Fred × OC - Mundurek

2.4K 112 12
                                    

Pisane dla HaniaWeronika

Jeżeli ktoś wciąż wątpił w prawdziwą przyjaźń między dziewczyną a chłopakiem, zwykłą i niepodszytą ani gramem zainteresowania obu stron, niech lepiej spojrzy w kierunku Callie i Olivera. Ta dwójka przyjaźniła się od małego, traktowali się jak brat i siostra i nie było mowy o tym, aby którekolwiek z nich spojrzało na tego drugiego inaczej niż jak na zwykłego przyjaciela. Co zabawne, kiedyś nawet chciano ich ze sobą swatać, jednak oboje z dziwnym oburzeniem stwierdzili, że jest do pomysł niedorzeczny. Co jedynie upewniło wszystkich, że nic z tego nie wyniknie. Jest to prosto mówiąc niemożliwe.

Szatynka myślała, że taka sama relacja dzieliła ją i bliźniaków Weasley. Oczywiście, nie znała ich tak długo i dobrze jak Wood'a, jednak między nią a chłopakami wynikła kiedyś nić porozumienia, która z czasem przerodziła się w przyjaźń. I tak miało być do samego końca. Zielonooka miała się z nimi przyjaźnić, i tylko przyjaźnić, do samego końca, skupiając się na sportowej karierze z Oliverem, nie zaprzątając sobie nawet głowy związkami.I tak grono chłopaków na każdym jej kroku wystarczająco odstraszało potencjalnych adoratów, oczywiście o ile tacy się znaleźli bo bliźniacy szybko wybijali im taki pomysł z głowy. Żartami i psikusami oczywiście, a nieraz przy niemałej pomocy samej Callie, gdy ktoś był zbyt natrętny i niemiły w stosunku do niej samej i jej przyjaciół.

Jednak coś się zmieniło. Ten gest, spojrzenie czy sam głupi uśmiech na twarzy Freda działał na nią inaczej niż kiedyś. Niegdyś zazwyczaj dogryzała mu lub najzwyczajniej w świecie odwzajemniała go. Teraz rumieniła się, czego nie potrafiła zrozumieć lub szybko odwracała wzrok aby temu zapobiec.

Callie weszła z powrotem do przedziału, zamyślając się. Wiedziała, że czegoś zapomniała, jednak nie mogła sobie przypomnieć czego. Dziewczyna odgarnęła włosy z ramienia, rozglądając się po pomieszczeniu. Pod oknem po prawej siedział Lee, który przepychał się jak dziecko o to miejsce z Oliverem, który w ramach cichego protestu usiadł pod ścianą, czytając książkę zapewne o Quidditchu, przez co omal nie potknęła się o jego wysunięte nogi. Po prawej siedzieli bliźniacy, którzy grali w karty. Dziewczyna zakaszlała, odgarniając powietrze magazynem, który dostała od Luny, gdy weszła na chwilę do jej przedziału. Callie podeszła do okna, otwierając je, przez co karty leżące na kanapie rozleciały się po przedziale.

- To był sabotaż! Wygrywałem! - Krzyknął George, rozkładając ręce. 

- Mówiłam Ci Wood, abyś nie ściągał butów - Dziewczyna zignorowała słowa jednego z bliźniaków, zwracając się do przyjaciela, który przekręcił oczami, przekartkowując książkę. 

Gryfonka odłożyła magazyn między Jordanem a Oliverem, sięgając po swoją torbę, aby wyjąć z niej mundurek.

- Gdzie moje cukierki? - Zapytał Lee, na co Callie wyprostowała się gwałtownie, uderzając dłonią o czoło.

- Ja mogę nimi być - Powiedział Fred, poruszając porozumiewawczo brwiami, na co wszyscy się zaśmiali.

- Jak masz problem to w końcu rusz tyłek i sobie je kup. -  Wtrącił się Wood.

- Wiedziałam, że o czymś zapominałam.  - Westchnęła, odkładając swój mundurek na kanapę, szybko zapinając walizkę. - Przepraszam Cię Lee. Przebiorę się i wracając tym razem je kupię - Mruknęła, chwytając swoje rzeczy.

- Gdzie idziesz? - Zapytał Fred, na co ta zatrzymała się przy drzwiach. Zmarszczyła nos, pocierając policzek, cały w piegach.

- Wiesz... nie przemawia do mnie rozbieranie się w przedziale pełnym chłopaków - Mruknęła, na co Wood, parsknął śmiechem, krzywiąc się.

- Nawet mi o tym nie mów... - Powiedział. - Trauma do końca życia - Odparł.

- Dzięki - Mruknęła Gryfonka.

- Co? Nie. Mówiłem o sobie - Parsknął Wood.

- Ja tam nic przeciwko nie miał. - Powiedział Fred, na co szatynka spojrzała na niego pytająco. Potrząsnęła szybko głową, zatrzaskując za sobą drzwi.

- Co to miało być?! - Zapytał rozbawiony Jordan, patrząc na bliźniaka.

- Niby co? - Zapytał Fred.

- Widocznie podrywasz Shelley! Stary, ty z nią flirtowałeś! - Powiedział Jordan

- Ja... - Zaczał.

- Co ty! Nie gadaj, że Tobie się podoba?! - Krzyknął George.

- Ciszej! - Syknął Fred. - Poza tym... i tak nie mam u niej szans. - Powiedział Fred, na co Oliver się opluł, gwałtownie wstając, przez co uderzył głową o metalowe pręty, na których leżały walizki.

- Co!

One-shot Harry Potter 💔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz