wzruszył zakłopotany ramionami. Weszli do pomieszczenia, a szatyn puścił dłonie przyjaciół. Ominął ich, idąc w kierunku regałów z podręcznikami.

- [T.I] - powiedział Cedric, udając zaskoczonego - Co za zbieg okoliczności! - Dziewczyna uśmiechnęła się na powitanie. W przeciwieństwie do jej towarzysza, który najwyraźniej stracił dobry humor. Szatyn niby niechcący pchnął ramieniem niższego od siebie chłopaka, sięgnął po podręcznik od zielarstwa, który leżał na najwyższej półce - Tego potrzebowałem... - Cedric pomachał drugiemu chłopakowi książką pod nosem. Kiedy chciał odejść, nagle się odwrócił. - Aha, bym zapomniał - Ramieniem przyciągnął niższą od siebie Puchonkę, całując ją w czoło. Talie zamrugała oczami, nie bardzo wiedząc co właściwie się stało. - Łapy przy sobie [Nazwisko kolegi]...


One-shot Harry Potter 💔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz