To Co Zawsze Nam Się Wydawało

919 104 16
                                    

Czas płynął. Jednak Shuichi czuł, jakby wogóle tak nie było. Nie mógł usiedzieć w miejscu, by w końcu móc zobaczyć Kokichiego. Musiał również powiadomić Matkę Kokichiego o całym zajściu. Faktem było, że chciał, by to Kokichi powiedział o wszystkim. Jednak Shuichi w tym momencie nie miał wyjścia i musiał zadzwonić. Rozmowa przebiegała tak jak przewidywał, pewnie większość rodziców zareagowało, by w ten sposób na wieść, że ich dziecko jest w szpitalu. Matka Kokichiego oczywiście pytała Shuichiego co dokładnie się stało obiecując, że zaraz tam będzie. Saihara oczywiście powiedział wszystko zgodnie z prawdą, w końcu nie było już sensu czego kolwiek ukrywać.

Matka Kokichiego niedługo potem znalazła się w szpitalu cała przerażona. Shuichi oczywiście nie zachowywał się lepiej, w końcu cały ten czas nie mógł przestać płakać. A jego jaka kolwiek konwersacja zawsze była przerywana co jakiś czas nagłymi atakami płaczu. Fakt, że Kokichi zemdlał i nie chciał się obudzić przez to, że jego organizm nie miał już na to siły po przez niedożywienie. Nie uspokoiło ich wcale. Shuichi oczywiście nie był zdziwiony, doskonale wiedział czemu Kokichi zemdlał i nie chciał się obudzić. Jego matka jego matka, jednak była w głębokim szoku, że jego syn był tak wychudzony, że można powiedzieć wręcz, że wygłodzony. Lekarze powiedzieli, że Kokichi będzie musiał być w szpitalu z tydzień, by doszedł do siebie to Shuichiego, jednak zdziwiło. Myślał, że Kokichi odrazu zostanie skierowany do szpitala psychiatrycznego. Jednak to chyba lepiej dla niego prawda?

Matka Kokichiego podziękowała Shuichiemu za uratowanie jej syna. Mówiąc, że może już iść do szkoły, bo lekcje już najpewniej się zaczęły. Jednak Saihara nie miał najmniejszego zamiaru wychodzić. Szkoła i to co pomyślą nauczyciele i jego nie obecności było najmniejszą rzeczą jaką się przejmował. Teraz obchodził go tylko Kokichi, którego podobno tak zaniedbał. Lub tak sobie wmawiał. Jednak myślał również, że matka osoby, którą tak zaniedbał najpewniej czuła się tak samo. Jeżeli nie gorzej. W końcu oboje kochali Kokichiego. Albo tak twierdzili.

Po jakimś czasie Kokichi był już przytomny. Shuichi stracił już rachubę, jaki czas dokładnie teraz był na zegarze. Był zbyt pochłonięty, obarczaniem siebie za wszystkie nieszczęścia jakie wydarzyły się Kokichiemu. W końcu mógł do tego nie dopuścić. Pewnie osoby z jego klasy również, by się z nim zgodziły. W końcu mógł być lepszy. Mógł strać się bardziej nakłonić Kokichiego do jedzenia. Może musiał być bardziej stanowczy i nie odpuszczać za każdym razem?

Jednak wszystko dla Shuichiego przestało mnieć jakie kolwiek znaczenie, kiedy lekarze powiedzieli, że jedna osoba mogła wejść i zobaczyć Kokichiego. Shuichi oczywiście wstał, chcąc zobaczyć Kokichiego. Osobę, którą kochał. Jednak następnie znów usiadł na miejscu, by pozwolić matce Kokichiego wejść pierwszej. W końcu była to jego matka znała Kokichiego najlepiej ze wszystkich prawda? Chciaż fakt, że nie miała kompletnie pojęcia o tym, że Kokichi ma jakie kolwiek problemy z odżywianiem mogło, by to podważyć. Jednak Shuichi sam mógł być dużo lepszy, dletego też postanowił sobie przemilczeć niektóre sprawy.

Sam Kokichi oczywiście wolałby zobaczyć w szpitalnych drzwiach Shuichiego nawet, jeżeli miałby zobaczyć go całego we łzach czy w głębokim smutku. To jednak wolał zobaczyć tak Shuichiego nie swoją matkę. Gdy zobaczył ją przerażoną wiedział już, że cała sprawa jest już wiadoma. Sam Kokichi był przerażony zaistniałą sytuacją, ponieważ nie chciał umierać a szpital bardzo mu tę czynność przypominał. Kokichi również nie wiedział co ma powiedzieć. Był zły, przerażony, smutny i zawstydzony jednocześnie. Zdawał sobie sprawę, że to właśnie Shuichi jest odpowdzielny za to, że wylądował w szpitalu. To on zadzwonił po karetkę. Nie było opcji by mógł to być ktoś inny. Jednak, dlaczego zadzwonił do jego matki. Czy Shuichi nie był świadomy tego, żeby gdyby nie strach przed jej reakcją i działaniami, które mogła by podjąć, Kokichi już dawno miałby terapię. Lub tak Kokichi chciał się usprawiedliwiać. Czy nie mógł tego przemilczeć czy, chociaż skłamać, że powód tego, że tu wylądował jest inny? Prawdą było, że Shuichi nie miał zbytnio wyboru, ponieważ jego matka i tak dowiedziała by się prawdy tylko, że nie bezpośrednio od Saihary.

Jednak Kokichi wciąż nie chciał uwierzyć, że nie miał wyboru. Prawda wyszła na jaw, a on sam nawet, jeśli próbowałby wciąż wszystko ukrywać, byłoby to zwyczajnie pozbawione sensu. Kokichi był uwięziony w sytuacji do, której sam doprowadził. Czy obwiniał się za to? Oczywiście. Nie było to napenwo zaskoczeniem. Jego matka usiadła obok łóżka na, którym teraz Kokichi już siedział. Chciaż jego ciało bolało. On naprawdę nie chciał tu być. Zrobił, by wszystko, by ominąć tą sytuację. Jednak nie mógł zrobić nic.

Jak Powstają Listy? OumaSai/Saiouma [Korekta]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz