Czuć Się Upokorzonym

755 89 18
                                    

Kokichi Ouma wszedł jak i wyszedł z gabinetu psychiatry z takim samym wyrazem twarzy. Był pusty. Poszło może nie, aż tak źle jak na początku myślał, jednak nadal nie był to szczyt jego marzeń. Jeżeli cokolwiek w tej sytuacji można byłoby tak nazwać. Jego matka chociaż była zaniepokojona, lub wręcz przerażona, kiedy słyszała co psychiatra ma do powiedzenia. Kokichi siedział obok niewzruszony. Może to przez to, że wcześniej mógł już uwolnić się z przytłaczającego napadu stresu. Nie zastanawiał się nad tym, nie było to, w końcu ważne. A przynajmniej Kokichi myślał, że nikt nie tracił, by czasu nad zastanawianiem się nad tym. Musiał poczekać parę dni na dokonanie ostatecznej diagnozy. Kokichi mógł czekać. Nie miało to dla niego zbyt dużego znaczenia. Przynajmniej w tamtym momencie. Możliwe, że chciał to ignorować i była to swego rodzaju obrona, jednak również się nad tym nie zastanawiał. Rozmawiał o dosyć normalnych rzeczach. Przynajmniej Kokichi nie uważał, że pytania które mu zadawano były dziwne. W końcu to pierwsza wizyta, czego miałby się spodziewać? Jego myśli opadały jednak coraz bardziej na dno, kiedy zbliżał się do domu. Przypominał sobie każde, pytanie i każdą odpowiedź. Nie. Nie było to raczej nic nadzyczajnego. Lub, po prostu nie znał się na tym zbyt dobrze.

Jednak nie to go niepokoiło. Bał się bardziej tego co stanie się z nim po następnej wizycie i kolejnej i kolejnej. Jego matka już napenwo nie nabierze się na jego próby wszelkiego rodzaju oszustwa. Wszystko było już wiadomo. Jedyne co zostało Kokichiemu to się poddać. Nie raczej nikt, by tak tego nie nazwał. Napewno nie jego matka czy Shuichi. Kaede, Maki? Nie one również nazwały by to pewnie inaczej. Czy wogóle miało to znaczenie jak Kokichi nazwałby przyjmowanie coraz większych dawek pokarmu do swojego organizmu? Najpewniej nie i nikt nie zwróciłby na to uwagi.

Kokichi spojrzał na swój telefon. Brak jakich kolwiek wiadomości. Kto chciałby do niego pisać? Z resztą po co? Ludzie piszą do siebie zwykle z inicjatywą spotkania, dowiedzenia się co u danej osoby się dzieje, lub z czystej ciekawości, albo nudy. Kokichiego pocieszała, jednak myśl, że zobaczy Shuichiego, jak i inne osoby z klasy, jutro w szkole. Z samego rana.

Kiedy Kokichi wraz z jego matką, po dosyć milczącej jeździe samochodem wrócili do domu. Jego matka od razu zabrała się za robienie dla ich obojga kolacji. Nie dziwiło to Kokichiego. Nie ufała mu w tej kwestii. Nikt nie ufał. Z resztą Kokichiego to nie dziwiło on sam sobie nie ufał. Dlaczego, więc miałby oczekiwać zaufania do własnej osoby od innych? Kokichi usiadł przed stołem, gdy jego matka postawiła przed nim nie zbyt duży talerz z jedzeniem. Sama jego matka usiadła za to naprzeciwko Kokichiego z własnym jedzeniem. Kokichi spojrzał na jedzenie. Nie było go dużo.  Napewno każdy zjadłby to bez zbędnego myślenia. Jednak Kokichi mierzył wzrokiem każdą kalorie jaka znajdowała się w posiłku. W jego głowie kłębiły się myśli. Przecież jeżeli to zje napewno przytyje. Jedzenie takich ilości pokarmu każdego dnia doprowadzi go do otyłości. Co jeżeli Shuichi go zostawi, po tym wszystkim. Może inni mogą tyle jeść, jednak metabolizm Kokichiego był beznadziejny. Jego matka zdążyła już zjeść połowę swojej kolacji, kiedy Kokichi, w końcu otrząsnął się z tych wszystkich myśli. Nie mógł mieć załamania przed swoją matką. Byłoby to żałosne. Nie mógł sobie pozwolić na coś takiego. I tak przysparzał jej już wystarczająco dużo problemów. Mogła, by w końcu teraz zająć się sobą, a nie pilnować jak Kokichi jadł. Nie był małym dzieckiem, a właśnie tak się czuł. Chociaż nie było raczej innego wyjścia z jego sytuacji. Musiał to zjeść. Na jakiekolwiek zaufanie nie mógł już liczyć, więc nie zostało mu nic innego jak się podporządkować.

Po zjedzonej kolacji Kokichi od razu udał się do swojego pokoju. Chciał być sam, a przynajmniej tak uważał. Mógł zacząć ćwiczyć. Spróbować jakoś zredukować to co właśnie dostało się do jego organizmu. Jednak nie miało to sensu. Jeżeli jego matka nie będzie widzieć żadnej poprawy, nie odpuści mu. Jednak chyba doszedł do tego już wcześniej, więc nie ma potrzeby zastanawiania się nad tym po raz kolejny. Kokichi, po prostu położył się na łóżku. Czuł się naprawdę obrzydliwe. Naprawdę obrzydliwie. Jednak musiał doczekać kolejnego dnia. Chciał zobaczyć się z Shuichim. Nawet jeżeli ten nie będzie mógł spojrzeć na Kokichiego. Przez to jak bardzo obrzydliwy się stał. Musiał, po prostu doczekać kolejnego dnia. To było takie proste. Jak i tak trudne za razem.

Jak Powstają Listy? OumaSai/Saiouma [Korekta]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz