Czy Ktokolwiek Zwracał Na To Uwagę?

805 92 7
                                    

Shuichi wraz z Kokichim nie musieli długo czekać, aż ktoś chciał wyciągnąć piłkę ze składzika. Przy tym nakrywając ich na "wagarowaniu". Nie musieli się naszczęście z tego tłumaczyć, ponieważ osoba, która ich nakryła była koleżanką Kaede z innej klasy i znała Saihare z widzenia. Dlatego wyszli ze składzika bez większych problemów. Jeżeli chodzi o rzeczy Kokichiego takie jak torba czy inne rzeczy, które zostawił, były na miejscu przechowane przez Kaito na prośbę Saihary. Ulżyło przez to Kokichiemu, że jednak nie zostanie zabity przez jego własną matkę. Następna lekcje mieli już z innym nauczycielem, dlatego nie musieli się martwić o to, że nauczyciel będzie zadawał pytania, gdzie byli, co robili i dlaczego? Wszystko wróciło do normy, zupełnie tak jakby nigdy nic się nie wydarzyło. Jednak to nie była prawda.

Kokichi naprawdę nie chciał by lekcje się skończyły. Nie chciał iść do psychiatry nie, chciał współpracować, leczyć się czy robić cokolwiek co poprawiło, by jego stan zdrowia. Można to uznać za bezsensowne tłumaczenie tak też pewnie odebrali, by to koleżanki i koledzy z klasy Kokichiego, którzy nie zbyt przejmują się jego losem. W swoich własnych myślach Kokichi mówił, że "nie chce", jednak prawidłowa wersją byłoby raczej "boję się". Ponieważ Kokichi naprawdę się bał. Bał się, że zostanie wyśmiany. Jego problemy to przecież nic wartego uwagi inni mają gorzej. Ma się jeszcze komuś żalić ze wszystkiego? Przecież to marnowanie czasu i pieniędzy. I tak nie będzie współpracował. W końcu... Nie poczekaj. Kokichi miał po co tam iść prawda? Miał dla kogo żyć...? Prawda? Kokichi rozejrzał się po klasie, w której władnie miał swoją ostatnią w ten dzień lekcje. Widział Miu tworzącą coś pod ławką. Widział Rantaro, który chyba próbował się skupić na lekcji, jednak raczej mu to nie wychodziło wnioskując to po jego dosyć zmęczonej twarzy. Widział Tenko, która robiła notatki w dwóch zeszytach, swoim i Himiko. Widział Kaito patrzącego gdzieś w niebo za oknem. W klasie Kokichiego było sporo osób. Różnych osób. Każda miała swoją historię i swoje własne przemyślania na każdy temat. Nie było w tym nic dziwnego. Codziennie tak było. Codziennie widział tych ludzi. Przechodził obok nich siedział w tej samej klasie co oni. Robił te same notatki pisał te same sprawdziany. Jednak czy gdyby nagle zniknął to cokolwiek by się zmieniło? Czy zmieniła by się atmosfera w pokoju w, którym Kokichi teraz siedział i rozmyślał? Kokichi naprawdę nie widział.

Kokichi jednak nie spojrzał w jeszcze jedno miejsce. Kokichi odwrócił się. Za nim siedział oczywiście Shuichi. Zamienili się miejscami już jakiś czas temu, by Kokichi mógł dokładniej i lepiej wszystko widzieć. Saihara oczywiście uśmiechnął się widząc Kokichiego odwróconego do niego przodem. Czy tutaj coś by się zmieniło? Czy gdyby nagle zniknął Shuichi nadal by tutaj był i uśmiechał się do niego? Nie... Raczej nie. Kokichi przecież zastanawiał się nad tym już wcześniej. Jaki był sens wracania do tego? Nawet jego myśli były powtarzające się i nudne.

Dzwonek sygnalizujący koniec lekcji zadzwonił dokładnie w momencie kiedy Kokichi skończył pisać notatki. Kokichi znów chciał uderzyć głową w stół z całej siły, jednak Shuichi, który siedział za nim najpewniej nie byłby zadowolony z tego gestu. Dlatego powstrzymał się. Kokichi tak jak reszta osób znajdujących się w klasie zaczęła nerwowo pakować swoje rzeczy do plecaka. Kiedy skończył  pożegnał się z Shuichim. Był gotowy wyjść. Nie miał już żadnych lekcji, więc wystarczyło mu tylko czekać na jego matkę, aż przyjedzie zabrać go do psychiatry.

Kokichi był już w domu. Chciał jak najszybciej skończyć odrabiać lekcje, by móc jeszcze pomyśleć o tym co go czeka, lub o tym co go nie czeka. Kokichi jednak nie mógł skupić się na lekcjach tak jak zawsze cały czas miał świadomość, że będzie musiał jeść, będzie musiał rozmawiać. Z ludźmi z którymi nie chce rozmawiać. Nie chciał rozmawiać z psychiatrą, a w szczególności z własną matką. Nie chodziło o to, że jej nie kochał, ponieważ przez większość czasu miał tylko ją. Jednak nie chciał mówić jej o tym co działo się w jego głowie. Nie chciała by pewnie usłyszeć o jego "myślach samobójczych" czy o tym, że się samookaleczał. Nie było to raczej nic co ktokolwiek chciałby usłyszeć. Najpewniej była by zawiedziona jaką porażką był Kokichi. Jednak o tym chyba też myślał już wcześniej. Jego myśli powtarzały się. To było denerwujące. Kto zawsze chciałby słuchać tych samych powodów. Tego samego użalania się nad sobą. I tak prędzej czy później ludzie zostawią go. Kokichi będzie po prostu zbyt nudny, zbyt przewidywalny, żeby utrzymywać z nim kontakt. Czy różnił się wogóle od tych ludzi, których kiedyś obwiniał za bycie nie wartymi jego zachodu? Pewnie, że nie. Tak przynajmniej myślał Kokichi.

Jak Powstają Listy? OumaSai/Saiouma [Korekta]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz