Nie Chce Umrzeć

1.1K 117 45
                                    

Kokichi zaczął.

- Ja... Ja zrozumiałem. - Kokichi zatrzymał się sądząc, że Shuichi się odezwie, jednak nadal nie mówił nic.

- Ja wiedziałem od początku czego chciałem. Albo tak władnie mi się zdawało przez cały ten czas. - Kokichi patrzył na podłogę cały czas nie mogąc spojrzeć w oczy Saiharze.

- Ja chciałem umrzeć. Nie raz nie dwa miałem myśli, które podpowiadały mi takie rozwiązanie, ale... - Czy Kokichi naprawdę mógł to powiedzieć? Było to tak samolubne stwierdzenie. Było ono wręcz obrzydliwie egoistyczne. Jednak w tym momencie. Kokichi nie słuchał nawet samego siebie.

- Rzeczą jaką chciałem osiągnąć naprawdę było.. Było, było... Uhh..
Było poczucie szczęścia. - Kokichi nie miał naprawdę nie miał odwagi spojrzeć Shuichiemu w oczy. Patrzył tępo w panele podłogowe w swoim pokoju. Modląc się, żeby nie rozpłakać się w tym momencie i nie robić przy tym jeszcze większej ofiary losu niż już zrobił.

Shuichi postanowił złapać Kokichiego za rękę. Myśląc, że być może to pomoże mu poczuć się lepiej.

- Chciałem być kochany. Chciałem być szczęśliwy. Ładni i chudzi ludzie są bardziej szczęśliwi. Są chwaleni i komplementowani. Mają przyjaciół czy osobę która ich kocha. Lub wszystko razem. Są szczęśliwi, bo są ładni i chudzi. Ludzie ładni i chudzi zawsze są zauważani. Ludzie ładni i chudzi zawsze są lepiej odbierani. Ludzi ładnych i chudych łatwiej pokochać. A ja? Taki nie byłem...ja byłem brzydki i gruby. Nie byłem szczęśliwy.... Dlatego postanowiłem to zmienić. Dlatego zacząłem... - Kokichi nie mógł w tym momencie powstrzymać się od łez. - Myślałem, że to pomoże... Ostatnio byłem już prawie pewny, w końcu dotarłem do celu, który sobie wyznaczyłem.... Jednak... Nic się nie zmieniło. I - i.. I teraz nie mogę tego zatrzymać... - ostatnie zdanie Kokichi wypowiedział tak cicho, że Saihara ledwo usłyszał je, chociaż nie siedział nawet metr od Kokichiego. Chwilę później Kokichi spojrzał na Saihare z tak bolesnym wyrazem twarzy jakiego Saihara jeszcze nigdy u nikogo nie widział.

- Ja nie chce jeszcze umierać. - Kokichi wydusił z siebie dławiąc się własnymi łzami. Shuichi oczywiście przytulił go zapewniając, że nie umrze. Chciaż można było to podpisać pod pewnien rodzaj kłamstwa. W końcu nie wiedział. Ani jeden, ani drugi nie mógł być pewny.

W chwili, kiedy Kokichi płakał w ramionach Saihary, było mu już wszystko jedno co kto o nim myślał. Możliwe, że było to związane z tym jak bardzo był przerażony myślą, że umrze. I całe życie mogło przelecieć mu między palcami ze względu na jego tak "głupią" przypadłość. Choć bał się przyszłości i co się w niej stanie. Był słaby, był cholernie słaby. Był beznadziejnie słaby i bezużyteczny pod każdym względem. Wiedział o tym. Zbyt dobrze zdawał sobie z tego sprawę. Jednak nie chciał umierać po mimo swojej bezużyteczności i beznadziejnym stylu bycia przez, który zawsze zrażał do siebie ludzi. Czy był, aż takim egoistą? W umyśle Kokichiego napewno. Nienawidził się za to. Nie wiedział czy jego "wola przetrfania" była spowodowana jego własnym egoizmem czy może tym, że nie chce zostawiać Shuichiego i innych bliskich mu osób. Najpewniej w tedy na ich barki spadła by odpowiedzialność za to, że Kokichi nie żyje. W końcu mogli go przed tym powstrzymać. Kokichi nie chciał jeszcze bardziej szkodzić ludzią których kochał nawet w momecie w, którym nie żył i nie mógł już wyrządzić im żadnej szkody jak robiłby to za życia. Choć może jest to kolejna z słabych wymówek, które miały zasłaniać jego egoizm. Taka opcja zawsze istniała. A koledzy z jego dawnej jak i teraźniejszej klasy najpewniej tak by pomyśleli. Nie było by to w tedy zaskoczeniem. A raczej reakcją, której Kokichi spodziewałby się od każdego.

Nawet od Saihary. Chciaż, gdyby Kokichi powiedział, że Shuichi nie jest dla niego ważny i nie popełnił samobójstwa w dużym stopniu właśnie przez Saihare. Byłoby to bardzo kiepskie i mało wiarygodne kłamstwo. Chociaż nadal myślał nawet w momecie przytulania się do niego, że uważał Kokichiego za egoistę. Bardzo chciał wypełnić te myśli innymi, lub kompletnie wygnać na zawsze ze swojego umysłu Kokichi nie był w stanie tego zrobić. A to przeświadczenie towarzyszyło mu przez ten cały czas. Nie miał nad tym kontroli, chciaż bardzo chciałby ją posiadać. Zdał sobie sprawę, że nie ma jej już jakiś czas temu.

Shuichi jednak nie myślał w sposób jaki Kokichi, albo jego własny umysł myślał. Nie uważał Kokichiego za egoistę nawet w dniu spotkania go po raz pierwszy. W końcu, gdyby tak było nie byłby tutaj gdzie jest teraz. Saihara bał się o życie Kokichiego nie jest to pewnie zaskakujące. Chciaż można, by się nad tym zastanowić. W końcu nikt oprócz Saihary nie drążył tematu. Faktem było, że w czasie kiedy Kokichi zemdlał temat jego osoby nabrał większego znaczenia, a ludzie w około zaczeli snuć teorie na jego temat, nawet jeżeli nie znali jego imienia, a jedyna konfrontacja jaka z udziałem Kokichiego było, wogóle było spotkanie go sporadycznie w czasie szukania własnych klas na zajęcia. Jednak bez tego zdarzenia najpewniej nikt by się tym nie zainteresował. Chciaż można również powiedzieć, że całe zdażenie z omdleniem była pamiętna tylko dla osób, na których to wydarzenie zrobiło największe wrażenie. Jeżeli takim wyrażeniem można się posłużyć. Inni najpewniej, po prostu zapomnieli o tym, a sam Kokichi znów jest tylko jednym z wielu uczniów w szkole do której chodzą.

Kogo, w końcu obchodziły problemy ludzi im kompletnie obcym?

Jak Powstają Listy? OumaSai/Saiouma [Korekta]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz