Nie wróciłam do pracy, po wykorzystaniu urlopu wzięłam l4 i pomagałam jeszcze mamie dopóki nie była w stanie chodzić sama o lasce. Zresztą Julia odkąd szczerze pogadałyśmy częściej mnie zastępowała. Strasznie dużo ryczałam, dr Wójcik mówi, że to wszystko przez szalejące hormony. Gdy Bożenka skończyła urządzać swoją hacjendę zaprosiła nas wszystkie do siebie na cały lipiec, jednak mama ciągle ma obawy przed wychodzeniem z domu a dziewczyny nie chciały jej zostawiać. Stanęło na tym, że przyjechałam sama na ten kraniec Polski. Z Polańczyka odebrał mnie Jackson, który coraz lepiej sobie radzi z polskim, zwłaszcza przekleństwa mu wychodzą. Tak oto siedziałam sobie rankiem na schodkach ściskając w dłoniach kubek z bezkofeinową kawą. Okropieństwo, ale nie chcę szkodzić maleństwu. Oparta o ganek słyszałam przytłumione głosy Bożeny i Jacksona. Znów się kłócili, są dla siebie stworzeni. Uparciuchy….zabolało, kiedyś Seokjin mówił tak o mnie i Yoongim. Wiem, sama to zniszczyłam, ale wydawało mi się wtedy, że tak trzeba. Zadzwonił telefon Jacksona. Nie podsłuchiwałam, może nie celowo, ale brakowało mi koreańskiego. Ostatnio jakiś miesiąc temu rozmawiałam z Tae. Miał zadzwonić, ale chyba jednak nie mógł. Na szczęście piszemy, chłopakom szykuje się jakaś totalnie odjechana akcja. Wszyscy mają gdzieś jechać….wróciły wspomnienia. Babeczki, szpital, sąd, spadające gwiazdy i to niemądre życzenie, dyskoteka, awantura z Jacksonem, zaręczyny Myi i Taemina. Jesienne spacery, lodowisko. Schronisko w walentynki...I decyzja, którą podjęłam. Spisek z Jackym, i ból po tym jak się udało. Nie mogę na siebie patrzeć, celowo zraniłam człowieka, którego kocham. Może kiedyś zrozumie, że to dla jego własnego dobra? Jednak...nawet jeśli zrozumie, to nie znaczy, że wybaczy. Jak mam mu przekazać, że zostanie ojcem? Pomyśli, że w tej sprawie też go oszukałam. Pogładziłam się po brzuchu, może lepiej będzie zostawić to tak jak jest? Nie będę wrzucała do mediów zdjęć z dzieciątkiem, zresztą i tak się tam mało udzielam. Nawet gdyby któryś z chłopaków coś zauważył to i tak nikt nie domyśli się, kto jest ojcem. Skoro przekonałam ich, że zdradziłam Yoongiego. Nie ważne, dam radę. Na chwilę usiadła przy mnie Bożenna.
- Nie chcesz pójść do sadu? Za jakieś pół godziny będzie ta grupa turystów z Korei, ci znajomi Jacka.
-Jakiego Jacka?
-A, bo Ty nie wiesz, przerobiłam Jacksona na Jacka, szybciej i prościej. Jemu się podoba.
Roześmiałam się, Bożena i Jackson, teraz Jacek, zawsze potrafią mnie rozśmieszyć.
- Masz rację, przejdę się, ale pójdę na molo, pomoczę nogi. Tylko słuchawki wezmę. Wzięłam też zeszyt z notatkami, cienkopis i butelkę z wodą. Poprosiłam Bożenę, żeby dała mi znać jak minie harmider związany z rozlokowaniem gości. Ostatnio nawet nie zauważyłam, że przez cztery dni byli jacyś goście. Doszłam na kładkę prowadzącą trochę w głąb zalewu potocznie zwaną molem. Chwilę pomoczyłam nogi, chętnie bym popływała, ale kąpiel w otwartym akwenie na razie jest nie dla mnie. Maleństwo zaczęło się wiercić, więc przeniosłam się na hamak. Otworzyłam notatnik, Bożenka poradziła mi, żebym prowadziła taki dziennik, w którym będę opisywała swoje w uczucia i przemyślenia. Otworzyłam akurat na naszym grupowym zdjęciu w schronisku u pana Nguyen. Chłopcy, Mya z Mayą i Taeminem, i ja z Yoongim, przytuleni, tacy radośni. Zabrzęczał telefon. Wiadomość od Bożenki "Jeden z gości zmierza w Twoją stronę, wydaje się spokojny, Jacek powiedział mu, żeby cię nie wystraszył, obiecał, że nie będzie się narzucał". Dobrze, ostatnie czego mi teraz potrzeba to jakiś nachalny typ. Po wypadku mamy i jej powrocie do domu, po rehabilitacji przez chwilę miałam ochotę wrócić do Seulu. Wyjaśnić wszystko, liczyć na przebaczenie. Jednak gdy patrzyłam na to jaką trudność sprawiają jej nadal codzienne czynności. Nie mogłam jej zawieść. Moje życie chyba nigdy nie miało być łatwe...oprócz tego niemal roku w Seulu. Znów zaczęłam płakać ale wytarłam oczy, zakichane hormony. Na dodatek maleństwo znów zaczęło się wiercić. Chciałam zejść z hamaka, ale zaplątałam się i prawie upadłam. Przed wylądowaniem twarzą w trawie uratował mnie mocny uchwyt. Znam ten zapach, podniosłam wzrok. To Yoongi, nie potrafiłam wykrztusić słowa. Odwróciłam się, irracjonalne, chciałam uciec. Chwycił mnie za rękę.
-Znów chcesz uciec? Znów mnie zostawiasz? Co wymyślisz tym razem?
Było mi wstyd, stałam przed człowiekiem, którego kocham jak nikogo innego, i którego tak bardzo skrzywdziłam. Nie umiałam spojrzeć mu w oczy. Poczułam szarpnięcie w dole brzucha, odruchowo chwyciłam się obiema rękami i zgięłam.
-Kate, co się dzieje?
Usiadłam na trawie. Usiadł obok, miałam taką ochotę się do niego przytulić i poczuć jak zamyka mnie w swoich ramionach. Zamiast tego znów zaczęłam płakać i nie patrząc na niego wydusiłam z siebie.
-Jestem w ciąży.
-Wiem.
- To...to twoje dziecko.
-Wiem.
- Jak? Skąd? Co ty mówisz?
-A jak myślisz? Jackson nagrał waszą rozmowę, omawianie tego "planu". Nie, nie przyszedł z tym do mnie, wysłał to nagranie chłopakom. Każdemu, z notatką "zrobicie z tym co chcecie, ale nie ważcie się źle o niej myśleć". Wiedział, że sam niczego nie zdziała. Nie będę ukrywał, to bolało. Tak bardzo, Kate. Chciałem przestać cię kochać, tak jak sobie wymyśliłaś, ale nie umiałem. A potem, gdy już poznałem twoje powody, mogłem tylko wyć z bezsilności. Dzięki tobie na powrót zbliżyłem się z mamą i to ona mnie przekonywała, że nie powinienem odpuścić.
Mogłam tylko łykać łzy, nadal nie potrafiłam na niego spojrzeć. Było mi tak wstyd za to co zrobiłam, coś jednak mi nie gra w tym wszystkim.
- Ale, dziecko. Skąd wiesz? Nikomu nie mówiłam...Jackson! Prosiłam, żeby nikomu nie mówił.
- Nie. Tym razem nie on. Julia. Nawet nie wiesz, że twoje siostry zawiązały spisek. Mimo, że zrozumiałem twoje powody i nadal cię kochałem, nie potrafiłem wybaczyć. Chciałem, żebyś cierpiała jak ja, do momentu, w którym Tae pokazał mi pewien filmik.
Popatrzyłam na niego, jaki filmik? I co Tae ma z tym wspólnego?
-Julka nagrywała cię gdy pomagałaś mamie w ćwiczeniach, potem przy domowych obowiązkach i na koniec wieczorem, gdy płakałaś w łóżku przytulając moją fotografię. Gdy ją zauważyłaś nie wyłączyła nagrywania tylko schowała telefon do kieszeni. Wszystko się nagrało, cała wasza rozmowa. Dlatego postanowiłem przylecieć. Dla nas, rozumiesz?
Mogłam tylko przytaknąć bo gardło miałam ściśnięte. Jednak jakim cudem wiedział o czym rozmawiałam z Julą?
-Skąd wiedziałeś o czym rozmawiałyśmy, przecież mówiłyśmy po polsku?
-Pamiętasz tą parę, którą kiedyś spotkaliśmy w restauracji? Alicję i Wojtka? Oni mi to przetłumaczyli.
Podniósł się, dopiero wtedy odważyłam się na niego spojrzeć. I gdy wstawałam jego dłonie były przy mnie, na wypadek gdybym potrzebowała pomocy. Przytulił mnie, tak jakby to wszystko się nie wydarzyło, jakby rano wyszedł do pracy i teraz wrócił. Nieco niezgrabnie również go przytuliłam. Staliśmy tak w ciszy chwilę.
-Chodźmy do domu, reszta bandy też chce cię jak najszybciej zobaczyć.
-Oni też tu są?
-Tak, jesteśmy tu wszyscy, i zostaniemy jakiś czas. Chodź Seokjin wszystko ci wyjaśni. A, byłbym zapomniał, już nie jesteś sama w pokoju.
Teraz zmiana lokum, którą zafundowała mi Bożenka nabrała sensu. Dwa dni temu przeniosła mnie z maleńkiej jedynki do większego pokoju z małżeńskim łożem, a na moje protesty stwierdziła, że to i tak tylko na kilka dni, bo musi coś poprawić w tym malutkim pokoiku. Okropnie się bałam spotkania z nimi wszystkimi, we dwoje weszliśmy do głównego domu, w którym jest mini recepcja i wspólne pomieszczenia. Wszyscy siedzieli przy wielkim stole. Pierwszy poderwał się Tae, który delikatnie wyhamował przede mną i przytulił się niepewnie, jakby się bał, że go odepchnę. Nie mogłabym, nie tego uroczego dzieciaka o sercu wielkim jak uśmiech. zostałam posadzona między Yoongim a Jinem, który chyba miał mówić w imieniu wszystkich.
-Jeśli myślałaś, że tak łatwo nas wprowadzisz w pole to….trochę tak. Na początku byliśmy wściekli. Tae przekonywał nas, że to na pewno nie tak. Tylko Kate, bardzo się postaraliście z Jacksonem, żeby to wyglądało przekonująco.
Spojrzałam z wdzięcznością na Tae, który obdarzył mnie tym swoim wyjątkowym uśmiechem. Tymczasem Seokjin ciągnął dalej.
-Nic mi się nie kleiło w tym wszystkim. Gdy, po ochłonięciu, jakiś tydzień po twoim odlocie pojechałem na posterunek, żeby z nim pogadać wił się jak wąż. W końcu puścił mi to nagranie, w którym omawialiście szczegóły planu. Kate, nie masz pojęcia jaką ulgę poczułem. Jednak wiedziałem, że nie będzie łatwo przekonać pozostałych, więc ja też uknułem z Jacksonem plan. Najpierw wysłał nam wiadomość z nagraniem i krótkim tekstem. Potem postanowiłem pogadać z twoimi siostrami, które na bieżąco informowały nas o tym co się dzieje. Pani Choi już od jakiegoś czasu przymierzała się do czasowego przeniesienia firmy do Europy, my tylko posunęliśmy jej pomysł, że mogłaby to być Polska. Dwa miesiące zajęły przygotowania, kolejny miesiąc to szukanie odpowiedniego lokalu przygotowywanie dokumentacji i oto jesteśmy. Od pierwszego sierpnia zaczynamy działalność a na razie mamy wakacje. Więc zwiedzamy. Pewna bardzo sympatyczna Pani, która robi przepyszne pierogi dała nam adres i powiedziała, że Bieszczady to jeden z najpiękniejszych zakątków. Postanowiliśmy to sprawdzić na własne oczy.
Nie mogłam uwierzyć w to wszystko, to było jak sen.
-Czekaj, pani od pierogów? Czy wy byliście w Katowicach?
I tu włączył się milczący dotąd Jungkook.
-Byliśmy, twoja mama nas ugościła a siostry oprowadziły po parku. Bardzo fajne te twoje Katowice.
Chwyciłam się za głowę, to znaczyło, że oni to wszystko zaplanowali dużo wcześniej, i nikt, zupełnie nikt, się nie wsypał, ani mama, ani młode, że nie wspomnę o Bożenie i Jackym.
O wilkach mowa, zjawili się oboje, rzuciłam się na Jacksona, żeby mu podziękować za wszystko co dla mnie zrobił.
-Hola, nie klej mi się tak do faceta, masz już swojego obok, sio!
Tak, na Bożenkę zawsze można liczyć. Chłopcy jakoś nie byli zdziwieni, tym, że tych dwoje jest parą. Oczywiście nie uniknęłam kazania na temat tego, że jestem uparta jak koza i takie tam różne, ale mogłam tego wysłuchiwać bo Yoongi siedział obok i ściskał moją dłoń. Gdy wyraziłam swoje zdziwienie tym, że Namjoon i Jin też przyjechali mimo obowiązków w fundacji, okazało się, że niemal wszystkie przekazali panu Shin i jego synowi, a przygotować pisma mogą i na odległość. Nadal do mnie nie docierało to co się stało, namacalni, realni a jednak jakbym była we śnie. Po tygodniu cała banda wyjechała, tylko Yoongi został, chodziliśmy razem na spacery i bardzo dużo rozmawialiśmy. Tae przywiózł mój prezent, nie dał go Yoongiemu, stwierdził, że powinnam to zrobić sama. Byłam bardzo zdenerwowana dając mu go i tłumacząc czym jest. Wieczorem przytulił mnie i powiedział, że teraz ten prezent jest jeszcze lepszy, niż gdyby dostał go na urodziny. Niestety czas spokoju dobiegł końca i również my pożegnaliśmy Bożenkę. I znów Jackson odwiózł nas do Polańczyka, bałam się, że przeze mnie tych dwoje nie będzie mogło się dogadać, ale o dziwo wyglądało na to, że się zakumplowali dużo bardziej niż w Korei. Już w pociągu zapytałam Yoongiego o ich relacje, cóż, okazało się, że wiele w tym jak dobrze się teraz dogadują, jest zasługi Bożenki. Zaczęliśmy układać plan, choć tak naprawdę był ułożony już dawno a teraz go powoli realizowaliśmy, przez tydzień przeglądaliśmy ogłoszenia z mieszkaniami do wynajęcia, nazajutrz po powrocie jesteśmy umówieni na oglądanie dwóch w Chorzowie i jednego w Siemianowicach. Pani Choi połączyła siły z Beatą i firma nam się rozrosła, chłopcy zostali ulokowani w wynajętym na rok bliźniaku na Giszowcu. Mama nie chciała słyszeć o tym, że Yoongi będzie z nimi mieszkał. Do momentu, w którym nie wynajmiemy mieszkania ma się zatrzymać u nas, nie powiem, pasuje mi to. Szukanie mieszkania nie trwało długo, i wcale nie wynajęliśmy daleko, bo przecież moja mama sprytnie sobie wykalkulowała, że dobrze będzie mieć nas blisko i uruchomiła swoją sieć koleżeńską, tak oto pod koniec lipca wprowadziliśmy się do trzypokojowego mieszkania na
Złotej, z widokiem na Legendię i mój ukochany park. Na kolejną wizytę do dr. Wójcik poszliśmy razem, w końcu nie czułam się jak wyrzutek siedząc sama w poczekalni pełnej par. Yoongi z przejęciem oglądał na monitorze USG nasze maleństwo, a potem był zaskoczony szybkością z jaką bije jego serduszko, po uzyskaniu zgody od pani doktor nagrał krótki filmik i wysłał swojej mamie. Ja nie chciałam poznawać płci ale nie byłam pewna jaką on podejmie decyzję w tej kwestii, okazało się, że też nie jest to dla niego istotne, więc na kolejne pytanie o to czy chcemy poznać płeć, mogliśmy oboje odpowiedzieć przecząco. W sierpniu chłopcy zaczęli pracę i ja postanowiłam przerwać l4. Było zabawnie, robiłam za bufor między nimi a starą ekipą, nagle zderzyły się ze sobą dwa zupełnie inne style pracy, inne podejście do wykonywanych obowiązków, po męczącym miesiącu wszystko zaczęło się normować. Podobnie jak w zeszłym roku zrobiliśmy wspólne urodziny Jungkookowi i Namjoonowi, tyle, że tym razem w parku. Zaklepaliśmy sobie jedną z chatek grillowych w parku różanym, oprócz nas byli ludzie z firmy, moja rodzinka, nawet Bożenka z Jacksonem się zjawili. Do połowy października dopisywała nam piękna pogoda, jesień otoczyła nas feerią barw, i dylematem związanym z wyborem imienia. Wiele wieczorów spędziliśmy na roztrząsaniu wszystkich za i przeciw stanęło na dwóch imionach, Adam i Maria. Trzydziestego października, w pracy odeszły mi wody, jechaliśmy do szpitala z obstawą, wcześniej mieliśmy umówiony poród rodzinny, byłam zaskoczona szybkością z jaką wszystko się rozegrało, ledwo zostałam położona na łóżku, targnął mną ból, Yoongi natychmiast chwycił mnie za rękę. Wszystko trwało chyba nawet krócej niż godzinę, trochę się przestraszyłam, gdy Yongs przecinał pępowinę okropnie trzęsły się mu ręce. W końcu na mojej piersi położono małego, pomarszczonego i wcale nie różowego chłopczyka. Jednak gdy wygiął usteczka do płaczu poczułam jakby coś chwyciło mnie za serce i splotło z tym istnieniem.
-Witaj Adasiu.
Chciałam coś jeszcze dodać, ale głos ugrzązł mi w gardle. Położna pomogła mi go przystawić do piersi, natychmiast łapczywie się przyssał. Nie dane mu jednak było, bo został zaraz zabrany, do umycia i wszelkich pomiarów, raczej mu się to nie podobało, bo darł się okrutnie. Yoongi przykrył mnie prześcieradłem i przytulił.
-Jestem najszczęśliwszym facetem na całym świecie, ale donośny głos to on ma chyba po tobie.I w tym momencie wszystko powinno się zakończyć, bo to już ostatni rozdział tej opowieści. Planuję jednak jeszcze epilog. Wyczekujcie go niebawem.
CZYTASZ
Tylko rok
Fiksi PenggemarOna, młoda kobieta po przejściach, pracująca w małej agencji reklamowej jedzie na roczny staż do bliźniaczej firmy w Seulu. Czy da radę w pracy, w której będzie miała tylko męskie towarzystwo? W założeniu, miało być 10 rozdziałów, będzie dużo więc...