Naprawdę Żałosne

769 84 24
                                    

Kokichi usiadł przy stole pomiędzy Shuichim, a Kaede. Wyciągnął swoje swoje jedzenie i zaczął patrzeć się na nie, kalkulując każdą kalorie jaka się w nim znajdowała. Kokichi nie zamierzał jeść do póki nikt nie zauważy, że tego nie robił. Rozmowa przy stole nie była jakaś bardzo skomplikowana. Kaede chciała się pochwalić się wiedzą na temat tego, że w mieście będzie organizowany pokaz świateł. Podobno dowiedziała się tego od Tenko. Kokichiego tak naprawdę średnio to interesowało, jednak wolał zająć swoje myśli tym, niż , jakie wyrzuty sumienia będzie miał po całym dniu. Było to, po prostu przyjemniejsze. Kokichi, jednak czekać długo, aż Shuichi zauważył, że osoba obok niego nawet nie tknęła swojego jedzenia. Kokichi oczywiście nie był zaskoczony widząc zmartwioną twarz Shuichiego, jednak nadal powodowało to u niego poczucie winy. W końcu znowu wszystkich zawodzi. Dlatego postanowił zacząć odwracając głowę w stronę Kaede.

Nie był to jednak zbyt dobry pomysł, ponieważ Kaede nagle przypomniało się, że musi zapytać jeszcze o jedną rzecz. Tą rzecz na którą Saihara nie chciał udzielić odpowiedzi.

- Kokichi chciałam zapytać. Co się stało, że nie było Cię przez ostatni tydzień? Pomyślałam, że mogłeś być, po prostu chory, jednak mamy wiosnę... - Saihara słysząc to pytanie kompletnie zamilkł. Można powiedzieć, że przejął się tym pytaniem bardziej niż sam Kokichi do, którego pytanie było kierowane. Jednak on sam nie był w cale w dużo mniejszym szoku słysząc to. Teraz jeszcze bardziej żałował, że nie udał się do toalety tam przesiedzieć cały lunch. Czy Kaede naprawdę to obchodziło? Kokichi szczerze wątpił. Chciaż cała grupa chwilę po Shuichim również zamilkła, czekając najwyraźniej na jakąś odpowiedź. Nie było możliwości, żeby Kokichi powiedział prawdę. Czy gdyby teraz skłamał coś, by się wydało? Czy ktokolwiek dalej drążył, by temat? Najpewniej nie. To nie była ich sprawa. Ich interes. Gdyby się dowiedzieli, była by to tylko bezużyteczna wiedza. Nikomu nie potrzebna. Wiedza, która nikogo nie obchodziła.

Jednak czy tak napewno było? Kokichi już się nad tym zastanawiał. Co by się stało, gdyby powiedział prawdę. Były różne możliwości. Naprawdę różne. Jednak Kokichi postanowił postawić przed sobą dość egoistyczne pytanie. Czy, gdybym powiedział prawdę zaczeli by mnie doceniać? Przejmować się mną? Kokichi wiedział, że przez te myśli będzie musiał narysować kolejne linie żyletką na swojej skórze, kiedy wróci do domu.

Kokichi spojrzał jeszcze raz na wszystkich siedzących przy stole. Kaito, Maki, Kaede i Shuichi. Czy, gdyby powiedział prawdę zmieniło by to cokolwiek? Pomogło by? A może jeszcze bardziej zniosło by go na dno? Kokichi nie wiedział. Kokichi naprawdę uważał, że był egoistą. Nienawidził się z tego powodu. Samookaleczał się przez to, głodował, bił się, podduszał. Robił wiele rzeczy. Jednak to nie powstrzymało go od odpowiedzi.

- Byłem w szpitalu. - Kokichi obserwował jak twarze jego znajomych zmieniają wyraz. O czym myśleli? Kokichi nie wiedział. Bał się ich reakcji. Jednak nie było już możliwości odwrotu.

- A... Oh.. Przykro mi...- Kaede chyba naprawdę nie wiedziała co powiedzieć. Najwyraźniej nie chciała już drążyć tematu. Maki również była cicho. Najpewniej nie chciała się wypowiedzieć na ten temat. Kokichi nie dziwił jej się. Kaito odwrócił wzrok i był wpatrzany teraz na zupełnie inny obiekt. Kaede zaczęła niezręcznie jeść swoje jedzenie. Kokichi spojrzał na Saihare, który można powiedzieć, że był trochę zawiedziony rekcją swoich przyjaciół. Jednak nic nie powiedział. Kokichiemu było wstyd. Naprawdę wstyd. Znowu wszystko popsuł. Jak bardzo bezużyteczny on może być? Jak egoistyczny może być!?

Kokichi momentalnie wybiegł. Zostawił wszystko. Nie obchodziło go to. Biegł byle gdzie. Chciał tylko oderwać się od poczucia winy. Był taki egoistyczny. Taki samolubny. Jedyne czego szukał to wiecznej atencji ze strony wszystkich. Wykorzystał wszystkich. Wykorzystywał osobę, która go kocha. Nie dając przy tym nic. Wystawiając Saihare tylko na coraz większe cierpienie tylko, dlatego, że Kokichi nie może nic zrobić sam. Był taki nie potrzebny. Kokichi nie zwracał zbytniej uwagi gdzie biegł. Widział korytarze. Ludzi, którzy patrzyli się na niego jakby był nienormalny. Jakby był inny od nich wszystkich. Jakby był od nich wszystkich gorszy. Ponieważ był gorszy. Był najgorszy. Nikomu nie potrzebny i nieważny. Po jakimś czasie bezsensownego biegania, Kokichi wbiegł do tak zwanego składzika. Był to najpewniej składzik z rzeczami przeznaczonymi do różnych dyscyplin sportowych. Sądząc po różnych różnego rodzaju piłkach czy siatkach przeznaczonych najpewniej do siatkówki. Kokichi jednak nie zwracał na to uwagi. W połowie drogi i tak napływające łzy zaczęły mu utrudniać widzenie. Kokichi, po prostu usiadł i zaczął płakać. Teraz pożałował, że nie wziął ze sobą swojej torby, ponieważ naprawdę chciał się ukarać za to jak bardzo okropny był. 

Gdyby Kokichi widział swój wyraz twarzy w tej chwili. Najpewniej powiedziałby, że jest żałosny naprawdę żałosny. Obrzydliwe odpychający. Łzy spływały po twarzy Kokichiego jedna po drugiej. To było żałosne. Załamać i popłakać się przez coś takiego. Jak słabym i żałosnym można być? Co on wogóle robił? Zaraz zacznie się lekcja a, jeszcze dzisiaj miał jechać do psychiatry. Kokichi nie miał czasu na jakieś płakanie i użalanie się nad samym sobą. Shuichi byłby rozczarowany. Każdy, by był rozczarowany. Taką porażką jaką był Kokichi.

Jak Powstają Listy? OumaSai/Saiouma [Korekta]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz