Dedykowane dla _Koami_
Każda porażka przez którą schodził z boiska z opuszczoną głową sprawiała, że następnego dnia podnosił ją jeszcze wyżej. Podnosił ją wyżej, żeby nie dostrzec w oczach pozostałych ludzi, ludzi którzy na niego liczyli, utraconej nadziei. Utraconej nadziei, którą każdego dnia odnajdywał w odbici swego lustra. Przestał się doszukiwać wsparcia, gdy potykał się o własne nogi w drodze do sukcesu. Bo na tym polegało życie. Na uczeniu się na swoich błędach. Samodzielnie. Tak przyjemniej Oliver sądził do czasu, gdy nie natknął się na pewną dziewczynę, która sprawiła, że każda jego porażka przeradzała się w sukces.
- Założę się z wami, że nie znajdziecie w tej szkole choć jednej osoby, która by nie chciała za te lata upokorzenia podpalić chociażby Nietoperzowi szatę na koniec roku... wiecie, tak dyskretnie, żeby nas przepuścił... no, nie wliczając w to przecież samego Snape! Chociaż, gdybym miał do końca swych dni oglądać tą twarz w lustrze zapewne rozważyłbym tą propozycje dość szybko... - Fred uśmiechnął się szeroko na dźwięk słów swojego brata.
- Zapomniałeś chyba o [Twoje Nazwisko] - powiedział Fred, szturchając Georga w ramię, który cicho prychnął, kręcąc głową.
- Mówisz to tylko dlatego, że Ci się podoba... - powiedział George, na co Fred uśmiechnął się nikle, zakładając dłonie za głowę, głośno wzdychając.
- Możliwe - westchnął Fred. Na te słowa ożywił się Oliver, odrywając wzrok od książki. Odchrząknął, spoglądając na bliźniaków. Chłopak odwrócił głowę w bok, zauważając wspomnianą Puchonkę, która szła zaledwie kilka metrów przed nimi. Oliver poprawił się na trawie, odkładając książkę na bok.
- Nawet jeśli... - zaczął, zwracając na siebie uwagę rudzielców, poczuł jak w gardle mu robi się sucho - Nie dopuści was do niej jej starszy brat, a nawet jeśli by wam się udało ominąć jego czujność to sami wiecie, że dziewczyna jest... - chłopak się zamyślił, szukając odpowiedniego słowa, aby choć trochę ostudzić i zniechęcić zapał Freda co do [T.I] - płochliwa - powiedział po chwili, odchrząkając, zauważając, że dziewczyna stoi niedaleko nich. Mógł przysiąc, że czuł na sobie jej wzrok.
Fred szybko się podniósł do siadu, obserwując uważnie dziewczynę. Przestał słuchać przyjaciela, gdy tylko ją zauważył. Już miał najwyraźniej ruszyć w jej kierunku, lecz podszedł do niej jej brat. Chłopak był z roku wyżej co Oliver i tak samo jak on, był kapitanem drużyny w swoim domu. Jednak, że posturą i brawurą niepokoił nawet nieustraszonego kapitana drużyny Gryfonów.
Fred wypowiedział wiązankę przekleństw pod nosem, siadając z powrotem na trawie.
- Ten to zawsze wyczuje moment... - mruknął Fred, opierając się o twardy pień drzewa.
- Dziwisz mu się? - zaśmiał się George - Jest najładniejszą dziewczyną w naszej szkole... poza tym, jak tylko jej brat opuści tą szkołę, całe stado nabuzowanych emocjonalnie chłopaków się na nią rzuci... - powiedział, powracając wzrokiem do dziewczyny. Oliver, który poczuł jak serce podchodzi mu do gardła, zrozumiał, że George może mieć rację. Chociaż w tym aspekcie.
~*~
- Oliver poczekaj! - szatyn zatrzymał się, odwracając się w kierunku [Imię brata], który szedł w jego kierunku. Chłopak zawahał się, pamiętał jak jeden z Krukonów wyznał miłość jego siostrze przed całą szkoła. Nie spodobało się to [Imię brata] do tego stopnia, że chłopak wylądował w skrzydle szpitalnym po bójce, która była raczej pobiciem niż równą walką. Teraz chłopak w duchu modlił się, żeby to i jego nie odkrył. Jego i uczucia do jego młodszej siostry. Jednak stał tam wytrwale, czekając jak chłopak w pełni go dogoni. - Jak wiesz - zaczął chłopak, stając naprzeciw szatyba - Muszę wyjechać na pewien czas, z powodów osobistych - mruknął, wkładając dłonie do kieszeni spodni. - I mam do Ciebie prośbę, bo wiem, że najwyraźniej tylko Tobie mogę zaufać... - powiedział z przekąsem. Spojrzał w dal, lecz po chwili się wzdrygnął, powracając wzrokiem do nieco niższego od siebie chłopaka. - Chciałbym Cię prosić o przysługę. Chciałbym...prosiłbym Cię, abyś przez czas mojej nieobecności miał na oku i pilnował mojej siostry, bo wiem, że podczas mojej nieobecności stado oblechów się na nią rzuci i tylko czekają jak wyjadę - westchnął ciężko z kwaśną miną. - Mogę na Ciebie liczyć?
- Ja... T-tak - powiedział zszokowany Oliver - Jasne - odchrząknął, na co Ślizgon poklepał go po ramieniu w podzięce.
- Równy z Ciebie gość Wood - powiedział odchodząc.
Oliver spojrzał za siebie, w kierunku, w którym ruszył chłopak. Stanął jak wryty odnajdując wzrokiem [kolor twoich włosów] stojącą na końcu korytarza, która spojrzała w jego kierunku nieśmiało, po czym spojrzała pytająco na swojego brata, który ominął ją bez słowa.
Gryfon przymknął oczy, wiedząc, że przepadł na dobre. Wiedział, że nie da rady.
Jedak ta z początku wyglądająca na porażkę sprawa, zmieniła bieg codziennego życia tej dwójki. Bo nie zawsze każdy zły początek historii decyduje o jej końcu. Nieprawdaż?
CZYTASZ
One-shot Harry Potter 💔
Fanfiction❤️ - zamówienia otwarte 💤 - zamówienia chwilowo zamknięte/realizowane 💔 - zamówienia zamknięte Któż by nie chciał przeżyć własną przygodę w słynnym Hogwarcie!? Zaprzyjaźnić się z Ginny Weasley, wyznać miłość Syriuszowi Bkack'owi czy zostać wyznacz...