Odejść W Nicość

1.1K 109 22
                                    

Dni mijały, a Kokichi był coraz bardziej zawiedziony tym co udało mu się zrobić. Czyli nic. Jego matka nadal o niczym nie wiedziała. A Kokichi nawet nie zwrócił się ku tematowi własnego zdrowia, jeżeli tak można go nazwać. Nie było jednak tak, że Kokichi o swoje zdrowie, a bardziej życie nie bał się wcale. Był, w końcu szczerze przekonany, że był wielkim egoistą. I myślał tylko o swoim własnym dobrze nie zwracając uwagi na potrzeby wszystkich do okoła. Włączając w to Saihare. Co również utwierdzało go w tym, że na ból, którym codziennie witał go jego własny żołądek. Był zasłużony i tak właśnie musiało być. Kokichiego oczywiście denerwowało to jak bardzo nie zdecydowany był. Ponieważ, kiedy tylko miał mroczki, lub, po prostu nie mógł wstać z łóżka. Od razu ogarniała go panika i strach o własne życie.

Jednak kiedy to się nie działo, czyli przez większość czasu. Po prostu nie widział sensu tego zmieniać. Tak było zawsze. Gdy jednak tak myślał a działo się to wciąż dosyć często patrzył na Shuichiego obok niego. Który starał się z całych sił przekonać Kokichiego do jedzenia. Prawda była taka, że nie zmuszał go do tego wprost, jednak sytuacją w jakiej się znajdowali w danym momencie, nie umożliwiała Kokichiemu zachować się inaczej. Gdyby jednak tak zrobił naraził by się najpewniej na komentarze ludzi na około, czy po prostu wyglądało by to dziwnie. W umyśle praktycznie każdego kto znał Kokichiego chociażby dzień brzmiało by to dziwnie. Jednak Kokichi przejmował, się opinią innych na jego własny temat. Najpewniej, gdyby sam Kokichi im to powiedział nie uwierzyli by. W końcu zachowanie Kokichiego było dosyć specyficzne. Chciaż w różnych sytuacjach i obok każdej osoby zachowywał się choć trochę inaczej. W żadnym wypadku nie było to zachowanie, które można określić mianem miłego lub przyjaznego. Raczej kpiącego i patrzącego z góry. Osobę z wielkim ego, która wykłóca się z każdym i zawsze ma własne zdanie na każdy temat. Tak określili by go pewnie jego koledzy z klasy. Nie zwaracali oni bowiem uwagi na to jak Kokichi uderzał głową i stół, lub był on, po prostu przygnębiony. Raczej nikogo to nie obchodziło. Wszyscy trzymali się z daleka.

Czy była to wina Kokichiego, że tak się stało? Kokichi był tego pewien. W końcu był to jego własny plan na to, by nikt nie przeszkodził mu w jego wielkiej misji uzyskania poczucia szczęścia po przez odchudzanie się.

Tym razem również nikt nie zwracać uwagi na Kokichiego. Ostatni dzwonek dał o siebie znać a Kokichi zaczął pospiesznie pakować swoje rzeczy do plecaka. Tym razem nie mógł już liczyć na pożegnanie z Shuichim, ponieważ skończył lekcje godzinę wcześniej niż Kokichi. Tym razem Kokichi spieszył się, ponieważ przypomniał sobie o sprawdzianie na  który musiał się nauczyć. Nie chciał on bowiem trącić czasu w ciągu nocy, ponieważ jego matka napewno zauważyła by, że nie śpi. Dlatego wszystkie czynności związane z pozbywaniem się jedzenia zawsze wykonywał, kiedy jego matki w domu nie było, a przynajmniej starał się tak robić. Kokichi założył torbę i wyszedł szybkim krokiem z budynku szkoły. Nie miał z kim się przecież pożegnać.

Droga mijała mu jak zawsze jego denerwujący żołądek znowu błagał o jedzenie. Kokichi jednak postanowił to zignorować. Był zbyt zapatrzony na ludzi przechodzących na około. Patrzył na ludzi idących samotnie. Na pary. Czy na grupki znajomych śmiejących się razem. Nic nadzwyczajnego codziennie mógł patrzeć na tych samych ludzi idących w jedną jak i drugą stronę. Było to jednak dużo ciekawsze niż wymyślanie sposobu, by ból z żołądka zniknął. Kokichi, kiedy dotarł do swojego domu ból w żołądku tylko się nasilił patrząc w stronę kuchni, która stała przed nim otworem. Jednak nie Kokichi nie zrobi tego i nie zje zupełnie nic. Shuichi nie byłby z tego dumny. Kokichi miał, w końcu dojść do jakieś poprawy. Jednak głęboko w umyśle Kokichiego nadal wydniały myśli, że kiedy faktycznie do poprawy dojdzie Shuichi go zostawi. Po mimo tego, że starał się wyrwać te myśli ze swojego umysłu one zawsze wracały. I nic nie mógł na to poradzić.

Dlatego Kokichi ruszył do swojego pokoju nie oglądając się już za siebie. I zaczął uczyć do sprawdzianu. Godziny mijały, a Kokichi zdążył wymarzyć sobie już najbardziej zróżnicowane i najpyszniejsze jedzenie jakie tylko jego wyobraźnia była wstanie wytworzyć. To tylko nasilało jego poczucie głodu, które wciąż nie odpuszczało. Zwykle Kokichiemu udawało się zająć umysł czymś innym i wszelkie uczucie bólu czy głodu nie były już widoczne. Najłatwiejsze było to oczywiście w szkole, gdzie mógł zawsze porozmawiać czy zająć się czymś. W końcu ludzie, nawet jeżeli nie lubili go byli pod jego ręką cały ten czas. W domu Kokichi był całkowicie sam. Gdy jego matka wracała do domu, ograniczał z nią kontakt jak tylko mógł. Nie chciał, w końcu by coś podejrzewała. Takim sposobem kolejny dzień minął. A Kokichi leżał już w swoim łóżku gotowy na kolejny dzień. Oczywiście tylko teoretycznie. W praktyce Kokichi nie chciał nigdzie iść. Chciałby, po prostu rozpłynąć się w powietrzu i - Nie przestań. Kokichi nie miał już o tym myśleć. Musiał być silny i pokazać, że on jest w stanie robić to dalej. Ciągnąć to wszystko dalej. Chciaż zasnął bardzo szybko. To brak jedzenia przez resztę tego dnia było błędem. Lecz Kokichi nie był tego jeszcze świadomy.

Jak Powstają Listy? OumaSai/Saiouma [Korekta]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz