Ślepa Wiara

1.1K 123 21
                                    

Shuichi idąc do domu Kokichiego następnego dnia nie spodziewał się, że Kokichi będzie czekał na niego już przy wyjściu z domu. Pierwsza z jego myśli była. Czy nie wyszedł może zbyt późno? Jednak nie był przed domem Kokichiego o tej samej porze co zawsze. Czy coś się stało? To było jego drugą myślą patrząc na Kokichiego, który tępo patrzył w chodnik przed jego własnym domem. Odrazu wrócił do ich ostatniej rozmowy z wczorajszego dnia. Jednak nic nie wskazywało na to, by Kokichi miałby się tak zachowywać. Być może, po prostu, zbyt się martwił. Możliwe, że Kokichi, po prostu jest zamyślony rzeczami związanymi, że szkołą lub coś w tym rodzaju. Saihara postanowił, więc po prostu przywitać się jak to mieli w zwyczaju.

Droga do szkoły była nad wyraz cicha. Kokichi wciąż wpatrywał się tępo w chodnik przed sobą. Napwwno nie było to spowodowane tym jak patrzenie na chodnik jest fascynującym zajęciem, ponieważ Kokichi miał napenwo sporo czasu na oglądanie go setki razy. Postanowił, więc zapytać.

- Kokichi... Martwisz się czymś? - Shuichi martwił się postawą Kokichiego. Możliwe,że zachowywał się tak, ponieważ przy Shuichim nie udawał radosnych emocji aż tak bardzo, jednak zwykle był bardzo zainteresowany rozmową.

- Um... Najpewniej wcisnął bym Ci jakieś mało wiarygodne kłamstwo ale... Nie zrobię tego. - Kokichi nie widział już sensu w oszukiwaniu Shuichiego. Po mimo tego, że jedna z jego części uważała, że będzie to najlepsze dla niego. Bywały dni, kiedy myślał, że wszyscy są przeciwko niemu, że Shuichi jest przeciwko niemu. Że chce, żeby był jeszcze bardziej obrzydliwy niż już jest. Że wszyscy tego chcą jego przyjaciele jego matka. Tylko Kokichi wiedział co jest dla niego dobre. Wiedział, że głodzeniem się dojdzie do ideału jakiego zawsze pragnął. Tylko, że to wszystko było kłamstwem. Czy sztuczką jego własnego umysłu. Tak naprawdę były osoby, które chciałby, by żył, był zdrowy i szczęśliwy. Kokichi nadal nie potrafił zobaczyć pełnego obrazu rzeczywistości. Jednak wierzył, lub chciał wierzyć, że Shuichi był jego sprzymierzeńcem a nie wrogiem w tym wszystkim. Dlatego nie chciał go już dłużej okłamywać.

- Pamiętasz jak powiedziałem Ci, że kiedyś powiem Ci co jest nie tak. To było parę dni temu... - Kokichi starał się nie pokazywać jak bardzo był w tej chwili zdenerwowany. Po powiedzieniu tych dwóch prostych zdań, Kokichi zaczął ich odrazu żałować, jednak potem stwierdził, że i tak musiałby to kiedyś zrobić. Lepiej zrobić to na jego własnych zasadach niż na zasadach kogoś z zewnątrz czego chciał za wszelką cenę uniknąć.

- Um.. Tak jasne, że pamiętam. - Shuichi próbował brzmieć poważnie, lecz nie wychodziło mu to zbyt dobrze.

- Czy moglibyśmy się spotkać po szkole w tej sprawie? W sensie nie mamy żadnych sprawdzianów w tym tygodniu, ani nic, więc pomyślałem..- Kokichi nie zdążył skończyć zdanie, kiedy poczuł jak ramiona Shuichiego obejmują go. Poczuł się trochę dziwnie chciaż nie robił tego pierwszy raz. Oczywiście oddał uścisk. Nie zważając na to, że inni uczniowie Hope's Peak, którzy również kierowali się w jej stronę dzwnie się na nich patrzą.

Parę minut później siedzieli już w klasie wyciągając swoje książki i zeszyty. Shuichi, który był dumny z Kokichiego, że odważył się wyznać mu prawdę. Nawet, jeżeli nie całą to chociaż jej część. I Kokichi, który wciąż walczył sam ze sobą czy podjął dobrą decyzję mówiąc to czy może, jednak zrobił jeden z największych błędów swojego życia. Jedno wiedział. Nie mógł już się wycofać. Będzie musiał ponieść konsekwencje swoich czynów. Być może jest to durne i nie poważne podejście. Kokichi zawsze mógł przecież skłamać. Nie było to dla niego żadnym wyzwaniem i zrobił by to bez mrugnięcia okiem. Lecz nie. Nie było to takie proste. Wcale nie było. Kokichi nie zamierzał już okłamywać Saihary przynajmniej w ważniejszych kwestiach. Jeśli dalej by kłamał zaszkodził by nie tylko sobie jak i innym. Dlaczego, więc nadal był tak nie zdecydowany?

Dla Kokichiego rutyną było głodzenie się, ukrywanie swoich prawdziwych uczuć i ciągłe kłamanie. Jego stan pozwalał mu ślepo wierzyć, że coś czeka na niego. Nagroda w postaci bycia kochanym i szczęścia jakie ono daje. Jednak nie było to niekończące się błędne koło. Koło z, którego sam Kokichi nie był w stanie wyjść. Nie był nawet przekonany czy chciałby wogóle z niego wyjść. Czy stracił by wszystko? Czy może uzyskał coś nowego? Czy może to wszystko nie ma sensu a sam Kokichi nigdy nie będzie w stanie tego zmienić. Tylko czy napewno był w tym wszystkim sam? Kokichi próbował ślepo wierzyć w to, że tak nie jest. Czasem, jednak znów myślał odwrotnie. Nie był zdecydowany. Był rozerwany na strzępy. A jego umysł przypomniał pokruszoną papkę z której wszystko co wychodzi to negatywne emocje, ból i ciągłe kłamstwa.

Może i Kokichi był głupi. Może ślepo wierzył w coś czego nie tak naprawę nie ma. Lub może, po prostu śni. Jednak chciał wierzyć, że z pomocą Saihary uda mu się osiągnąć szczęście.

Jak Powstają Listy? OumaSai/Saiouma [Korekta]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz