Co Jest Realne?

1.5K 164 183
                                    

Kokichi następnego dnia idąc na miejsce spotkania zastanawiał się, dlaczego tutaj? Fakt było to bardzo ładne miejsce z pięknym widokiem, jednak co mieli by tam robić? Mogli by rozmawiać, ale... Nie. Kokichi chciał rozmawiać. Cokolwiek mógłby zrobić z Shuichim zrobiłby to. W końcu to jego przyjaciel... Kokichi zastanawiał się, dlaczego porównanie Saihary do przyjaciela nie cieszyło go już tak bardzo. Czy to dlatego, że zawsze chciał czegoś więcej? Kokichi nigdy nie miał żadnej dziewczyny czy chłopaka. Nie był też nigdy w nikim naprawdę zakochany. Ciężko mu było powiedzieć jak naprawdę było. Zawsze chciał osoby, która powiedziałaby mu, że go kocha. W końcu pogoń za szczęściem czy nie po to właśnie była? Po to by być kochanym? Kokichi nie chciał robić sobie nie potrzebnej nadziei. Kto w końcu mógłby pokochać kogoś takiego. W końcu był osobą w której towarzystwie ciężko było nawet wytrzymać a co dopiero chcieć mieć z nim jakie kolwiek bliższe kontakty. Byłoby to po prostu ohydne i obrzydliwe. Kokichi nie był głupi. Zdawał sobie sprawę jak głupie to było. Jak beznadziejne było dawanie sobie tej pustej nadziei, że ktokolwiek i kiedykolwiek mógłby go pokochać. Nawet, jeśli dążył do tego przez ten cały czas. Wciąż nie ma pewności na to, że tak naprawdę się stanie. Możliwe, że cała jego ciężka praca, która stała się jego rutyną była bez jakiej kolwiek przyszłości i nigdy nie da pożądanych skutków. Te myśli przyprawiały Kokichiego o mdłości. Przprawiało go to o poczucie beznadziei i bezużyteczności. Jakby jego życie nie miało żadnego znaczenia. A gdyby umarł nikt i tak by po nim nie płakał. Ale czy taka właśnie nie była prawda? Nie przestań. Kokichi nie chciał o tym znów myśleć. Te myśli powtarzały się co jakiś czas i nie chciały dać mu spokoju. Czuł się w tedy tak bezradny, jakby był zniewolony przez swój własny umysł.

Kokichi doszedł, jednak na miejsce gdzie czekał już Shuichi. Przez to jego mroczne myśli zeszły na dalszy plan a skupił się bardziej na tym co powinien powiedzieć i jak się zachować.

Saihara oczywiście odrazu zobaczył Kokichiego i pomachał mu.

- Hej Saihara Chan! - powiedział jak zwykle radośnie Kokichi.

- Cześć Kokichi. - odpowiedział Shuichi. Teraz wystarczyło tylko zacząć rozmowę. Powinien to zrobić, w końcu po to Kokichi tu przeszedł.

- Tooo po co mnie tu zaprosiłeś? - Kokichi trochę się niecierpliwił, ponieważ naprawdę chciał wiedzieć, dlaczego został tu zaproszony. Shuichi w tej chwili kompletnie nie widział co powiedzieć. Chociaż ustalił sobie to już wcześniej nawet dzisiaj. To wciąż stres związany z tym był ogromny. Jednak nie pozostało mu już nic jak, po prostu zacząć mówić.

- Kokichi... Zaprosiłem Cię dziś tutaj, dlatego, że muszę Ci coś powiedzieć. Możesz nie wierzyć w to co powiem. Chociaż bardzo chciałbym, żeby tak było. Bardzo mi na Tobie zależy Kokichi... - Kokichi siedział nie ruszając się ani o milimetr. Wiedział już do czego ta rozmowa zmierza. Shuichi mówił dalej.

- Możesz to uznać za kłamstwo, ale nie robię tego, dlatego, że czuję do Ciebie żal lub litość. Nie robię tego tylko, dlatego, że Ci współczuję. Robię to, dlatego, ponieważ zakochałem się w Tobie. - Nie. Kokichi nie umiał tego przetworzyć. To nie mogło mieć miejsca jak, dlaczego!? To nie miało sensu. Kokichi zaczął kręcić głową by pozbyć się tej nadziei, która mówi mu, że to może być prawda.

- Nie. Nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie. Nie ma szans, nie może być nienienienienienienie... - Kokichi wydawał z siebie ledwo słyszalny bełkot.

- Czy Ty mówisz poważnie...? Czy Ty naprawdę zakochałeś się we mnie? - Kokichi nie mógł w to uwierzyć to nie wydawało się prawdziwe. Z jednej strony sam chciałby wykrzyknąć, że też go kocha i chciałby być z nim. Jednak z drugiej strony miał wewnętrzną barierę, która nie pozwalała mu tego uczynić. Nie wydawało się to realne. W końcu kto mógłby się zakochać w kimś takim jak on.

- Kokichi.. Mówię prawdę. - Shuichi nie zastanawiając się zbyt długo jak mógłby udowodnić swoją rację, ujął twarz Kokichiego w swoich dłoniach i pocałował go. Kokichiego zatkało jeszcze mocniej niż kiedy Saihara powiedział, że się w nim zakochał. Kokichi oczywiście oddał pocałunek, chociaż był to jego pierwszy. W tej chwili bariera Kokichiego opadła i powiedział.

- Ja również... Ja też.... Kocham Cię. - Kokichi, chociaż nadal nie do końca wierzył w autentyczność słów Shuichiego, postanowił zostawić to. W końcu, jeżeli tego właśnie chciał. Nie będzie się sprzeciwiał, nie będzie jeszcze bardziej zrażał do siebie wszystkich.

- Kokichi wiedz, że jesteś dla mnie bardzo ważny i chciałbym byś mógł być ze mną szczery. Nie od razu, jednak żebyśmy razem próbowali z tym walczyć, bo nie jesteś w tym wszystkim sam. Chciałbym żebyś wiedział, że kocham Cię i zawsze możesz się do mnie zwrócić o dosłownie wszystko. - Po tym Kokichi nie zamierzał protestować. Chociaż nie chciał by Shuichi go opuścił ze względu na to, że przestał by się głodzić, nie mógł psuć tego momentu. Był zbyt szczęśliwy, zbyt idealny by być prawdziwym, a Kokichi myślał, że jeśli zaprzeczy czemu kolwiek obudzi się, niczym ze snu i znów będzie sam. A to, że ktokolwiek go kocha, byłoby tylko pięknym snem, a nie rzeczywistością w  której naprawdę żył.

- Dziękuje Shuichi. - Powiedziawszy to Kokichi przytulił się do Shuichiego i zamknął oczy. Nie chciał go puścić, jeżeli to tylko piękny sen to niech chociaż trwa jak najdłużej. Z taką myślą Kokichi został siedząc na zielonej łące. Czując jak Shuichi głaszcze ręką jego włosy.

Jak Powstają Listy? OumaSai/Saiouma [Korekta]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz