DWADZIEŚCIA PIĘĆ

59 9 3
                                    

Siedzieliśmy jeszcze chwilę, słuchając odgłosów natury, byłoby cudownie gdyby nie komary. Robactwo mnie kocha, jestem ich ulubioną stołówką. Więc gdy ukatrupiłam na sobie kolejnego komara Yoongi pociągnął mnie spowrotem w stronę schroniska. Na podwórku nikogo już nie było, tylko biała Ghost wyraźnie odcinała się na tle swojej olbrzymiej budy. Podeszłam do niej i w momencie, w którym powiedziałam "cześć śliczna" leżałam na ziemi a Ghost energicznie oblizywała mi twarz. Yoongi dostał ataku śmiechu i chichocząc stwierdził, że najwyraźniej mnie polubiła. Nie mogłam zgromić go wzrokiem, bo byłam zajęta wydostawaniem się spod niemałego psa. Gdy w końcu się uwolniłam, obrażona minęłam wciąż zgiętego ze śmiechu Yoongiego i poszłam do pokoju. Chwyciłam piżamę i poszłam pod prysznic. Gnojek, nie pomógł mi tylko bezczelnie się ze mnie śmiał, nie daruję mu tego. Będzie cierpiał i błagał o litość, jeszcze nie wiem co mu zrobię, ale kara będzie okrutna. Wciąż zła wyszłam z łazienki.
-Skarbie co się stało? Jesteś zła?
-Ależ skąd cukiereczku, ja tylko zostałam sprowadzona do parteru przez wielkiego psa, a ty mi nie pomogłeś tylko się ze mnie nabijałeś. Skąd myśl, że mogę być zła?
-No weź, przecież było widać, że Ghost cię polubiła, gdybym widział, że jesteś w niebezpieczeństwie to bym pomógł. No już, nie złość się. 
Mówiąc to przytulił mnie, no dobra, rozumiem, że faktycznie nic mi nie groziło, i że musiało to wyglądać komicznie. Nie chciałam mu jednak tak szybko dać satysfakcji.
-Idź się lepiej umyć, jeszcze chwilę posiedzę na tarasie.
Chwyciłam koc, którym się owinęłam, mimo upałów w dzień nocą bywało chłodno, i podeszłam do fotela ustawionego przy niewielkim stoliku. Podniosłam wzrok i z wrażenia niemal zapomniałam jak się oddycha. Gwiazdy zdawały się być na wyciągnięcie ręki. Droga mleczna wyraźnie się odcinała od reszty nieboskłonu. Wyciągnęłam dłoń rysując znane mi konstelacje. Andromeda, Perseusz, Kasjopea, Pegaz, Ryby nazywałam je na głos. Nie sądziłam, że ktoś jeszcze będzie na tarasie, dlatego drgnęłam, gdy niski głos Namjoona powiedział "Baran".
-Przestraszyłeś mnie, nie widziałam, że ktoś tu jest oprócz mnie.
-Przepraszam, nie chciałem, czasami lubię sobie posiedzieć w ciszy i samotności, myśląc o różnych rzeczach.
-Oj, w takim razie przepraszam, bo niechcąco ci przeszkodziłam. 
- Nie szkodzi, to miłe usłyszeć, że ktoś inny również potrafi doceniać piękno gwiazd. Zresztą, widziałem z jakim entuzjazmem opowiadasz o gwiazdach, to twoje hobby?
- Nie wiem, gwiazdy fascynowały mnie odkąd pamiętam. Jak byłam mała myślałam, że jak wejdę na dach to je załapię i dam mamie w prezencie.
Uśmiechnęłam się na wspomnienie tego jak tłumaczyłam dziadkowi dlaczego musi mnie wpuścić na dach stodoły, która była najwyższym budynkiem w okolicy.
-Później zaczęłam wierzyć, że to dusze ludzi, którzy odeszli i ciągle pytałam mamę, która gwiazda to babcia. Dopiero w szkole dowiedziałam się czym są naprawdę, jednak nie zmniejszyło to mojej fascynacji. Do tego wszystkiego lubię historię starożytną, więc połączenie gwiazd w gwiazdozbiory i historie poszczególnych konstelacji są dla mnie czymś co uwielbiam.  Namjoon słuchał mnie z zagadkowym uśmiechem potakując co chwilę.
-Zauważyłem, że jeśli w coś się angażujesz robisz to na sto procent, żadnych półśrodków. Kate, nie chcę być wścibski, ale czy zamierzasz powiedzieć Yoongiemu o tym czego się dowiedziałaś od Jacksona?
Rzuciłam spojrzenie w stronę drzwi balkonowych naszego pokoju ale były przymknięte. Odwróciłam się do Namjoona.
-Skąd wiesz? Nikomu nie mówiłam, tylko Tae wie...wygadał ci?
- Nie, ten kumpel kumpla. Chemik od perfum, to Hyungsik, szwagier Jacksona, rozmawiali o tym jak przyjechałem do laboratorium.
-Chemik? Myślałam, że jest patologiem.
-Tym i tym, ma dwa fakultety, teraz jeszcze pogłębia swoją wiedzę z zakresu genetyki. Ale powiedz mi co zamierzasz zrobić z tą wiedzą. Wiesz co przez nią przeszedł?
-Tak, wiem i szczerze nie mam pojęcia, nie sądziłam, że wiadomości będą takie...niekompletne? Chciałabym żeby był szczęśliwy, mimo, że tego nie powiedział, wiem, że kocha matkę. Nie wiem co sobie myślałam prosząc Jacksona o tą przysługę. Chciałabym, żeby mogli ze sobą porozmawiać, minęło już tyle lat. Ludzie się zmieniają, może mogliby spróbować poznać się na nowo? Nie wiem, teraz głośno myślę, a jeśli ona też go kocha, tylko boi się, że jeśli mu to okaże, to też go straci, jak męża i starszego syna? Może to taka forma obrony? Odepchnięcie osoby na której nam zależy zanim ona odrzuci nas. Dziesięć miesięcy chodziłam na terapię grupową, takie przypadki też widziałam. Namjoon ja po prostu chcę, żeby już nikt nigdy go nie skrzywdził, wiem że to niemożliwe, bo życie to dziwka, ale chciałbym, żeby miał wokół siebie jak najwięcej ludzi, na których będzie mógł liczyć. Wiem, że ma was, ale czy za kilka lat nic się nie zmieni? Ludzie wokół nas wciąż się zmieniają. Ja, ja się już chyba pogubiłam. 
-Spokojnie, chyba rozumiem co chcesz powiedzieć, tylko nadal nie wiem co zmierzasz zrobić z wiedzą od Jacksona.
- Ja też nie wiem.
-A tu się ukrywasz.
Z cienia wyłonił się Seokjin.
-Oboje tu jesteście, czyli rozmawiałeś z Kate. Doszliście do jakichś wniosków?
-Poczekamy na rozwój wypadków, prawda Kate?
- Tak, to będzie chyba najlepsze rozwiązanie, teraz ta wiadomość mogła by go zasmucić.
-A w zasadzie dlaczego siedzisz tu sama? Pokłóciliście się czy co?
- Nie, skąd takie przypuszczenia? Po prostu musiałam sobie przemyśleć parę rzeczy, potem zjawił się Namjoon i rozmawialiśmy.
Gdy mówiłam Seokjin usiadł przy Namjoonie i wtulił  się w niego. Po raz pierwszy tak otwarcie okazywali sobie uczucia, w pracy zachowywali się powściągliwie. Poczułam się trochę jak podglądacz, więc pożegnałam się i poszłam do pokoju. Yoongi siedział w ciemności, usiadłam obok niego, przytulił mnie, położyłam mu głowę na ramieniu. Chwilę siedzieliśmy w ciszy. 
-Pójdziemy na taras?
-Teraz?
-Tak, też chcę zobaczyć to co pokazywałaś Namjonoowi, chciałem wyjść do was, ale pomyślałem, że nie będę przeszkadzał. Mimo wszystko chciałbym też posłuchać tego co spowodowało u niego taki wielki uśmiech.
-Oczywiście, że ci pokażę te wszystkie konstelacje, mogę cię zarzucić wszystkimi znanymi mi mitami, tylko może to długo potrwać, bo jednak angielski nie jest ani moim, ani twoim ojczystym językiem, a mitologia grecka bywa pokręcona.
-Godzę się na wszystko, tylko poczekaj. Noce są chłodne w górach, przyniosę z kuchni termos z gorącą herbatą.
Gdy poszedł do kuchni poszłam umościć nam na tarasie posłanko z kołder i kocy, w końcu lepiej będzie widać niebo gdy będziemy leżeć. Pod sam koniec mojej budowlanej weny, gdy taszczyłam poduszki zwieńczające moje dzieło wróciło moje szczęście z termosem pełnym gorącej herbaty. 
-O, nie wiedziałem, że zamierzamy spędzić noc na zewnątrz.
-A wiesz, że to w sumie niegłupi pomysł? Jak chodziłam do liceum, to często latem spałam na balkonie. Miałam świetny widok na gwiazdy, choć do tego co jest tutaj nawet się nie umywał.
-Dlaczego?
-Bo w mieście, nawet  nocą świeci zbyt wiele świateł i te mniej jasne gwiazdy nie są widoczne, tak samo z drogą mleczną, czasami można ją zauważyć w miastach, ale niezmiernie rzadko.
Cała rozmowa upływała nam w trakcie wygodnego układania się do podziwiania.
-Skąd tyle wiesz o gwiazdach ?
Nie miałam wyjścia i powtórzyłam to co mówiłam już wcześnuej Namjoonowi.
-Twój dziadek musiał mieć interesującą minę jak mu tłumaczyłaś po co chcesz wejść na dach.
-Oj miał, ale dziadek był przyzwyczajony do moich dziwnych wyskoków.
-Opowiesz mi coś o tym?
-Hmmm….próbowałam wyskoczyć z pierwszego piętra z parasolką, bo przecież to prawie to samo co spadochron. Zawsze wchodziłam najwyżej na drzewa i chłopcy ze wsi byli źli jak przyjeżdżałam na wakacje więc często wałęsałam się sama po okolicach, chyba wtedy tak pokochałam gwiazdy, a może wcześniej? Lubiłam wieczorem leżeć i zamiast spać wpatrywałam się w te błyszczące cuda na niebie, ich błyski tworzyły muzykę.
-Tworzyły?
-Nadal tworzą, mimo, że wiem czym są z czysto naukowego punktu widzenia, nadal mają w sobie magię. Gdy spoglądam na niebo i widzę gwiazdy to czuję się tak absolutnie maleńka i nic nie znacząca a jednocześnie czuję z nimi więź, bo w moim organiźmie tańczą te same atomy, z których one są zbudowane. 
Zmieszałam się, bo jeszcze nikomu o tym nie mówiłam. Yoongi obrócił się na bok, podpadł na łokciu i patrzył na mnie chwilę bez słowa.
-Wiesz, gdy mówiłaś o tym patrzyłaś na gwiazdy i w pewnej chwili zdałem sobie sprawę z tego, że nie muszę patrzeć w niebo, żeby je zobaczyć. Wystarczy, że popatrzę w twoje oczy i będą tam wszystkie galaktyki. 
Dobrze, że jest ciemno, pewnie spiekłam buraka bo policzki mnie palą. Chciałam dotknąć dłonią policzka, zamiast tego dotknęłam jego policzka i nieco zduszonym szeptem podziękowałam. Przyciągnął mnie do siebie.
-Teraz już zawsze gdy spojrzę ci w oczy będę widział gwiazdy. 
Gdy to powiedział nachylił się nade mną i złożył na moich ustach tak delikatny pocałunek, że bardziej go odczułam niż poczułam. Po czym położył się na wznak mówiąc.
-A teraz opowiedz mi o tym Perseuszu.
Cóż, obiecałam a obietnic się dotrzymuje, więc wodząc ręką w powietrzu zakreśliłam gwiazdozbiór i zagłębiłam się w moim kolejnym koniku. Nie było tak źle jak się obawiałam, słowa jakby same czekały by wypłynąć z moich ust. Początkowo Yoongi zadawał pytania, potem potakiwał i dopiero po dłuższej chwili zorientowałam się, że śpi. Nie pozostało mi zatem nic innego, jak przytulić się do niego i też zasnąć. Spanie pod gołym niebem jest nieco przereklamowane. Obudziło nas słońce, które bardzo wcześnie, zbyt wcześnie jak na nasz gust, wzeszło i świeciło nam prosto w oczy. Postanowiliśmy zebrać nasze posłanie i wrócić do pokoju. Dochodziła szósta rano, więc po nastawieniu budzików na ósmą poszliśmy spać jeszcze na dwie godziny.
Nieco nieprzytomni mimo porannego prysznica zeszliśmy na śniadanie. 
Oprócz naszych prawników byli już wszyscy, po kilku minutach przyszli i spóźnialscy. W akompaniamencie śmiechu i planowaniu dnia posiłek wydłużył się do godziny, gdy w końcu postanowiliśmy się rozejść Mya zauważyła, że nia ma Mayi i zaczęła jej gorączkowo szukać. Pół tosta temu była u mnie po dżem, odemnie poczłapała w stronę Seokjina...tyle że już do niego nie dotarła. Pomiędzy naszymi miejscami jest wyjście na korytarz, stamtąd dwie drogi, na tył pensjonatu i schody do góry. Mya z Taeminem poszli szukać jej po pokojach a ja postanowiłam wyjść na zewnątrz. 
Wyszłam przekonana, że zastanę Mayę bawiącą się z Ghost. Jednak sunia leżała przed budą i na moje słowa powitania tylko machnęła ogonem nawet się nie podnosząc. Poszłam kawałek dalej do piaskownicy i ścierpła mi skóra. Furtka prowadząca do lasu była uchylona. Wpadłam jak bomba do pensjonatu.
- Jest? Błagam powiedzcie, że Maya jest w pokoju.
Seokjin pokręcił przecząco głową.
-Szybko, musimy podzielić się i iść, furtka do lasu jest otwarta. Szybko, musimy ją znaleźć!
Mya zbladła i gdyby Taemin jej nie przytrzymał to pewnie by się przewróciła. Pan Nguyen zjawił się z pięcioma krótkofalówkami, każda dwójka wzięła jedną. Ustaliliśmy, że Mya z Taeminem zostaną, na wypadek gdyby mała jakimś cudem wróciła sama. Niby to dziecko i daleko nie powinna odejść, jednak wiem, że dzieci potrafią sobie wyszukiwać zaskakujące miejsca, do których chcą się udać. Po około dwudziestu minutach wyruszyliśmy. Każda z drużyn poszła w inna stronę, umówiliśmy się, że co pół godziny będziemy się kontaktować z domem. Miałam nadzieję, że znajdziemy ją po kilku minutach, jednak po trzecim połaczeniu się z pensjonatem i usłyszeniu, że nie ma jej nadal i nikt jej nie znalazł zaczęłam widzieć czarne scenariusze.
Na dodatek niebo zaciągnęło się ciemnymi chmurami i zanim o tym pomyślałam rozpadło się. Yoongi rozsądnie stwierdził, że musimy wrócić i się przebrać żeby móc kontynuować poszukiwania. Przy furtce spotkaliśmy Namjoona i Seokjina. Biedny Jin robił sobie wyrzuty, że zabrał siostrę że sobą.
-Oppa, uspokój się, równie dobrze mogę powiedzieć, że to moja wina, bo jak dałam jej ten dżem to nie odprowadziłam jej do Myi. Musimy działać i znaleźć ją.
Dziwne, Ghost mimo deszczu nie schroniła się tylko nadal leżała przed budą, cóż ostatnie upały mogły się jej dać we znaki i postanowiła się ochłodzić. Jednak gdy na mnie warknęła przy próbie pogłaskania jej zapaliła mi się lampka i powróciło pewne wspomnienie z dzieciństwa.
-Jin, idź proszę do pana Nguyena i poproś żeby przyszło tu to z nich, które dominuje nad Ghost.
Nic nie rozumiejąc zgodził się i znikł wewnątrz. Yoongi i Namjoon stali patrząc na mnie z wyczekiwaniem i zgrozą bo mimowolnie zaczęłam się uśmiechać.
Po chwili Jin wrócił z nieco zatroskaną i zdezorientowaną panią Yeojin. Wskazałam na Ghost.
-Czy ona w czasie deszczu chowa się w budzie? 
-Tak, zawsze, niezbyt lubi wodę.
-Wczoraj z miłości chciała mnie zalizać a dziś warczy gdy się zbliżam. Czy może ją Pani zwołać i przytrzymać?
Ghost bardzo niechętnie podeszła do swojej pani i to dopiero po drugim poleceniu. Gdy zajrzałam do budy nie mogłam nie parsknąć  śmiechem. W środku zwinięta w kłębek spała Maya.
-Może ją pani puścić. Ghost, chodź tu, chodź, jesteś dobrym pieskiem, obroniłaś Mayę.
Trochę powarkiwała gdy wyciągałam małą z budy, ale gdy dziewczynka otworzyła na chwilę oczka i wymruczała "ciocia" obejmując mnie łapkami, skapitulowała.  Gdy weszliśmy do środka Taemin odebrał odemnie śpiącą Mayę. Mya była tak zdenerwowana, że podał jej środek nasenny i teraz zaniósł córkę do mamy. Zadrżałam, z tego wszystkiego zupełnie zapomniałam, że jestem cała mokra i nagle zrobiło mi się zimno. Yoongi chwycił mnie za rękę.
-Chodź szybko do pokoju, gorący pysznic, ciepły kocyk i obiad. 
Gdy byliśmy na schodach nachylił się jeszcze i szepnął "a po obiedzie inaczej cię rozgrzeję" i wtedy nagle zrobiło mi się gorąco.

Tylko rokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz