Jak Świat Wygląda W Rzeczywistości?

1.6K 168 89
                                    

Shuichi biegł ile sił w nogach do domu Kokichiego. Nie było to aż tak daleko od jego własnego i był tam dwa razy, więc zdał się na swoją orientację w terenie. Saihara, gdyby miał czas na zastanowienie się w tej sytuacji najpewniej nie wybiegł by tak nagle pod wpływem impulsu. Nie sądził, że gdyby Kaede czy Kaito znaleźli się w takiej sytuacji czy tak samo biegłby teraz do ich domu nie zważając nawet na to, że mnóstwo przechodniów aktualnie miażdżyło go wzrokiem. Jednak nie mógł jak tego sprawdzić, ponieważ nie chciałby przeżywać takiej sytuacji po raz drugi. Bał się, że Kokichi naprawdę sobie coś zrobił. Gdyby tak nie było nie dzwonił by. To Kokichi on nigdy nie zniżył by się do poziomu, by prosić kogoś o pocieszenie. Tak Saihara myślał do teraz. Oznaczało to, że musiało coś się stać. Może i Shuichi przesadza i biegnie do domu Kokichiego bez większego sensu, ale nie mógłby tego pozostawić bez krytycznie. Nawet jeśli Kokichi prosił go tylko o wypowiedzenie dwóch wyrazów.

Gdy Shuichi był już na miejscu użył swoich nie zbyt górnolotnych umiejętności kaskaderskich i przeskoczył przez płot Kokichiego. Chociaż Kokichi cały czas mówił mu, żeby nie przychodził i dał sobie spokój. Kokichi doczołgał się do drzwi wejściowych i otworzył je, ponieważ nie miał zabardzo innego wyjścia. W drzwiach zobaczył zdyszanego Shuichiego, który nadal trzymał przy uchu telefon. Jednak zamiast jak zwykle bywało wymienić się niezręcznym przywitaniem. Shuichi mocno przytulił Kokichiego. Kokichi oddał uścisk, chociaż nie przepadał za tym aż tak bardzo, ponieważ inni ludzie muszą dotknąć w tedy jego obrzydliwe ciało. Jednak teraz potrzebował tego. Jeden jak i drugi nie był w stanie powstrzymać łez. Saihara zrobił tak ze względu na to, że w czasie biegu nie myślał zbyt dużo i dopiero teraz mógł uwolnić emocje. Kokichi za to sam nie wiedział czy płakał, dlatego, że nadal czuł się okropnie czy przez to jak miło zrobiło mu się, gdy jednak zobaczył Saihare w futrynie drzwi. Po niedługim czasie kiedy w końcu odkleili się od siebie. Shuichi zobaczył Kokichiego w całej okazałości. Wcześniej nie zwrócił uwagi, jednak teraz jego oczy spoczywały na odsłoniętym ramieniu Kokichiego. Kokichi szybko zdał sobie z tego sprawę i zasłonił ramię, chociaż wiedział, że jest już głęboko spalony i nic to nie da.

- Gdzie trzymasz bandaże i wodę utlenioną? - Zapytał Shuichi tak cicho jak tylko się dało, jednak na tyle głośno by Kokichi usłyszał.

- W łazience pod zlewem. - Tak samo cicho powiedział Kokichi. Wiedział, że Shuichi planuje zabandażować jego rany. Nie martwiło go to. Martwiło go to, że Shuichi wiedział, gdyby nie był tego świadomy byłby chociaż trochę zaskoczony. On wiedział. Jak się domyślił? Czy nawet w tym Kokichi nie był wystraczająco dobry? Teraz jest już za późno by to wszystko odkręcić. Shuichi wrócił z bandażami i płynem do dezynfekcji. W tym czasie Kokichi siedział już na łóżku w swoim pokoju kompletnie załamany. Shuichi usiadł obok niego i gdy chciał już zapytać czy może zabandażować Kokichiemu rany. Kokichi wstawił odsłonięte ramię prosto w jego stronę.

- Stawianie się Tobie i tak nie miałoby teraz znaczenia skoro i tak już wszystko wiesz inni też pewnie już się domyślili. - powiedział Kokichi.

- Nie sądzę, żeby byli tego faktu świadomi. - Odpowiedział Shuichi, który zaczął bandażować ramię Kokichiego. - Szczerze to bardzo dobrze ukrywałeś to przez ten cały. Doszłem do tego całkiem nie dawno.

- Jak się dowiedziałeś? - Kokichi naprawdę chciał wiedzieć.

- Pierwszy raz zauważyłem, że nie jadłeś w czasie kiedy siadałeś ze mną, Kaede, Maki i Kaito na lunchu. - Shuichi chociaż mówił to dosyć spokojnie to wcale tak nie było.

- A rozumiem, więc w tedy popełniłem błąd. - Kokichi był załamany swoją głupotą, że tak łatwo jego cały trud wyszedł na światło dzienne. W tym czasie Shuichi skończył bandażować pierwsze ramię.

- Czy na drugim ramieniu też masz cięcia? - Zpytał Shuichi będąc prawie pewnym, że na drogim ramiu Kokichi też ma pełną ilość skaleczeń, chociaż wolałby, żeby tak nie było.

- Pewnie oczekujesz szczerej odpowiedzi. - mówiąc to Kokichi odsłonił drugie ramię, które nie wyglądało lepiej od tego pierwszego.

- Kokichi.. - Shuichi starał się coś powiedzieć kiedy Kokichi przerwał mu.

- Obrzydliwe prawda? - mówiąc to Kokichi smutno się uśmiechał.

- Nie to - Gdy Saihara znów próbował coś powiedzieć Kokichi wstał.

- Doprowadza Cię to do obrzydzenia? Chciałbyś móc teraz wyjść, jednak jedyne co Cię tu trzyma to litość względem mnie nie mam racji?! - Kokichi uśmiechał się chciał wewnętrznie był zrujnowany.

- Nie Kokichi nie masz racji. Nie robię tego z litości do Ciebie. Gdyby tak było czy przybiegłbym do Ciebie przed chwilą? Myślisz, że byłbym tutaj teraz tylko, dlatego, że mi Ciebie żal? Kokichi ja... Martwię się o Ciebie. - Co jak to? Kokichi nie mógł przyswoić sobie, że ktokolwiek mógłby się o niego martwić. Przecież on odstrasza ludzi na kilometr.

- Kłamiesz prawda? - Chociaż nie wydawało mu się, że Shuichi kłamał nie mógł przyznać mu racji. Po prostu nie mógł.

- Mogę Ci to powtarzać w nieskończoność. Mówię prawdę, martwię się o Ciebie Kokichi. Nie mógłbym Cię stracić.

Jak Powstają Listy? OumaSai/Saiouma [Korekta]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz