Byłoby Miło

1.8K 150 128
                                    

Dni oddzielające Kokichiego od spotkania z Saiharą niemiłosiernie mu się dłużyły. Chociaż miał przedmioty do nauki w końcu w czwartek miał sprawdzian. Dni były zwykłe takie jak zawsze. Codziennie wstajesz rano, pomijasz śniadanie, jesteś w szkole, omijasz lunch, dalej się uczysz, idziesz do domu, uczysz się w domu, ćwiczysz, czas wolny w którym coś jesz, idziesz spać. Tak wyglądała rutyna Kokichiego w dużym skrócie. Nic specjalnego. Jednak jego rutyna musiała ulec zmianie przez Saihare a raczej przez fakt, że musiał jeść w porze lunchu. Co prawda Shuichi nie był w niego wpatrzony kiedy jadł za co Kokichi był bardzo wdzięczny. Nienawidził kiedy ktoś patrzył się jak je. Zawsze wyglądał w tedy obrzydliwie. Co prawda mógł to wymiotować, jednak nie miało to sensu. W końcu mógł sobie odpuścić jedzenie w domu i nie zrobiło by to większej różnicy. Mógł przy okazji stworzyć pozory, że odżywia się normalnie tak jak inni.

Jednak przez te wszystkie dni Kokichi czuł się bardziej chciany..? Nie wiedział dokładnie jak zdefiniować do uczucie, ale podobało mu się to. Chociaż w życiu nie przyznałby się, że miło spędza mu się czas w towarzystwie ludzi z jego klasy. Nawet raz próbował nie kłócić się z Kaito. Chociaż też by się do tego nie przyznał, ale zrobił to głównie dla Saihary. Byli to jego przyjaciele i Kokichi stwierdził, że psucie atmosfery grupy, która jakby nie patrzeć próbuje być dla niego miło. Choćby tylko, dlatego że czuli do niego litość czy politowanie to, jednak szanowali go lub próbowali szanować. I Kokichi był im za to wdzięczny. W końcu musieli wytrzymać z tak wkurzającą i irytującą osobą jak on sam.

Shuichi również był wdzięczny swoim przyjaciołom, że starają się tolerować Kokichiego. Starał się spędzać czas z Kokichim kiedy tylko nadarzyła się okazja. Chociaż dziwnie to brzmi coś ciągnęło go do Kokichiego. Jednak zamiast zastanawiać się nad tym, postanowił wymyśleć zajęcia, które mogli by robić z Kokichim. Shuichi nie był w tym raczej najlepszy, ponieważ nigdy nie był duszą towarzystwa ani nic w tym rodzaju. Zwykle był poprostu zbyt nieśmiały, żeby cokolwiek zaproponować. Kiedy nawet sam organizował jakieś wyjścia były to miejsca, które były sprawdzone. W których już byli lub się o nich pozytywnie wypowiadali. A nie jego własne pomysły. Jednak dla Kokichiego spróbuję coś wymyśleć. Chociaż w jego głowie wszystkie jego pomysły wydawały się niezbyt dobre. Ponieważ Saihara preferuje raczej spokojne spotkania polegające na rozmowie. Jednak Kokichi raczej taki nie był. Dlatego postanowił wyciągnąć z piwnicy starą konsole do gier. Dostał ją kiedyś na urodziny. Sam już niedokońca pamiętał od kogo dokładnie. Przeglądając gry jakie miał zauważył, że w większości były to gry, które polecał mu Kaito lub jakieś starocie, których nikt już nie pamięta, że istniały. Shuichi miał też gry typu  kareoke, których zawsze bał się użyć. Twierdził, że jeśli kiedyś miałby zagrać w to ze znajomymi musiałby by stracić uczucie wstydu. Ponieważ nigdy nie śpiewał wybitnie a nawet gdyby to i tak nie zaprezentował by tego przd Kaito czy Maki. Jeśli chodzi o Kaede to możliwe, że mógłby się przełamać, gdyby sama śpiewała. Jednak czemu chciał tego użyć kiedy spotyka się z Kokichim? Który był słynny ze swoich idiotycznych komentarzy na temat każdego. Shuichi naprawdę nie wiedział. Może traktował to w sposób, że może właśnie tak będzie wstanie bardziej otworzyć się na innych lub coś w tym rodzaju. Jednak nawet jeśli nie to może być to poprostu śmieszne i może rozbawi to Kokichiego. Kokichi zasługiwał na to, żeby być szczęśliwym, każdy zasługuje. Więc nawet jeśli miałby mi dać szczęście wydurniając się przed telewizorem lub grając w wirtualnego golfa było to tego warte. Dlatego postanowił spróbować.

Kiedy nadszedł wyczekiwany piątek. Kokichi szedł już prostą ścieżką do Saihary pod adres, który mu wysłał. Trochę się stresował, ale próbował nie okazywać tego, chociaż nie znał żadnej osoby obok której przechodził na ulicy. Może poprostu nie chciał okazywać tego przed samym sobą. Gdy Kokichi stanął przed drzwiami Saihary chciał już tam poczekać aż wybije ustalona przez nich wcześniej godzina, jednak przypomniał sobie, że Shuichi może go widzieć przez okno. Tak jak on widział jego kiedy zaprosił go na babaczki. Dlatego nie zważając na godzinę szybko zapukał. Następnie spostrzegł się, że do domu jest też dzwonek, więc również zadzwonił.

Shuichi był już oczywiście gotowy na to, by Kokichiemu otworzyć, jednak zanim zszedł po schodach po to by to uczynić. Cały jego dom zaczął wybrzmiewać dźwiękiem głośnego i irytującego dzwonka.

- Cześć Kokichi! - Powiedział radośnie Saihara, ponieważ nie mógł się doczekać wizyty Kokichiego.

- Hej Saihara Chan! - Odpowiedział Kokichi wchodząc do domu Saihary. Po niedługim czasie Shuichi pokazał mu gdzie jest łazienka i większość pokoi w tym swój własny.

- To co chcesz zrobić? - Zapytal Saihara, żeby się nie narzucać.

- A co masz do wyboru? - Kokichiemu ogólnie pasowało by wszystko oprócz jedzenia i ewentualnie imprezy z basenem, jednak wątpił, że Shuichi ma besen w ogrodzie.

- Cóż możemy śpiewać, tańczyć, grać w wirtualnego golfa lub porozmawiać cz- Shuichi został odcięty przez Kokichiego.

- Oczywiście, że będziemy śpiewać! - Wykrzyknął Kokichi. Tak naprawdę wybrał tą opcję, żeby było po prostu zabawnie. W końcu chyba po to odwiedza się swoich przyjaciół, aby się z nimi dobrze bawić? Po niedługim czasie Kokichi i Shuichi zaczęli śpiewać. Oczywiście Kokichi śpiewał tak głośno jak tylko się dało wykonując przy tym dziwne ruchy. Jednak kiedy skończyli pierwszą piosenkę oboje padli ze śmiechu.

Potem grali jeszcze w wirtualnego golfa, tenisa i inne sporty. A także po prostu rozmawiali. Około godziny 20 Wujek Saihary odwiózł Kokichiego do domu, ponieważ Shuichi nie chciał by Kokichi musiał sam chodzić po nocy.

Jak Powstają Listy? OumaSai/Saiouma [Korekta]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz