Fałszywa Troska

1.8K 157 161
                                    

Gdy Saihara dotarł w końcu do szkoły, ponieważ droga strasznie się mu dłużyła. Jak zwykle nie zobaczył Kokichiego, jednak nie była to dla niego rzecz nowa, w końcu Kokichi miał w zwyczaju przybiegać zdyszany dwie lub trzy minuty przed pierwszym dzwonkiem. Nie byłoby też to żadnym zaskoczeniem, gdyby spóźnił się na pierwszą lekcje. Dla wszystkich uczniów w klasie nagle wbiegający do klasy Kokichi jest czymś naturalnym, dlatego nikt nie zawracał sobie głowy, dlaczego tak właśnie było? Shuichi nie był wyjątkiem od tej reguły, bo w końcu może tak samo jak on sam nie należy do osób które lubią budzić się rano. A kimś kto jest całkowicie obudzony dopiero po godzinie dziewiątej rano. Dobry humor Saihary odrazu zauważyli jego znajomi. Jednak, gdy zapytali co się takiego stało, że zwykle przygnębiony i melancholijny Shuichi który jeszcze niedawno mówił, że wszyscy są samotni. Teraz rozpierała go pozytywna energia. Której nawet on sam niedokońca umiał wytłumaczyć. Kiedy pierwszy dzwonek dał o sobie znać, Shuichi zauważył pośpiesznie idącą sylwetkę. Która należała oczywiście do najwyższego przywódcy Kokichiego Oumy. Maki i Kaito postanowili iść już ponieważ zaczynali razem. Kaede za to razem z Shuichim postanowili poczekać na Kokichiego, który kiedy ich zobaczył zaczął jeszcze szybciej przebierać nogami. Kiedy wymienili się szybkim "Cześć". Kaede która również miała z nimi pierwszą lekcje zauważyła, że radość która przepełniała Saihare była spowodowana Kokichim? Możliwe, że to ze względu na to co stało się ostatniego piątku. I była to napenwo po części prawda w końcu Saihara bardzo martwił się o Kokichiego a widok go teraz w pełni życia był uspokajający.

Cała trójka weszła do klasy a następnie usiadła w ławkach. Lekcja przebiegała zwyczajnie, tym razem pisali niezapowiedzianą kartkówkę. Jednak nawet to nie mogło popsuć Shuichiemu dobrego humoru. Kokichi był poprostu zmęczony i chociaż był dobry z większości przedmiotów to widok niezapowiedzianej kartkówki nie ucieszył go wcale. Kaede za to raczej starała uczyć się na bieżąco, chociaż też radziła sobie z większością przedmiotów i zawsze powtarzała, że najlepiej uczyć się na bieżąco by potem nie mieć zaległości.

Po czasie który według Kokichiego przyszedł zbyt szybko był lunch. Najgorszy czas w całej tej karuzeli. Kokichi wiedział, że nie ma szans, żeby Kaito albo Shuichi zapomnieli co stało się w ostatni piątek. Tak samo inni nie mogli zapomnieć a Kokichi był tego aż nazbyt świadomy. Dlatego jedyną słuszną według niego kwestią było wycofanie się. Miał już przygotowaną serię najróżniejszych wymówek by, gdyby ktokolwiek chciał go zatrzymać. Jednak gdy miał już iść ktoś musiał wypowiedzieć jego imię.

- um..Kokichi? - Doskonale znał ten zakłopotany ton głosu i wiedział, że może być to tylko jedna osoba. Kokichi powoli odwrócił się w stronę Saihary i uśmiechnął się, chociaż tak naprawdę chciał jak najszybciej uciec do najbliższej toalety.

- Tak moja ukochana Saihara Chan? - Możliwe, że Shuichi speszy się i nie będzie drążył tematu, jednak ten cały czas bez trudu uśmiechał się. Kokichi widział, że nie był to fałszywy uśmiech jakim zwykle obdarzali go wszyscy w klasie. Tak zwanym przez Kokichiego uśmiechem fałszywej troski. Bo tak naprawdę nikt się o niego nie martwił. Tak przynajmniej chciał sobie wmówić.

- Chciałem zapytać Cię czy dziś też chciabyś usiąść z nami na lunchu? Bo jeżeli o mnie chodzi to jesteś bardzo mile widziany. - W tej chwili Kokichi miał trzy opcje mógł odmówić, jednak czy to nie zebrało by na niego większych podejrzeń dotyczących tego co robił? Mógł skalamać jakąś wymówką, jednak tutaj skutek byłby najpewniej podobny o ile nie gorszy. Mógł też przestać na propozycje. Nie miał oczywiście jedzenia a nawet nie trudził się by je przynieść. Mógł w końcu powiedzieć, że zapomniał, może było to dość słabo wiarygodne kłamstwo, jednakże nikt nie mógł go teraz posądzić o ukrywanie się lub słabość czy strach i ucieczkę.

- Jasne! Wszystko dla mojej Saihary Chan. - Postanowił przystać na propozycje Saihary.

Kaito gdy tylko zobaczył Shuichiego i Kokichiego idącego w ich stronę, pomachał im. Maki i Kaede nie zamierzały protestować, żeby Kokichi nie mógł z nimi usiąść w końcu byłoby to nie na miejscu przez to co stało się gdy ostatni raz się z nim wiedzieli. Jest to ten moment, gdy nawet jeśli nie lubisz pewnej osoby jesteś dla niej miły tylko i wyłącznie po to by potem nie męczyły cię wyrzuty sumienia, gdyby jakiś nieszczęśliwym trafem coś złego stało się tej osobie.

Gdy Kokichi usiadł do stołu obok Saihary, zaczęły się schody. Dosłownie każdy przy stole patrzył się na niego jakby oczekiwał, że zaraz zacznie świecić kolorami tęczy. Było to nie tyle co nie przyjemne to bardzo dla Kokichiego stresujące. Każdy czekał aż Kokichi wyjmie jedzenie i zacznie jeść, jednak nikt nie miał na tyle odwagi by to powiedzieć. Tylko Shuichi mógł sobie wyobrazić presję Kokichiego. Było mu go szkoda, bo sam w takie sytuacji napenwo zapadł by się pod ziemię. Dlatego szybko spostrzegł się, że nie było dobrym pomysłem, żeby zapraszać tu Kokichiego. Saihara poczuł, więc, że musi to odkręcić. Wziął pudełka z jedzeniem a następnie wstał. Może i odważył się teraz na jeszcze bardziej lekkomyślny krok. Biorąc pod uwagę, że większość osób uważa go za osobę która nigdy nie wychodzi po za schematy ogólnego nienażucającego się zachowania. Jednak nie miał czasu o tym teraz myśleć, ponieważ bez głębszej analizy wziął rękę Kokichiego, który w tej chwili siedział jakby przyklejony taśmą do krzesła z nerwów i odszedł od stołu swoich przyjaciół. Ciągnąć za sobą mocno oszołomionego Kokichiego, który takiego zachowania nigdy nawet by nie oczekiwał, szedł za nim. Shuichi nie chciał, żeby jego przyjaciele byli na niego źli lub obrażali się na niego. W końcu jego przyjaciele byli dla niego bardzo ważni, jednak nie mógł patrzeć na Kokichiego, który aż zaraz miał znowu omdleć ze stresu i paniki. Więc miał cień nadziei, że Kaede, Maki i Kaito zrozumieją.

Shuichi wraz z Kokichim usiedli w miejscu w którym nikt by ich nie widział. Było to oczywiście celowe zagranie Saihary. Potem wyjął pudełko które było przeznaczone dla Kokichiego. Przeszła go wtedy chwila zawachania czy miał powiedzieć, że wie, że Kokichi głodzi i to było powodem jego omdlenia. Czy tylko powiedzieć, że zauważył brak jego własnego lunchu. Shuichi zdecydował się na to drugą opcję również, dlatego, że sam nie był gotowy na tego rodzaju poważną konwersacje a nie tylko ze względu na ich dosyć słabe położenie. W końcu szkoła to chyba nie najlepsze miejsce do poruszania takiego tematu szczególnie kiedy dosłownie każdy może Cię usłyszeć.

- Em... Cóż zauważyłem, że chyba zapomniałeś swojego lunchu. A ja i tak wziąłem za dużo, więc um... Możesz je wziąść. - Tak. Nie brzmiało to tak dobrze jak w głowie Saihary, lecz nie miał zabardzo możliwości, by cokolwiek zmienić.

Kokichiego przebiła włócznia. Przebiła go na wylot. Mógł się tego domyśleć, jednak naprawdę nie sądził, że Saihara zaproponuje mu swoje własne jedzenie. Jednak po mimo tego jak bardzo nie chciał jeść nie chciał znów przybrać na wadze. To było to miłe. Kokichi poczuł się doceniony? Nie wiedział dokładnie jakie było to uczucie, ale podobało mu się ono. Dlatego wziął pudełko.

- Mój ukochana Saihara Chan martwi się o to, żebym nie był głodny? Jak miło. - Chociaż Kokichi powiedział to w żarcie była to prawda. Kiedy jadł nadal nękały go wyrzuty sumienia. W końcu nie mógł zjeść niczego bez poczucia winy. Jednak czy, gdyby odmówił nie wkopał by się jeszcze bardziej. Byłoby to w końcu bardzo podejrzane. Przynajmniej tak Kokichi sobie to tłumaczył. Chyba dobrze zrobił, że jednak postanowił nadciąć sobie ramiona.

Jak Powstają Listy? OumaSai/Saiouma [Korekta]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz