Nie Zawsze Jest Tak Źle

1.6K 150 56
                                    

Kokichi nadal nie wierzył Saiharze, ale nie zamierzał już mu zaprzeczać. Nie miało to znaczenia.

- Kokichi wiem, że nie mogę dużo, jednak chciałbym Ci móc jakoś pomóc. - Shuichi wiedział, że nie zdziała dużo, ale nie mógł zostawić Kokichiego samego. Nawet jeśli miałby tylko siedzieć i patrzeć. Jeżeli cokolwiek co mógłby zrobić pomogłoby to postara się to zrobić.

- Będę z Tobą nawet jeśli będziesz na mnie wrzeszczeć, żebym dał sobie spokój. To nie zamierzam. Kokichi wiem, że nie odrazu przestaniesz się okaleczać i nie będę od ciebie oczekiwać, żebyś odrazu przestał. Chcę tylko, żebyś wiedział, że jeśli będziesz czuł potrzebę cięcia czy poprostu jak będzie Ci smutno to możesz mi powiedzieć, zadzwonić, napisać. A ja postaram się najlepiej, żeby Cię pocieszyć. - Kokichi nie mógł uwierzyć władnym uszom. Co? Jak to? Przecież Shuichi ma tyle przyjaciół a chce, żeby on żalił mu się z jego głupich i błachych problemów? Ale z drugiej strony czy nie tego Kokichi właśnie chciał? Czy to nie było to czego oczekiwał od życia? Czy nie chciał osoby, która z nim będzie nie ważne co? Kokichi był rozdarty po między tym, żeby zaprzeczyć Saiharze i temu wszystkiemu co powiedział. Powiedzieć mu, że kłamie. Z drugiej jednak strony zmarnowanie takiej propozycji, byłoby okropnym marnotractwem nie tylko czasu Shuichiego, ale i tego co Kokichi robił przez ten cały czas. W końcu chciał, żeby ktoś się nim przejmował a zaprzeczeniu samemu sobie w tej kwestii byłoby bezsensu.

- Dobrze postaram się, ale nic Ci nie obiecuje. - Kokichi postanowił przystać na propozycje Saihary. Shuichi usłyszawszy to uśmiechnął się. Kokichi uczynił, więc to samo.

Shuichi jak i Kokichi nie musieli czekać długo, aż nadszedł kolejny poniedziałek. A uczniowie Hope's Peak Academi znów muszą zacząć męczony tydzień nauki. Kokichi jednak tym razem szedł do Hope's Peak w bardzo dobrym humorze. Po mimo tego, że pierwszą lekcją była matematyka. Było tak głównie, dlatego, że nie szedł do niej sam a z Saiharą. Przez co czuł się doceniony, że Shuichi chciał iść właśnie z nim. Chociaż wiedział, że było to spowodowane wczorajszymi wydarzeniami to postanowił się tym na razie nie przejmować. Tylko cieszyć się, że nie musi iść sam. Tylko z osobą z którą lubił spędzać czas. Kiedy byli już przed budynkiem Hope's Peak Academi zauważyli też innych uczniów z jego klasy. Z którymi również zaczęli rozmowę. Gdy jednak musieli już ruszyć do swoich klas Kokichi nadal nie stracił dobrego samopoczucia, ponieważ nie szedł na tę lekcje sam a z Shuichim, który siedział przed nim, więc bardzo blisko.

Po paru następnych lekcjach nadszedł lunch. Czego Kokichi najbardziej obawiał się przez cały dzień. Po mimo tego, że przystał na propozycje Shuichiego nie zamierzał zrezygnować z głodówek. W końcu, gdyby jadł normalnie Shuichi najpewniej nie chciałby się już z nim przyjaźnić ani utrzymywać z nim żadnego kontaktu. Tego Kokichi się bał. Nie chciał, żeby Shuichi go opuścił. Po mimo wszystkiemu ufał mu. Może jeszcze nie całkowicie, ale wciąż. Zaufanie nie było czymś czym Kokichi obdarowywał by ludzi. Kokichi usiadł tak jak zazwyczaj obok Shuichiego i zaczęli wspólnie jeść. Shuichi oczywiście nie patrzył się na Kokichiego co było z jego strony celowe. Kokichi za to patrzył się wprost na swoje jedzenie mając w głowie każdą kalorie jaka się w nim znajduje. Przeliczył wszystko dokładnie parę razy tak by lunch wyglądał na duży a jednocześnie był mało kaloryczny. Kokichi często przesiadywał w sklepach długo czytając składy produktów z jakich on i jego matka potem robią jedzenie. Im mniej kalori tym oczywiście lepiej. Kokichi był pewien, że jego tok myślenia jest absolutnie słuszny. W końcu, gdyby tak nie było nie siadział by tu teraz obok Saihary.

Shuichi za to był świadomy tego co robił Kokichi. Widział, że może i jadł to i tak potem nałogowo ćwiczył i wciąż liczył kalorie. Można było się tego domyśleć. Jednak rozmawianie o tym z Kokichim odrazu przed, po, albo o zgrozo w trakcie posiłku wywołało by u niego tylko agresję. A tego Shuichi nie chciał. W końcu już widział jak stresujące może to być dla Kokichiego. A dodatkowe denerwowanie go tylko pogorszy sprawę. Miał dobrą pozycję w końcu Kokichi przystał na jego propozycje co go bardzo cieszyło. Nie zamierza zmarnować zaufania Kokichiego. Shuichi chciałby z nim porozmawiać o tym co dokładnie czuje i postarać się go lepiej w tej kwestii zrozumieć może też namówić go by udał się do specjalisty, ale musiał poczekać na odpowiedni moment do tego. Kiedy będą mieć luźniej w szkole. Jednak to dopiero za jakiś czas. Po mimo jednak tego Shuichi cieszył się, że mógł spędzać czas z Kokichim i, że Kokichi po mimo, że jadł zdecydowanie za mało to jednak coś jadł. A to już Saihare cieszyło, ponieważ nie przypomina sobie, żeby wcześniej widział, aby Kokichi cokolwiek jadł.

Po paru następnych godzinach ostatnia lekcja się skończyła. Kokichi właśnie pakował swoje rzeczy do torby. Jak zwykle starał się wyjść pierwszy z klasy, ponieważ nie miał zamiaru iść do domu w nocy. Chociaż nawet gdyby skończył lekcje i za trzy godziny wciąż byłoby widno. Kokichi po prostu bał się wracać do domu samemu kiedy było ciemno. Raz mu się to zdarzyło i miał wrażenie, że na każdym rogu ktoś czeka by go porwać. Dlatego też całą tą drogę przebiegł sprintem. Kiedy Kokichi miał już wyjść z budynku szkoły zatrzymała go Kaede.

- Hej Kokichi. - Powiedziała zdyszana, dlatego, że nie wychodziła tak szybko jak Kokichi a często jeszcze prowadziła konwersacje z różnymi osobami.

- Cześć Kayday! - Kaede skrzywiła się na pseudonim jaki dał jej Kokichi, ale kontynuowała. Idąc już razem z Kokichim w stronę wyjścia z Akademi.

- Wiesz Kokichi my jako przyjaciele organizujemy co jakiś czas jakieś wyjścia. Przez to, że w ostatnim czasie do nas dołączyłeś pomyślałam, że możesz do nas dołączyć. Oczywiście to zależy od Ciebie. - Kaede chciała by relacja Kokichiego z resztą jej przyjaciół była dosyć dobra. Chociaż nie przepadała za Kokichim to starała się go akceptować. A skoro dołączył do ich "ekipy znajomych" pomyślała, że zaproszenie go na jedno z wspólnych wyjść jest dobrym pomysłem.

Jak Powstają Listy? OumaSai/Saiouma [Korekta]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz