Magiczny wieczór

33 6 9
                                    

Nie mogłam się oprzeć, i mimo, że historia jest już skończona, postanowiłam się z Wami podzielić pierwszymi Świętami Kate, Yoongiego i Adasia (i jeszcze kilku innych osób)🎄


Siedziałam przy łóżeczku Adasia, wpatrując się w śpiącego synka i bujając w obłokach tak bardzo, że nie usłyszałam powrotu Yoongiego. Dopiero gdy chrząknął kilka razy głośno podniosłam głowę, i go zauważyłam. Zmieszałam się nieco, chciałam się szybko podnieść, z fotela, jednak zdrętwiała mi noga, na której siedziałam i zachwiałam się. To był moment a on już był przy mnie.
-Kate wszystko w porządku? Dobrze się czujesz?
Musiałam go uspokajać, czasem naprawdę przesadzał z tą troskliwością, choć to bardzo miłe. Włączyłam elektroniczną nianię i poszliśmy do kuchni. Gdy jedliśmy opowiadał mi ciekawostki z biura i pytał jak mi minął dzień. Tyle, że ja nie miałam mu w zasadzie nic do opowiadania. Ot, Adaś spał, zjadł, zrobił kupę, potem znów go karmiłam, trochę ogarnęłam w domu, zrobiłam obiad i gdy usiadłam przy małym i zaczęłam marzyć akurat wrócił z pracy. To samo co codziennie, nuda. 
-O czym tak intensywnie myślałaś, że nie zauważyłaś, że wszedłem?
-O niczym szczególnym, po prostu pozwoliłam moim myślom płynąć, i skakałam z tematu na temat.
-To musiało być interesujące, tylko minę miałaś taką jakby nie do końca spokojną.
Przecież nie przyznam mu się do tego, że zastanawiałam się, czy nadal jestem dla niego atrakcyjna. Odkąd urodził się Adaś, Yoongi jakby przestał się mną interesować, nadal dużo rozmawialiśmy, ale był oddalony. Jeszcze niespełna dwa miesiące temu nie szczędził mi czułości. Teraz za każdym razem gdy mnie całował na pożegnanie, przed wyjściem do pracy, miałam wrażenie, że się do tego zmusza, nawet nasze rozmowy były inne. Nie miałam z kim o tym pogadać, Bożenka z Jacksonem pojechali do Korei na miesiąc a jakoś głupio byłoby mi o tym rozmawiać z mamą. Zerwałam się od stołu gdy tylko usłyszałam, że mały zaczyna pojękiwać. W pokoju spojrzałam na zegarek, no tak, od ostatniego karmienia minęło już niemal pięć godzin, więc zaczyna się robić głodny. Poprosiłam Yoongiego, żeby przyszykował kąpiel, to było zadanie taty. Uwielbiam patrzeć jak delikatnie myje małego i potem go zawija w ręcznik, oliwkuje i przebiera. Jego wzrok jest pełen miłości, na mnie już tak nie patrzy. Czyżbym była zazdrosna o syna? 
-Kate, mówię do ciebie, znów odpływasz, będziesz go teraz karmiła, czy przeciągamy do pełnej godziny?
Szybko spojrzałam na zegarek, brakowało piętnastu minut do dziewiętnastej, nie ma sensu przeciągać. 
-Nie, nakarmię teraz, daj mi go.
Usiadłam na fotelu przy łóżeczku, Yoongi podał mi naszego chłopczyka i w momencie, w którym rozpięłam koszulę wyszedł z pokoju. Czasem zachowywał się tak, jakby brzydził go widok moich piersi. Adaś łapczywie zassał, mały głodomorek. Po dziesięciu minutach zmieniłam pierś, nie lubił tego, czemu zwykle dawał upust stękając i jęcząc, dopóki nie przyssał się ponownie. Patrzyłam na  mojego synka i widziałam, że więcej w nim Yoongiego niż mnie, oczka mu ściemniały przybierając barwę mlecznej czekolady a ciemne włoski porastały jego łepetynkę. Po karmieniu, chwilę z nim pochodziłam i gdy mu się odbiło ułożyłam w łóżeczku, puściłam pozytywkę i wyszłam z pokoju, zostawiając otwarte drzwi do sypialni. Yoongi siedział w jadalni przy stole wpatrując się w laptop. Podniósł głowę gdy weszłam, zamknął pokrywę, czyli nie chce żebym zobaczyła co robił. Dobrze, nie to nie, łaski bez. Odwróciłam się na pięcie i bez słowa poszłam do kuchni. Wyjęłam z szafki swój ulubiony kubek, ten, który dostałam od zwariowanej bandy. Tak niefortunnie go chwyciłam, że wyślizgnął mi się z dłoni i mogłam tylko patrzeć jak ląduje na podłodze rozpryskując się na kilkanaście kawałków. Czara goryczy się przelała, płacząc zaczęłam zbierać odłamki, przez łzy nie zauważyłam, że skaleczyłam się fragmentem. Dopiero dotyk dłoni Yoongiego, przywrócił mnie do rzeczywistości, chciałam wytrzeć łzy a rozmazałam sobie krew na policzku. Ukochany mężczyzna wyłuskiwał delikatnie z moich rąk fragmenty potrzaskanego kubka, poczułam się jak ostatnia niezdara, a gdybym zamiast kubka miała w tym momencie na rękach Adasia? Wpadłam w panikę, znów zaczęłam się dusić, nie miałam ataków już ponad pół roku, i myślałam, że mam to już za sobą, nie byłam w stanie racjonalnie myśleć, stałam na środku kuchni rozpinając górne guziki koszuli i masując się po zaciśniętej krtani, nie byłam w stanie zrobić kroku mimo, że wiedziałam, że zimna woda pomoże. Przestałam racjonalnie myśleć, byłam pewna, że zaraz umrę, gdy Yoongi wziął mnie za ręce i podprowadził do zlewu, ocknęłam się na tyle, by zanurzyć wodę pod strumień zimnej wody. Mój mężczyzna delikatnie wycierał mi włosy swoją koszulką, deja vu. Nie miałam siły się roześmiać, ale uniosłam kąciki ust. Na co Yoongi mocno mnie przytulił.
-Wróciłaś? Jesteś już tu i teraz?
Przytaknęłam. Posadził mnie przy stole i zajął się szykowaniem herbaty. 
-Poczekaj tu na mnie chwilkę, dobrze? Zaraz do ciebie wrócę Kate.
I gdzie niby miałabym iść? Było mi tak wstyd, że znów miałam atak, siedziałam ze spuszczoną głową, z końcówek włosów nadal spadały pojedyncze krople wody. Wrócił w czystej koszulce, włosy delikatnie owinął mi ręcznikiem, i poszedł zalać herbatę. Usiadł obok mnie i zaczął mówić. O tym, że się o mnie martwi, bo przestałam brać leki, które szkodziły by dziecku, myślał, że po porodzie do nich wrócę, ale postanowiłam karmić, więc nadal nie mogłam brać. Bożenka uczulała go na co ma zwracać uwagę i uprzedzała, że prędzej czy później ataki mogą wrócić. Słuchałam jego cichego głosu i zamiast czuć się lepiej, czułam się coraz gorzej. Przyniósł ze sobą elektroniczną nianię, i chciałam pobiec do sypialni, bo Adaś zaczął stękać.
-Kochanie, nic mu nie będzie jak trochę pomarudzi. Nie możesz biec do niego za każdym razem, gdy będzie wydawał z siebie jakieś dźwięki. Jesteś przemęczona, za dużo bierzesz na siebie. Może mogłabyś przygotować mi pojemnik z pokarmem i ja bym go w nocy nakarmił, tak żebyś mogła się porządnie wyspać?
-Dam radę, przecież inne kobiety dają radę, Yoongi nie mów tak.
-Będę mówił, nie obchodzą mni inne kobiety, ty mnie obchodzisz, a widzę że zaczynasz chodzić jak zombie. Zajmujesz się domem, małym chłopcem, jeszcze uparłaś się, że zrobisz te święta całej bandzie. 
-To naprawdę nic takiego, bigos już stoi na balkonie. Zresztą wiesz, że mama mi pomaga z potrawami, ja naprawdę zrobiłam tylko bigos pokroję sałatkę i przyszykuję śledzie, resztę przyniesie mama.
-Dalej mnie nie przekonałaś, kocham cię Kate i chcę pomóc. 
Opuściłam głowę, było mi strasznie głupio. 
-Yoongi, przepraszam, to się nie powtórzy.
-Co się nie powtórzy? Kochanie, ty potrzebujesz czasu dla siebie. Musisz odpocząć, oderwać się, chociaż na chwilę, od codziennych obowiązków. Dlatego mam dla ciebie niespodziankę.
Mam jutro wolne, więc spędzimy trochę czasu razem. Tylko we dwójkę, bo rano przyjdzie wujek Tae i zajmie się tym małym krzykaczem. Zostawimy mu instrukcję obsługi Adasia z kilkoma pojemnikami pokarmu i zabieram cię do Spa.
Patrzyłam na niego nie rozumiejąc nic z tego. 
-Jak? Gdzie? Ale, bez Adasia? A jak coś mu się stanie? Tae sam jest jak dziecko, nie myśl,że go nie lubię, bo wiesz, że kocham go jak brata, ale zostawiać go z Adasiem?
-Skarbie, Tae nie będzie sam, Julia też się zgodziła przyjść. 
To mnie nieco uspokoiło, jednak nadal nie byłam całkiem do tego przekonana. Długo rozmawialiśmy, aż zrobiła się prawie pierwsza i trzeba było nakarmić tą małą bestię. Znów powtarzaliśmy nasz mały rytuał, usiadłam w fotelu, Yoongi podał mi Adama i chciał wyjść, jednak poprosiłam go by został. Gdy mały jadł, odważyłam się go spytać dlaczego zawsze wychodzi, okazało się, że uważa, że to zbyt intymna czynność, żeby się jej przyglądać. Zdziwiłam się, a przecież mogłam się tego spodziewać. Tym razem po karmieniu Yoongi wziął małego na ręce, i dał mi znać żebym poszła pod prysznic. Gdy wróciłam obaj spali...na naszym łóżku. Nie pozostało mi nic innego, jak przenieść delikatnie Adama do łóżeczka i położyć się samej. Yoongi przygarnął mnie do siebie i wymruczał przez sen że mnie kocha. Zasypiałam jakaś spokojniejsza, choć nadal nie do końca przekonana do tego pomysłu ze spa. Przed siódmą głodomor obudził nas bardzo głośno domagając się cyca, w czasie gdy go karmiłam Yoongi poszedł zrobić nam kawę, mnie bezkofeinową, do której już przywykłam, choć marzę o wypiciu kubka mocnej czarnej i słodkiej prawdziwej kawy. Nie bardzo się zdziwiłam, gdy w czasie śniadania zjawiła się Julka z Tae, wyglądało na to że umówili się wcześniej, wbili się uchachani, Julka umyła ręce i poleciała do małego wcześniej tylko rzucając nam “cześć”. Tae dosiadł się do śniadania, zrobił sobie kanapkę z dżemem i oczywiście musiał się pobrudzić. Roześmiałam się i wytarłam mu policzek. Po uprzątnięciu pośniadaniowego bałaganu  poszłam odciągnąć pokarm, a Yoongs pokazywał im, po raz setny, gdzie co jest. W końcu zniecierpliwiona Julia wytknęła mu, że sama pomagała to wszystko urządzać i wie gdzie ma czego szukać. Około dziesiątej byliśmy gotowi do wyjścia. 
Adaś drzemał, więc cicho wyszliśmy zostawiając nasz skarb pod opieką dwójki wariatów, niby wiedziałam, że są odpowiedzialni, i kochają małego tak samo jak my, jednak ciągle czułam się nieswojo. Myślałam, że pojedziemy tramwajem, jednak Yoongi zmierzał w kierunku parkingu, władowałam się zatem do leasingowej Skody i pojechaliśmy do salonu mieszczącego się na obrzeżach Katowic, Yoongi też był umówiony do fryzjera, lecz w innej części, umówiliśmy się, że gdy już skończy przyjedzie tu i poczeka na mnie, a potem pojedziemy na obiad. Najpierw miałam aromaterapeutyczną kąpiel, z lawendą i rumiankiem, następnie masaż, jednak wciąż byłam spięta, trochę się w końcu rozluźniłam gdy masażystka powiedziała mi, że mój mąż już przyjechał i czeka na mnie w recepcji popijając kawę. Nie wyprowadzałam jej z błędu, że nie jesteśmy małżeństwem, ale wiadomość, że już jest z powrotem pozwoliła mi się rozluźnić. Po masażu przyszedł czas na manicure i pedicure, przez chwile zastanawiałam się, czy znów nie obciąć włosów na krótko, jednak doszłam do wniosku że pozwolę im nadal rosnąć, teraz sięgały już za ramiona, poprosiłam jedynie o podcięcie końcówek i wyrównanie. Zanim się to wszystko skończyło zdążyłam trzy razy wymienić wkładki w staniku i pięćdziesiąt razy zastanowić co w domu. Gdy po tych wszystkich zabiegach weszłam w końcu do poczekalni, na zewnątrz robiło się już szaro. Zaniemówiłam na widok Yoongiego, podeszłam i aż musiałam sama pomacać. Fryzjer zrobił świetną robotę i namówił go na undercuta. Mój mężczyzna wygląda obłędnie, podziękowaliśmy za miłą obsługę i pojechaliśmy na obiad, chciałam zadzwonić do domu, ale Yoongs, powiedział, że rozmawiał z nimi chwilę przed moim przyjściem i wszystko jest w porządku. Przy obiedzie nie szczędził mi komplementów, znów poczułam się, jak rok temu w Seulu. Zaczął mnie wypytywać jak dokładnie mają według mnie wyglądać te święta, bo to przecież już za trzy dni. Jutro jedziemy po choinkę, opowiadałam mu o zwyczajach, o tym co jeszcze będę robiła, nawet coś sobie notował w telefonie, na pytanie po co to robi odparł z rozbrajającą szczerością, że nie chce zapomnieć. Było bardzo miło, jednak chciałam już wracać do Adasia. Pod domem, siedząc jeszcze w samochodzie nachyliłam się, by go cmoknąć w policzek i podziękować za cudowny dzień, spryciarz chwycił mnie i pocałował, stwierdzając, że nie jesteśmy jeszcze staruszkami, żeby się cmokać w policzki. Weszliśmy do domu i zamarłam z wrażenia. W jadalni stała pięknie przystrojona choinka a przy stole siedziała niemal cała banda, niemal, bo w kuchni z moją mamą urzędowali Jin i Jungkook. Okazało się, że zaplanowali to sobie wcześniej, tylko czekali na dzień, w którym Yoongi załatwi Spa i zrobili to specjalnie tak blisko świąt, żebyśmy nie robili tego sami. Mniej więcej godzinę po naszym przyjściu zaczęli się ulatniać, obiecując, że dwudziestego czwartego będą około piętnastej. Dobrze, że temperatura oscylowała w granicach zera, więc można było wszystkie gary z jedzeniem poustawiać na balkonie. Mama powiedziała, że chętnie zostanie z maleństwem gdybyśm chcieli znów się wybrać gdzieś tylko we dwójkę, nasz chłopczyk okazał się bezproblemowym dzieckiem, po nakarmieniu niemal natychmiast zasypia, a jak nie śpi to grzecznie leży w łóżeczku, zaczynam się obawiać co będzie dalej, ponoć dzieci, które są grzeczne jako niemowlęta potem potrafią dać w kość. W końcu zostaliśmy sami, i gdy kładłam się do łóżka, po wieczornym karmieniu pomyślałam, że jutro spróbujemy tego co zaproponował Yoongi. Ucieszył się, gdy mu oznajmiłam, że jutro w nocy on wstaje karmić małego żarłoka. Dwa dni minęły niepostrzeżenie i już jutro wigilia, niemal wszystko było gotowe, Yoongi jeszcze kończył pakować prezenty, żadne rewelacje, drobiazgi dla każdego, ja kończyłam przygotowywać kolejną wersję śledzi, żeby zdążyły się przegryźć do wigilii, usmażoną rybę przywiozą od mamy. Moja szalona rodzicielka stwierdziła, że skoro mieszkamy od siebie dziesięć minut drogi na piechotę, to ona z tym przyjdzie, nie ma mowy. I nawet nie my po nią pojedziemy, Namjoon powiedział, że z przyjemnością nas wyręczy. Adam chyba wyczuł, kiedy ma zacząć marudzić, akurat kończyłam, Yoongs krzyknął, że zajmie się nim, żebym spokojnie skończyła i nie biegła jak do pożaru. Umyłam ręce, i wyszłam z kuchni. Tak bardzo żałowałam, że nie miałam aparatu w tej chwili. Yoongi stał przy drzewku, trzymając Adama tak, żeby mały mógł widzieć migające lampki, jego mała buzia oświetlona iluminacją zaraz przy twarzy Yoongiego byłaby cudowną kartką świąteczną. Moi mężczyźni, cudownie wyglądają, jednak chwila minęła, mały chyba ma na mnie radar, zaczyna się wiercić ilekroć jestem w pobliżu, tym razem nie było inaczej. Jego zrezygnowany ojciec oddał mi go, stwierdzając, że mamy synka mamusi. Zaczęłam się śmiać, bo sam przy tym wyglądał jak obrażony chłopczyk. Następnego dnia, od rana dopinaliśmy wszystko na ostatni guzik. Środek pokoju zajmował rozłożony stół, pstrokata zastawa, złożona z dwóch różnych tworzyła wesołą kompozycję, na wieszakach w sypialni wisiały nasze świąteczne ciuchy, po raz kolejny powtarzałam z Yoongim słowa życzeń dla mamy, uparł się, że złoży jej życzenia po polsku i uczył się tych kilku słów już drugi tydzień. Dochodziła piętnasta i nasi goście zaczęli się zjeżdżać, tu z kimś herbatka, pogadanki i gdy mama zadzwoniła, że już smaży rybę i można po nią jechać, prawie wpadłam w popłoch. Dochodziła osiemnasta a ja nadal w domowych ciuchach, Adam zaraz będzie wrzeszczał o karmienie. Dosłownie zostałam wywalona z kuchni przez Jina, Jungkooka i mojego osobistego niemal męża, najpierw poleciałam po ciuchy. W związku z tym, że potrzebuję coś z rozpinanego, przyszykowałam sobie koszulę i spódnicę, ale zanim się przebrałam, pobiegłam jeszcze nakarmić małego. I gdy skończyłam, akurat wszyscy zasiadali do stołu. Idealne zgranie w czasie. Leżaczek z Adamem postawiłam na kanapie obok choinki i wzięłam swój opłatek, chłopcy czuli się nieco niepewnie, jednak entuzjazm Zuzy i Tae szybko przełamał wszelkie bariery. Ciekawie próbowali potraw, o których wcześniej im opowiadałam, w pewnym momencie mały zaczął marudzić, więc Yoongi wziął go na ręce, ale musiał mi go przekazać bo się okrutnie wiercił. Gdy tylko przytulilam do siebie maluszka od razu się uspokoił. W radio poleciały kolędy, wszyscy ucichli jak zaczarowani. Sama nie wiem co we mnie wstąpiło, bo przecież nie potrafię śpiewać, ale przyłączyłam się do Anny Marii Jopek,

a do mnie dołączyła mama i dziewczyny. Chłopcy wlepiali w nas oczy, a gdy zaczęła się “Cicha noc” nucili z nami. Zrobiło się nieco nostalgicznie, mama zaczęła opowiadać historyjki ze swojego dzieciństwa. Julia poszła na balkon po wazę z makówkami i przestraszyła nas wszystkich swoim krzykiem. Okazało się, że zaczął padać śnieg, i dlatego z radości krzyknęła. Siedzieliśmy niemal do północy, Namjoon odwiózł mamę i moje siostry, po to by wrócić za chwilę, po Jina, który pomógł mi uporządkować nieco chaos po wigilijnej wieczerzy. Gdy zostaliśmy we trójkę usiedliśmy przy choince, Yoongi trzymał Adama a ja przytulałam się do niego, kiedy mały zasnął, poszedł go położyć. Po chwili wrócił i przyciągnął mnie do siebie, siedzieliśmy chwilę bez słowa.
-To były najpiękniejsze święta w moim życiu, chcę takich co roku, z tobą i może z tą bandą, choć myślę, że bez nich też będzie cudownie. Kate, zaśpiewasz mi jeszcze?
Nie mogłam mu odmówić, i mimo, że bardzo się wstydziłam, znów zaśpiewałam kolędę. 

Tylko rokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz