Pomoc Czy Niemoc?

1.4K 138 16
                                    

Mijające dni nie były niczym nowym. One zwykle mijały szybko czasem, aż zbyt. Shuichi i Kokichi często się spotykali, a co za tym idzie również dużo rozmawiali. Shuichi starał się, jednak nakłonić Kokichiego do jedzenia na różne sposoby. Metody działały przez możliwe parę dni, potem Kokichi i tak z nich rezygnował. Najpewniej wiedząc o co Saiharze chodziło. Nigdy, jednak nie powiedział mu tego w prost i zawsze się z tym ukrywał. Faktem było, że Kokichi nie chciał zrobić też Shuichiemu przykrości. W końcu Shuichi chciał mu pomóc i za każdym razem mówił mu, że go kocha. A on tak bezczelnie na to odpowiadał tym, że nawet nie słuchał. Saihara znalazł wiele informacji w internecie, jednak po mimo, że nie chciał tego przyznawać to wiedział. Z Kokichim było źle. Bardzo źle. Opisanie i wyobrażenie sobie jego wręcz chorobliwie wychudzonego ciała przyprawiały go o łzy. Saihara bał się tej rzeczy najbardziej na świecie. Że kiedy któregoś razu przyjdzie do domu Kokichiego on już nie wyjdzie. W końcu straci przytomność i naprzykład spadnie ze schodów czy poprostu zemdleje z wyczerpania i już nie wstanie. Na zawsze. Ta myśl była straszna. Była przerażająca. On nie był w stanie mu pomóc przynajmniej nie sam. Mógłbyć dla niego wspraciem i chce, aby tak było, jednak nie jest on profesjonalnym psychologiem, psychiatrą czy terapeutą. Nie miał takiej wiedzy. To co robił i to jaką wiedzę miał zawdzięczał internetowi i to co znalazł. Jednak wszystkie napotkane przez niego strony mówiły to samo. Musiał udać się po profesjonalną pomoc. Musiał by również zaangażować w to matkę Kokichiego. W końcu sam Shuichi chciaż bardzo by chciał nie jest w stanie wyrazić na jakie kolwiek leczenie zgody. Również bez zgody opiekuna prawnego nikt go nie przyjmie. Saiharze nie zostało nic innego jak, poprostu pomówić o tym z Kokichim. Był aż nazbyt świadomy jego odpowiedzi. Widział, że najpewniej odpowie coś w stylu "Czy naprawdę uważasz, że jestem jakimś wariatem!?" czy "Naprawdę jest już ze mną tak źle? Inni przecież mają gorzej." lub odpowiedzi w tym stylu. Na stracie wiedział, że Kokichi będzie na nie. Nie będzie chciał się leczyć, ani współpracować. Shuichi, jednak nigdy się nie dowie jeżeli nie spróbuję. W końcu musi. To dla dobra Kokichiego. Prawda? Shuichi nie chciał by chęć bycia nie wiadomo jak chudym odebrała mu jego całą chęć życia. Nie wiedział dokładnie jaki był tego powód co było najgorsze z tego wszystkiego. W końcu karmiąc Kokichiego na siłę mógłby tylko utrzymać go przy życiu a jego nawyki pozostały i tok myślenia nadal pozostał by taki sam. W skrócie nie znając powodu, dlaczego to robił mógł tylko zniwelować objawy choroby a nie samą chorobę. Chciaż Shuichi bardzo chciałby by było to proste to nie było. I nie mógł nic na to poradzić. Dlatego zdecydował, że nie ma sensu czekać, ani chwili dłużej. Więc po prostu wyszedł. Skoro matka Kokichiego zwykle wraca wieczorem a o ile wiedział Kokichi nie spotykał się z żadnymi innymi znajomymi, musiał być w domu.

Oczywiście tak też było. Kiedy Shuichi zapukał do drzwi, otworzyła mu już znajoma sylwetka. Kokichi stał w drzwiach jak zawsze. Jego postawa była nieco pochylona w stronę otwartych drzwi. Kokichi nie był zbyt zaskoczony kogo zobaczył w drzwiach wejściowych. Co nie zmieniało faktu, że był zadowolony z tego kto w nich stał. Byl to, w końcu Shuichi osoba która go kocha. Jak przecież sam powiedział. Kokichi wolał podtrzymywać się słowami Saihary niż swoimi własnymi przemyśleniami na ten temat. W końcu przyswojenie sobie, że ktoś taki jak Shuichi mógłby kochać kogoś takiego jak on była nadal dosyć abstrakcyjna. Wymienili się przywitaniem tak jak zazwyczaj. Po czym Kokichi wpuścił Shuichiego do środka. Następnie udali się do pokoju Kokichiego. Shuichi wiedział po co przyszedł, jednak fakt, że nie miał dokładnie przygotowanego zarysu tego, co chciałby powiedzieć, utrudniały mu to, żeby jak kolwiek zacząć rozmowę. Dlatego Kokichi odezwał się pierwszy.

- Wiesz... Nie mam nic przeciwko byś przychodził, kiedy tylko chcesz, jednak jeżeli jest jakiś większy powód dla, którego przyszedłeś, to mów a ja nie będę przeszkadzać mojej kochanej Saiharze chan. - To co mówił Kokichi w żadnym stopniu nie pomagało a Saihara zastanawiał się czy napenwo chce zniszczyć tą mile zapowiadającą się chwilę z Kokichim. Jednak nie musiał to zrobić prędzej czy później. Lepiej jednak zrobić to teraz na spokojnie niż, gdyby miało się to stać w jakimś miejscu publicznym, gdzie dosłownie każdy mógłby to widzieć. Dlatego musiał zacząć.

Jak Powstają Listy? OumaSai/Saiouma [Korekta]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz