Popatrzyłem na tego staruszka i nagle poczułem….sam nie wiem co. Jego otoczone siateczką zmarszczek oczy miały jakąś głębię, która sprawiła, że bezwiednie, zacząłem mu o wszystkim opowiadać. O dziwo, zupełnie nie czułem się skrępowany tym, że opowiadam o swoim życiu obcemu człowiekowi. Słuchał, czasami zadając jakieś pytanie. Nie wiem nawet kiedy doszliśmy do tej ławki, na której wczoraj piłem i usiedliśmy. Gdy skończyłem mówić staruszek podał mi telefon.
-Widziałem Cię tu wczoraj, obserwowałem, bo bałem się nieco, że mógłbyś zrobić coś głupiego. Gdy w końcu odważyłem się, żeby do ciebie podejść, ty zacząłeś iść w stronę wyjścia, zauważyłem, że wypadł ci telefon, ale nie słyszałeś jak cię wołałem. Miałem nadzieję, że wrócisz i będę mógł ci go oddać.
-Był pan tu w nocy, sam?
-Nie nie sam, z moją Jisu. Ona zawsze jest ze mną, choć to już trzy lata gdy jej nie ma. Lubiła ten park, często przychodziliśmy tu w nocy, zawsze było wtedy cicho i spokojnie. Teraz przychodzę, siadam na na naszej ulubionej ławeczce i opowiadam jej o tym i owym. Wczoraj jednak, nasza ławeczka była zajęta.
Sposób, w jaki mówił o swojej zmarłej żonie sprawił, że poczułem się zawstydzony, zająłem ich ławkę, po to by się upić, podczas gdy on przychodził tu pielęgnować wspomnienia.
-Chłopcze, jesteś młody, wydaje mi się, że podjąłeś słuszną decyzję. Jesteśmy tylko ludźmi, często błądzimy, a gdy ponownie znajdujemy właściwe ścieżki czasami bardzo trudno jest nimi podążać. Wydaje mi się, że moja Jisu polubiłaby tę twoją dziewczynę, z tego co powiedziałeś wnioskuję, że mają podobne charaktery.
Chwilę jeszcze porozmawialiśmy, chciałem w podzięce zaprosić go na obiad, ale odmówił, prosząc bym czasem przyszedł z nim porozmawiać na co z chęcią się zgodziłem. Dopiero przekręcając klucz w drzwiach zdałem sobie sprawę z tego, że nie spytałem go o imię. Trudno, zrobię to następnym razem. Gdy włączyłem telefon okazało się, że trzeba go włączyć do ładowarki, napisałem tylko wiadomość do Kate, że odzyskałem telefon i czekam na nią po dziewiętnastej, po czym zabrałem się za porządkowanie. Korzystając z okazji zrobiłem niewielkie przemeblowanie, dość szybko się uporałem z całym tym chaosem, który zostawiłem po sobie wczorajszego wieczoru. W końcu usiadłem na kanapie z kubkiem kawy w ręce myśląc o tym wszystkim. Może naprawdę za dużo myślę? Może powinienem po prostu zacząć działać? Tak, tak właśnie zrobię, poszedłem po zeszyt i długopis, zacząłem pisać odpowiedź na list mamy, początkowo szło mi bardzo powoli, myślałem nad każdym słowem, potem zdania same zaczęły się układać w logiczną całość. Pochłonięty pisaniem nie zwracałem uwagi na upływający czas i dopiero pukanie do drzwi przywróciło mnie do świata żywych. Zerwałem się i popędziłem do drzwi.
-Przywożę ci ją całą i zdrową, żebyś się nie musiał martwić.
Seokjin, jak zwykle próbował się wszystkimi opiekować, żartując przy tym.
-Jestem ci wdzięczny hyung, ale czy możemy zostać sami? Przepraszam, nie chcę cię urazić, ale chciałbym coś pokazać Kate, na razie tylko jej.
-Jasne młody, jutro jeszcze macie wolne, ale wydaje mi się, że od wtorku...no może środy będzie wysyp zleceń, więc cieszcie się sobą gołąbeczki dopóki nie trzeba wcześnie wstawać.
Delikatnie wziąłem Kate za rękę i poprowadziłem do pokoju. Chyba spodobał się jej nowy wygląd pokoju bo od razu wskoczyła na kanapę, którą postawiłem pod oknem i usadowiwszy się na niej posłała mi najpiękniejszy uśmiech pod słońcem.
-Cudownie, teraz można się oprzeć i podziwiać wieczorny Seul.
-Wcześniej też można to było robić.
-Ale wcześniej nie mogłem oprzeć brody o parapet a teraz mogę, o tak.
Podkurczyła nogi i oparła się rękami o parapet a na rękach oparła brodę, wyglądała jak małe, ciekawskie dziecko, które pierwszy raz widzi wielki świat za oknem. Oczywiście musiałem jej zrobić zdjęcie.
-Echh, czemu robisz mi tyle zdjęć?
-Bo lubię na ciebie patrzeć.
-Przecież jesteśmy razem prawie cały czas.
-No właśnie, prawie. Zresztą, chcę mieć dużo zdjęć, bo jak już wyjedziesz to chcę….
Nie dokończyłem, bo Kate przytuliła się do mnie.
-Nie mówmy teraz o tym, proszę, zresztą wspominałeś, że chcesz mi coś pokazać.
-Tak, w sumie jeszcze go nie dokończyłem, ale odpisałem mamie na list. Przeczytać Ci?
-Nie, nie sądzę, żeby to było właściwe. To, że zechciałeś się ze mną podzielić listem od Niej już było dla mnie miarą tego jak bardzo mi ufasz. Boję się, że któregoś dnia może się okazać, że nie zasługuję na tak dużo. I nie zaprzeczaj, proszę.
Nie wiem dlaczego, ale jej słowa wzbudziły we mnie lęk, lęk, że to wszystko nie jest naprawdę, że za chwilę się obudzę i pójdę do pracy, w której wszystko będzie tak jak było zanim w drzwiach nie stanęła pani Choi z Kate. Uzmysłowiłem sobie, że moje życie było strasznie monotonne bez niej, i wiem, że zrobię wszystko, żeby jej nie stracić. Nawet, jeśli będzie to oznaczało wyjazd na drugi koniec świata, pojadę tam za nią.
-Seokjin nie przyjechał po mnie bez powodu, widzisz, uknuliśmy pewien spisek i dostałam zadanie, żeby cię w niego wprowadzić. Teraz usiądź i słuchaj co wymyśliliśmy, jeśli masz coś co można dodać to pisz do Jina.
-Zaintrygowałaś mnie, mów mi teraz szybko o co chodzi.
-Chodzi o urodziny, a w zasadzie o to, że od początku września do połowy października mamy sezon urodzinowy, i gdybyśmy chcieli robić co tydzień imprezę to nasze wątroby mogłyby tego nie przeżyć, jest za duża rozpiętość, więc odpada jedna wspólna impreza...aleeeee, możemy zrobić dwie. I nawet rozłoży się to nam w czasie na dwa miesiące. Pierwszą imprezkę zrobilibyśmy wspólną dla Jungkooka i Namjoona ósmego września a druga byłaby szóstego października. To będzie idealnie pośrodku, pomiędzy moimi i Jimina urodzinami. Tylko musimy to zrobić tak, żeby zainteresowani się nie domyślili.
-Plan zacny, tylko czy to nie jest nieco nie w porządku, że ty o tym wiesz?
-Cóż, tak jakoś wyszło, że nikt nie wiedział kiedy ja mam urodziny i po prostu wynikło to w trakcie rozmowy.
-Jak to nie wiedzieli? Przecież i w sądzie musiałaś podawać swój wiek, i w szpitalu na karcie było.
-Ale to był wiek, bez daty urodzenia.
-Serio? To skąd ja wiem kiedy masz urodziny?
-Może ci powiedziałam? A może sam się dopytałeś?
To, że siedzieliśmy razem i rozmawialiśmy o wszystkim sprawiało mi ogromną przyjemność. Później wspólnie przygotowaliśmy kolację i gdy leżeliśmy już w łóżku coraz bardziej utwierdzałem się w przekonaniu, że pojadę za nią do tego odległego kraju. O szczęście należy walczyć a ona jest moim szczęściem.
CZYTASZ
Tylko rok
FanfictionOna, młoda kobieta po przejściach, pracująca w małej agencji reklamowej jedzie na roczny staż do bliźniaczej firmy w Seulu. Czy da radę w pracy, w której będzie miała tylko męskie towarzystwo? W założeniu, miało być 10 rozdziałów, będzie dużo więc...