Chodnik

2.2K 193 135
                                    

Shuichi i Kokichi po paru minutach otrzymali swoje jedzenie i picie. Zapanowała między nimi cisza. Kokichi już w tedy wiedział, że Saihara coś od niego chciał. Nie wiedział dokładnie co. Jednak napewno czegoś chciał i nie sądził, że jest to poprostu chęć zaprzyjaźnienia się z nim. Shuichi nie był tego typem osoby, jego przyjaciele jak to on nazywał byli ludźmi z przypadku. Chodzi o to, że poznali się przez przypadek, głównie przez wspólne wycieczki klasowe. Saihara nie zaprosił by kompletnie nie znanej mu osoby, gdyby nie miał ku temu jakiegoś większego celu. Kokichi na początku myślał, że może jednak chce zaprzyjaźnić się z nim bez wykorzystania go przy okazji. Kokichi nie wiedział czego chce Saihara, ale wiedział jedno. Nie da mu tego. Nie po dobroci. Nie będzie osobą którą można wykorzystać do swoich celów nie mówiąc jej o tym. Nie będzie prostym dostarczycielem informacji, bezczynnym obrońcą czy workiem treningowym. Inni niech będą on nie zamierza. Nie po to tak bardzo się stara być szczęśliwy, żeby być poprostu wykorzystany. Nie zamierza współpracować i być łatwym celem. Chociaż... Ciągle nie wie co może go czekać przy najbliższym zakręcie. Może to właśnie ta dziwna znajomość zaprowadzi go do szczęścia? Kokichi nie wiedział. Nie miał jak. Jednak myśl o tym, że może właśnie zmarnować swoją życiową szanse była jeszcze gorsza od tej, że mógł być wykorzystany. Nie nie mógł tego stracić. Wszystko, wszystko byle by dojść do celu. Może właśnie los chce go sprawdzić. Nie może zrazić do siebie osoby która, jakby jednak nie patrzeć jest dla niego miła. W końcu ktoś jest dla niego miły. Ktoś go dostrzegł. Ktoś chce może po to by go wykorzystać, ale wciąż zaprzyjaźnić się z nim. On nie zmarnuje tej szansy. Nie może. Z myśli Kokichiego wyrwał go brak Panty którą mógł by wypić. Po mimo, że nienawidził mieć czegokolwiek w ustach co jest powszechnie nazywane jedzeniem. Mógł jakoś przełknąć ten słodki smak. Nie mógł się ujawnić w takim momencie. Byłoby to głupie. Potem wymienili się numerami telefonu. Kokichi teraz już wiedział, że będzie musiał się pospieszyć i szybko wrócić do domu, by na czas opróżnić swój organizm z niepotrzebnych kalori które zaśmiecają teraz jego ciało. Postanowił, więc poprostu powiedzieć, że musi wracać do domu, bo przypomniał sobie, że musi zrobić jakoś BARDZO ważną rzecz akurat teraz i musi szybko wracać. Saihara oczywiście w to nie uwierzył, ale w sumie nie musiał. Kokichi poprostu rzucił mu jakiś zawstydzający tekst i zaczął zbierać swoje rzeczy. Zamierzał już wyjść, gdy Shuichi zapytał.

- Nie chciałbyś, żebym odprowadził cię do domu? - był jeszcze nieco zawstydzony, ale zebrał się w sobie by zapytać, w końcu on go zaprosił i było by miło, gdyby go odprowadził.

- Oooo czy moja Saihaaara chaan się o mnie troszczyyy? - Kokichi nie mógł się wręcz powstrzymać od tego żeby to powiedzieć, chociaż bardzo się spieszył.

- Em no eeeeee.. Można tak powiedzieć. - w końcu powiedział. Szczerze Saihara chciał również dokładnie wiedzieć, gdzie mieszka Kokichi, ponieważ skoro zostaną przyjaciółmi to musi wiedzieć gdzie mieszka prawda?

- Ooo jakie to miłe. - powiedział Kokichi chcąc już wyjść.

- Emm no to daj mi chwilę zapłacę i idziemy. - Kokichi nie chciał już więcej marudzić, postanowił grzecznie poczekać, bo uznał, że dalsza dyskusja jeszcze bardziej by go spowolniła. Gdy Shuichi dołączył do Kokichiego przy drzwiach wyjściowych, mniejszy wystrzelił jak z procy w kierunku swojego domu. Saihara zaskoczony jego prędkością również przyspieszył zastanawiając się jak taki mały człowiek może tak szybko przebierać nogami.

- Um wow. Musisz się bardzo spieszyć. - Saihara chciał jakoś znów zacząć rozmowę.

- No tak przecież mówiłem, że mam do załatwienia bardzo WAŻNĄ sprawę i to jak najszybciej! - powiedział nadal pędząc Kokichi. To co powiedział nie było wówczas kłamstwem chociaż Shuichi tak właśnie myślał. Miał do załatwienia BARDZO WAŻNĄ rzecz jaką było oczywiście oczyszczenie swojego organizmu ze zbędnych substancji.

- A rozumiem. Daleko mieszkasz? - Zapytał Shuichi poprostu z ciekawości.

- Nie tylko w sąsiednim mieście 100km z tąd. - powiedział ze śmiechem Kokichi. To co powiedział było oczywiście kłamstwem.

- Naprawdę? - Siahara oczywiście wiedział, że to niemożliwe, ale chciał być miły i nie mówić Kokichiemu, że kłamie, bo w jego mniemaniu to niemiłe.

- Nie! Uwierzyłeś w to?! Ha! - Kokichi oczywiście wiedział, że Saihara się na to nie nabrał, ale był ciekawy jak odpowie. W końcu nie miał dużo czasu na rozmowę był już blisko swojego domu.

- Um.. Nie oczywiście, że nie. - Shuichi odpowiedział zgodnie z prawdą.

- To poco zgrywasz głupiego? - Kokichi oczywiście chciał go sprowokować swoją wredną fasadą. Jednak zaraz potem tego pożałował.

- A ty czemu cały czas kłamiesz!? - Tak Saihara był nieco zdenerwowany, jego wypowiedź łączyły ciekawość i to, żeby jak najszybciej rozwiązać tą zagadkę i złość na to, że Kokichi jakby nie patrzeć pomiata nim jak chce w każdej swojej wypowiedzi.

- A co cię to obchodzi co!? - Kokichi nienawidził takich pytań z całego serca. W życiu nie odpowiedział by na nie szczerze. Nie chciał, żeby ktoś się dowiedział nikt nie może. NIKT. Poprostu nikt.

- A dlaczego ma mnie to nie obchodzić!? - Saihara nie dokońca miał czas, żeby przemyśleć odpowiedzi, więc mówił to co poprostu czuł. Jednak również był zaintrygowany tym jak Kokichi zareagował na jego pytanie. Było to nieco podejżane.

- Dlatego, że to nie twój cholerny interes! I od kiedy tak bardzo się mną interesujesz co?! Pewnie, żeby mnie poprostu wykorzystać tak jak zawsze było! - kiedy Kokichi usłyszał ostatnią część swojej wypowiedzi, zatkał sobie usta dłonią. Pozwolił by jego prawdziwe myśli i uczucia wyszły na jaw. Na co on sobie pozwolił. Jak głupi był. Jak mógł popełnić tak prosty błąd!? No jak powiedz mi jak!? W tym momencie Kokichi nie myślał już racjonalnie tak jak zawsze myślał i zrobił najgłupszą rzecz jaką mógł w tej chwili zrobić. Uciec. Zostawiając Saihare z nie małym szokiem na środku chodnika.

Jak Powstają Listy? OumaSai/Saiouma [Korekta]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz