Pomiędzy Fikcją A Rzeczywistością

1.1K 115 32
                                    

Dzień mijał dalej. Godziny mijały, a Kokichi miał wrażenie, że jego własny los robi mu tym za złość. By miał tylko mniej czasu na obmyślenie co chciałby, lub co mógłby powiedzieć Saiharze, na spotkaniu, które sam zainicjował. Po mimo tego, że wierzył w to, że Shuichi naprawdę chciał mu pomóc i to, dlatego chciał wiedzieć. Jednak nadal czuł się, jakby to właśnie sam Kokichi go wykorzystywał. Był, w końcu egoistą, który myślał tylko o sobie prawda? Kokichi nie był niczym więcej. Chciaż nikt nigdy nie powiedział mu tego prosto w twarz, to czuł, jakby tak właśnie było. Był na tyle samolubny, by prosić innych o pomoc przy rozwiązywaniu własnych problemów. Chciaż nie dawał on nic w zamian. Czy był na tyle egoistyczny, że nie mógł nawet zrobić nic, aby odwdzięczyć się. Naprawdę nie chciał robić też, więcej problemów swojej matce. Już i tak musiała się nim zajmować przez tyle lat. Miałby być jeszcze większym ciężarem?

Kokichi chciał już wszystko odwołać i na jednej z przerw podszedł do Saihary, który rozmawiał akurat z Kaito. Jednak, kiedy Shuichi odwrócił się już w jego stronę mając najpewniej w zamieraze posłuchać co Kokichi miał do powiedzenia. Kokichi nie mógł powiedzieć już nic. I nie było to nawet spowodowane obecnością Kaito nie całe pół metra dalej. A tym, że Kokichi poczuł wielkie poczucie winy jakie, przez to, że jeszcze bardziej zawiódł by Saihare już swoją beznadziejną postawą. Shuichi miał najpewniej poczucie tego, że Kokichi mu ufa. Co nie było wcale dalekie od prawdy. A wizja zmarnowania tego, dodając jeszcze, że jest to tego samego dnia, wydawała się okrutna z jego strony.

Shuichi oczywiście, był przygotowany na opcję tego, że Kokichi się wycofa. Po mimo tego, że chciał wiedzieć i to bardzo. Nie mógł wywierać na Kokichim takiej presji, ponieważ to zawsze kończyło się źle. Chciał być dla niego wsparciem, a nie kolejną przeszkodą. Gdy Kokichi zaczął mówiąc o tym, że kupił ostatnio pante w sklepie i o tym, jak bardzo nie chce mu się pisać następnej kartkówki z angielskiego. Shuichi wiedział już, że najpewniej przyszedł do niego z prośbą odwołania spotkania. Mógł to wyczytać z jego początkowego smutnego wyrazu twarzy, który szybko się zmienił, kiedy Saihara wraz z Kaito zwrócili na niego całą swoją uwagę. Jednak Kokichi nie powiedział, że chciałby odwołać spotkanie, co Saihare trochę zdziwiło. Nie wiedział czy była to kwestia tego, że Kaito też tam był czy może tego, że Kokichi, po prostu nie miał odwagi tego powiedzieć. Czy może było to jeszcze coś innego.

Dwonek sygnalizujący o zakończeniu lekcji. Wyrwał Kokichiego z transu. Teraz dopiero naprawdę zdał siebie sprawę na co się zdecydował. Zaraz miał wyznać Shuichiemu całą prawdę. Nie.. Część prawdy. Tak to w głowie Kokichiego brzmiało zdecydowanie lepiej. Mógł równie dobrze ominąć pewną część prawdy. Nie będzie to w tedy kłamstwo. Jeżeli jednak Kokichi nie zrobi tego teraz to kiedy? Sarkastyczną odpowiedzią, byłoby pewnie nigdy. Co również przewijało się gdzieś w myślach Kokichiego. Nie było to, w końcu nie możliwym poprowadzeniem następnych zdarzeń. Kokichi nie miał niestety, zbyt wiele czasu na myślenie. A korzystając z okazji, że Shuichi był aktualnie dwa piętra pod nim na innej lekcji, Kokichi uderzył głową w ławkę z całą siłą jaką miał. Uczniowie, którzy jeszcze pakowali swoje rzeczy do toreb i plecaków odwrócili się na chwilę słysząc nagły dźwięk. Jednak, po chwili każdy znowu wrócił do swojego poprzedniego zajęcia. Był to, w końcu tylko dźwięk uderzającej głowy Kokichiego o ławkę. To nic specjalnego. Zdarza się.

Kokichi myślał, że tym nagłym ruchem pozbędzie się trochę myśli o niezliczonych złych scenariuszach jakie mogły, by się wydarzyć, za paręnaście minut. Oczywiście to, ani trochę nie pomogło. Nabawiło to tylko bólu na, który przecież Kokichi zasługiwał.

Gdy Kokichi tylko przekroczył próg sali spotkał się z Saiharą, który już na niego czekał. Kokichi nie zawracał już sobie głowy czy było tak, dlatego, że to Kokichi był taki wolny czy Saihara tak się spieszył.

Niedługo potem wyruszyli już prosto do domu Kokichiego. Była to chyba jedna z najbardziej niezręcznych powrotów do domu jakie przeżył. Kokichi wciąż próbował myśleć co dokładnie chciałby ominąć w swojej wypowiedzi, a Shuichi zdawał sobie z tego sprawę, dlatego, po prostu się nie odzywał. Nie chciał dodawać Kokichiemu, więcej presji niż już pewnie miał.

Kokichi otworzył drzwi wejściowe i pozwolił Shuichiemu wejść. Potem sam również wszedł do domu. Nie mógł się zdecydować czy robić to szybko, by jak najszybciej skończyć już jego własny monolog o problemach. Czy robić to wolno, by miał jeszcze czas, by coś przemyśleć czy wycofać się. Nie. Nie Kokichi nie możesz już się wycofać. Nie taraz  kiedy jesteś tak blisko.

Kokichi zostawiając swoje myśli na chwilę na bok usiadł obok Saihary na swoim łóżku. Teraz, albo nigdy. Kokichi wcale nie myślał, że to będzie prostsze. Kłamał. Oczywiście, że myślał, że to będzie prostrze. Jednak teraz nie mógł się już wycofać. Dlatego zaczął.

Jak Powstają Listy? OumaSai/Saiouma [Korekta]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz