Jeżeli Nie Dla Siebie

1.2K 128 45
                                    

Przyjaciele Shuichiego mogli przyzwyczaić się już do jego nieobecności przy ich stole. Prawdą było, że jeżeli ktoś naprawdę chciał porozmawiać to mógł. Nikt nie zabraniał im usiąść obok Shuichiego i, po prostu porozmawiać. Kokichi oczywiście zawsze był obok. Zawsze mogli nawiązać dowolną interakcje, kiedy tylko im się to zamarzyło. Nie było to problematyczne. Chciaż przywykli się już do obecności Kokichiego, w końcu Kaede zaprosiła go nawet na swoje spotkanie. To byli do niego sceptycznie nastawieni. Sama Kaede zdążyła wysnuć już tysiąc możliwych teorii ich dziwnej znajomości.

Kokichi zdawał sobie z tego sprawę. Zdawał sobie sprawę, że tak naprawdę przyjaciele Shuichiego nie lubią go nawet, jeżeli przyzwyczaili się już do jego obecności. Przez większość czasu uznawał, że opinia innych nie jest ważna skoro ma Saihare, lub po prostu tak sobie wmawiał. Jednak to nie zmieniało poczucia, że był po prostu zwykłym marnotractwem czasu wszystkich dookoła.

Takie poczucie towarzyszyło Kokichiemu do końca szkolnego dnia. Nie chciał, jednak by Shuichi jak kolwiek się o niego martwił, dlatego starał się to ukrywać najlepiej jak mógł. Miał w tym wprawę. Kłamanie o swoich uczuciach było dla niego ciężkie tylko, w przypadku spotkań jeden na jeden, lub kiedy osoba wytyka Ci coś co jest prawdą, którą za wszelką cenę chciałeś ukryć.

Shuichi był dla Kokichiego naprawdę ważny i nie ukrywał tego. Jednak naprawdę bał się, że gdyby powiedział Shuichiemu co naprawdę siedzi w jego głowie. Saihara poczuł by się, po prostu przytłoczony. Zerwał by kontakt z Kokichim, chociażby przez to, że nikt nie chce zajmować, ani użerać się z tak wielkim ciężarem jakim był Kokichi. Zawsze tak było. Zawsze sprawiał problemy na każdej płaszczyźnie życia. Od problemów wychowaczych po to, że nie był w stanie znaleźć żadnych prawdziwych przyjaciół w poprzednich szkołach. Nikt nie chciał z nim utrzymywać kontaktu przynajmniej nie tego przyjacielskiego. Dlatego po mimo tego, że nie był z Saiharą nawet pierwszego dnia czy tygodnia. Nadal się dziwił. A przeświadczenie, że na to nie zasługuje nie odstąpywało go na krok. Shuichi mówił mu, że mu na nim zależy, że go kocha. Wiele razy, wiele chwil spędzili razem w miłej, kochającej i bezpieczniej atmosferze.

Jednak wciąż idąc już do domu Kokichi naprawdę nie wiedział. Jego uczucia i myśli były splątaną papką z, której nie mógł domyśleć się o co tak naprawdę jemu samemu chodziło. Mając nawet, jeśli nie słusznie miłość Saihary po swojej stronie, Kokichi zrobi wszystko by tylko tego nie zaprzepaścić. Saihara Chan nie byłby szczęśliwy, gdybym umarł prawda? Nie raz zastanawiał się nad tym co by się wydarzyło, gdyby nigdy się nie urodził, lub gdyby mógł cofnąć czas i zacząć swoje całe życie od nowa. Co by zmienił lub co zostawił? Jednak teraz czy, gdyby Kokichi faktycznie umarł. Co zrobił by Shuichi? Kokichi nie widział i oprócz radosnych wizji gdzie Shuichi jest z osobą lepszą od niego. Jest szczęśliwy i nie pamięta już o tym, że ktoś taki jak Kokichi Ouma wogóle istniał. Jednak jest też inny scenariusz. Gdzie Shuichi płaczę w głębokiej rozpaczy po stracie osoby bliskiej jego sercu. Kokichi nie chciał, żeby Shuichi tak się czuł. Nie chciał dawać powodu, by musiał czuć się tak beznadziejnie jak Kokichi przed jego poznaniem, a nawet gorzej. Ponieważ nigdy nie wróci. Jeżeli skończy to teraz, jeżeli będzie ciągnął to dalej.

Jeśli się nie cofnie. Po prostu umrze. Zdał sobie z tego sprawę już wcześniej. Jednak nawet, jeśli on sam nie chciał, by żyć dla siebie. Nawet jeżeli zdawał sobie sprawę, że możliwe, że nigdy jego plan się nie powiedzie i nigdy nie zazna całkowitego szczęścia na, którego poszukiwanie zmarnował tyle tygodni, miesięcy czy nawet lat. Nie mógł by tego zrobić. Nie mógł, by się zabić. Nie potrafiłby zostawić osoby, którą kocha. Nie chciał tego, nawet, jeżeli był ciężarem. Będzie się, starał by nie żucało się to w oczy już tak bardzo. Nie zrobi tego dla siebie, ale dla Saihary. Możliwe, że życie dla kogoś a nie dla siebie samego było nie zbyt dobrym , pełnym nadziei podejściem. Jednak dla Kokichiego było na ten moment jedynym.

Kiedy Kokichi wszedł już do domu i zamknął drzwi, zjechał po nich lądując na zimną podłogę. Ściągnął torbę z ramion i spojrzał na swoje ręce. Swoje wciąż brzydkie i obrzydliwe ręce. Czy był gotowy? Kokichi nie powiedziałby tego. Jednak jaki jest inny sposób? Bał się. Starsznie się bał. Bał się reakcji Saihary, krzywych spojrzeń ludzi czy głosu jego własnej matki, jeżeli by się dowiedziała. Możliwe, że na końcu i tak nikt, by go nie zrozumiał i spowodowali by więcej szkód w umyśle Kokichiego niż jakiej kolwiek poprawy. Było mnóstwo możliwości. Jednak, jeżeli nie poprosi o pomoc umrze. Ponieważ Kokichi zdał sobie sprawę, że sam nie może sobie pomóc. Nie miał już nad tym żadnej kontroli. Kontroli, którą tak bardzo pragnął mieć.

Jak Powstają Listy? OumaSai/Saiouma [Korekta]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz