Troska Nie Zawsze Jest Litością

1.8K 154 96
                                    

Po dosyć niezręcznym dla grupy przyjaciół lunchu, który spędzili w dość niezręcznej atmosferze, ponieważ nikt nie spodziawał by się po Saiharze tak śmiałych zachowań. Chyba, że było by to konieczne. Nadszedł czas zakończenia lekcji. Kokichi jak zwykle szedł pieszą drogą do swojego domu. Patrząc na otaczający go świat. Była teraz wiosna, więc wszystkie drzewa wypuszczały pączki. Po niedługim spacerze Kokichi dotarł do swojego domu. Tak jak zawsze mając problem z otwieraniem zamka od drzwi, wszedł do środka. Jednak w przeciwieństwie do zwykłej rutyny Kokichiego czyli szybkiego odrabiania lekcji a następnie wykonywanie męczących ćwiczeń jak miał w zwyczaju, jeżeli zjadł by coś w szkole. Kokichi po prostu stał w jednym z pokoi patrząc na drewnianą podłogę. Czuł się dziwnie. Zwykle w sytuacji, jeżeli spożycie jakieś pożywienia jest konieczne i nie ma szansy na wycofanie się, wtedy ma w zwyczaju być złym na osobę przez którą musiał sporzyć dany posiłek. Jednak nie czuł tego. Nie miał pojęcia czym pod tym względem różnił się Saihara od innych ludzi, którzy swoim postępowaniem kiedykolwiek zmusili go do jedzenia. Fakt był dla niego miły, ale czy bycie miłym lub nie zmienia aż tak wiele. To bezsens. Nie rozumiał. Może i spadł mu z nieba, ale jednak zmusił go do jedzenia. Kokichi powinien być zły. Zdenerwowany, obrażony jakie kolwiek negatywne uczucie, które byłoby skierowane w stronę Shuichiego. Jednak jedyne negatywne uczucie jakie Kokichi czuł to była wina. Okropne poczucie winy, które znowu rozrywało go na strzępy. Dlatego Kokichi cofnął się aż do ściany i zsunął po niej. Następnie złapał się za włosy a łzy, które nazbierały mu się przez ten czas zaczęły spływać po jego twarzy. Czuł się tak winny, w końcu jak mógł w ostatnim tygodniu zjadł tak dużo jak on mógł!? Jeśli tak dalej pójdzie to Shuichi opuści go, gdy w końcu zobaczy jak gruby jest. Jak ochydny jest. Jak obrzydliwy i odrażający jest. Nie Kokichi nie mógł tego wytrzymać. Pobiegł do swojego pokoju. Otworzył jedną ze swoich szuflad i wyjął małe pudełeczko. To tylko parę razy prawda? Poczucie winy było zbyt duże. Zasłużył na to. Podwinął rękaw, następnie rysując na ramieniu linie. Linie z których zaraz potem wychodziły małe krople krwi, stając się coraz większe. Jednak Kokichi nie patrzył na to. Jego celem było tylko oderwanie się od tego okropnego poczucia winy i wyrzutów sumienia przez, które czasem nie może spać w nocy. Był to najszybszy i pomimo wszystko najłatwiejszy sposób na pozbycie się wyrzutów sumienia. W końcu ukarał się prawda?

Shuichi za to jak zwykle był już w swoim domu. Stercząc nad jednym z zadań domowych które otrzymali. W poniedziałki zawsze dostawali tego najwięcej. Po mimo tego, że Saihara wiedział, że musi to zrobić i tak prędzej czy później go to dopadnie. Wciąż myślał o Kokichim. Nie wiedział czy to przez dzisiejszą sytuację czy co, ale od czasu lunchu, Shuichi nie rozmawiał z Kokichim. Musiał w końcu wytłumaczyć swoim przyjaciołom swoje dziwne zachowanie o, które oni na penwo, by go nie posądzili. Do tego musiał uniknąć tematu problemów Kokichiego z jedzeniem, przez co było mu jeszcze ciężej. Jednak cieszył się, że Kokichi zjadł jego jedzenie, które dla niego przygotował. Jutro również weźmie, więcej gdyby Kokichi znów go nie wziął. Może i było by to nieco podejrzane. Jednak nie obchodziło go to. Najważniejsze było to by Kokichi dostał chociaż taką dawkę codziennej żywności. A to czy inni lub sam Kokichi uzna to za dziwne to było mniej ważną kwestią. Można powiedzieć, że Shuichi wymyślił całkiem niezły system. Oczywiście w jego mniemaniu. Uważał tak, dlatego, że Kokichi nie mógł odmówić w końcu sam nie odmówił by, gdyby ktoś proponował mu jedzenie a ty nie jadłeś nic a ta osoba doskonale o tym wiedziała. W końcu Shuichi wiedział, że Kokichiemu zależało na tym by nikt się nie dowiedział. Zaobserwował to na pierwszych dwóch lunchach, które razem spędzili. Oczywiście zdał sobie również sprawę, że to czasowe. Kokichi nie jest głupi by za każdym razem dał złapać się na to samo. Prędzej czy później, będzie unikał Saihary, albo będzie się pozbywał jedzenia w inny sposób. O ile już tego nie zrobił. Wiedział, że będzie musiał i tym porozmawiać z Kokichim i jest to niezbędne. W końcu Saiharze zależało na Kokichim. Nikomu nie życzył by bólu jaki najpewniej teraz przechodzi Kokichi. Nawet nie wiedział co mógł sobie zrobić lub już zrobił. Na samą myśl i tym przechodziły go ciarki. Więc postanowił pospieszyć się ze swoją pracą domową.

Saihara myślał, żeby może tym razem zaprosić Kokichiego do swojego domu. Oprócz Kaito, który kilka razy przychodził do niego na korepetycje lub Kaede i Kiibo, którzy wykonywali z nim projekt grupowy. Tak naprawdę nigdy nikogo nie zaprosił. Zwykle spotykał się w większym gronie i w miejscach publicznych takich jak kręgielnie czy paintball. Parę razy nawet to Saihara zaprosił swoich przyjaciół na wspólne wyjście. Pomyślał, że dobrze by było, żeby raz zaprosić również Kokichiego. W końcu teraz jest też jego przyjacielem. Jednak myśląc o tym, co stało się na ostatnim lunchu. Nie chciał znowu spisywać Kokichiego na taki stres. Dlatego chyba spotkanie tylko we dwóch byłoby najbezpieczniejszą opcją.

Jak Powstają Listy? OumaSai/Saiouma [Korekta]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz